niedziela, 31 maja 2015

Lecimy do Kambodży! Pierwszy przystanek - Phnom Penh i szalona imprezka w świątyni


Czas na kolejną porcję przygód z naszej wędrówki po Azji Południowo-Wschodniej! W poprzedniej notce zakończył się wątek malezyjsko-herbaciany i oto nastąpił dzień wylotu do samiuśkiej KAMBODŻY!

środa, 20 maja 2015

Lunch w Marriocie - kolejne spotkanie z chińskimi lolitami, czyli udajemy, że jesteśmy bogate


Nie wiem, czy pamiętacie, ale nasze życie obfituje raczej w wydarzenia smutne. Ludzie nas oszukują, obrażają, albo i jedno i drugie. Czasami dzieję się tak przez ludzką podłość, a czasami przez nasze gapiostwo. Tak czy siak to będzie historia opowiadająca sytuację dla nas nietypową...

niedziela, 17 maja 2015

Cameron Highlands - pola herbaciane podejście drugie oraz jak pojechaliśmy do dżungli i co nas tam spotkało. Ostatni dzień w Malezji.



Jak zapewne pamiętacie z poprzedniej notki http://almostparadisse.blogspot.co.nz/2015/04/cameron-highlands-krotki-wypad-na.html , nasza szalona wyprawa dotarła do pół herbacianych. Dnia poprzedniego niespodziewanie odwiedziliśmy pola, o których istnieniu nie wiedzieliśmy i wdarliśmy się na teren przetwórni. Kolejnego dnia postanowiliśmy stać się turystą masowym i po wnikliwym studiowaniu ofert wycieczek, wybraliśmy jedną, naszym zdaniem najbogatszą i najtańszą, a jakże. Tym sprytnym sposobem załadowaliśmy się z resztą turystycznej gawiedzi do potężnego samochodu typu jeep i dawaj, w drogę!

poniedziałek, 11 maja 2015

More than Meow! Kotkowa kawiarnia w Chinach.



Pewnie wielokrotnie słyszeliście o kocich kawiarniach. Może nawet sami w takowej byliście. My niestety nie miałyśmy wcześniej okazji, więc gdy okazało się, że w naszym mieście kotkowe kawiarnie są aż dwie, postanowiłyśmy czym prędzej je wypróbować. Wybór padł na kawiarnie na Haizhu (chiński Gangnam, jest lans!), mieszkałyśmy tam bowiem w ubiegłym roku i bez problemu potrafiłyśmy zlokalizować to miejsce, bo widziałyśmy je jeszcze przed otwarciem. Gdy człowiek wie, gdzie iść może zaoszczędzić całkiem dużo czasu,  raz więc było nam dane nie błądzić.

środa, 6 maja 2015

Little bee, little bee buzz buzz buzz! Dzień pracy nauczyciela angielskiego w chińskim przedszkolu. Jak nie zwariować i czego się spodziewać? A wszystko by Cake Laoshi!


Nasza poprzednia notka o pracy w charakterze wychowawcy chińskich dzieci spotkała się z Waszym żywym zainteresowaniem i wieloma pytaniami, tak więc postanowiłyśmy kontynuować ten temat. Jeśli zaczynacie od tej notki, to odsyłamy do informacji praktycznych (O o o tu można kliknąć i przeczytać). Dzisiaj pokażemy Wam jak wygląda taka praca w praktyce. Dzień, a raczej poranek z życia Kate Laoshi - nazywanej konsekwentnie Cake Laoshi. Nie jest to najgroszej skojarzenie. Proste, wydawało by się imię, Peter, kojarzy się dzieciom z pigu, czyli... ładnym określeniem na zadek. Tak właściwie jest to pupa. Tak więc, gdy zwraca się człowiek do takiego nieszczęsnego Petera - pozostałe dzieci wybuchają śmiechem.

sobota, 2 maja 2015

Wizyta w najbardziej hipsterskiej kawiarni w Kantonie. Z chińskimi lolytami spontaniczne zabawy.


Przeglądając zdjęcia z wyprawy doszłyśmy do wniosku, że czas chyba zrobić małą przerwę i pokazać Wam inną stronę naszej egzystencji. Może to się wydać zadziwiające, ale nie zawsze jesteśmy chińskim turystą, bez makijażu i w najtańszej odzieży z taobao kupionej wyłącznie w celu zeszmacenia jej w Angkor Wat czy innej tego typu miejscówie. Katarzyna ostatnio popadła w jakiś straszliwy letarg i zaczęła podejrzewać, że dzieci tak naprawdę są wstrętne i nie warto poświęcać swej wypłaty na nalepki z Dora the Explorer (mimo to, nawet teraz przegląda taobao, żeby kupić dzieciom jakieś zabawki). By nadać swemu życiu więcej sensowności postanowiłyśmy zacząć planować wyjazd do Japonii. Popadłyśmy również w szał zakupowy i przypomniałyśmy sobie, że miałyśmy kupować SUKIENKI i wozić się z chińskimi lolitkami. Będzie trzeba chyba odnowić te kontakty, bo nie tak miało wszystko wyglądać!  Tymczasem zdjęcia z małego spotkania, które odbyło się dokładnie dzień po naszym wyjeździe do HK. (O tym, co nas spotkało w Hong Kongu przeczytacie tutaj.)