Jak już wiecie z naszej poprzedniej notki, musimy regularnie wyjeżdżać do Hongkongu by na obleganej z obu stron granicy dostać magiczne pieczątki, które obwieszczają, że NIE SOM MY JUŻ W ZHONG GUO albo, że już do Chyńskiej Macierzy wrócili. Podczas jednego z takich wesołych visa tripów postanowiłyśmy zobaczyć wreszcie wielkiego Buddę, którym jarają się wszyscy, co do Hongkongu jeżdżą. A było to tak...
Jak dostać się do Wielkiego Buddy?
My wybrałyśmy drogę dla prawdziwych hardkorów. Podobno jedyną i słuszną.
1. Dojechałyśmy na stację: Tung Chung Station Exit B. Był to prawdziwy koniec świata. Jechało się tam baaardzo długo mijając nawet stacje przesiadkowe do Disneylandu i na lotnisko. Może ze 40 minut, a może godzinę. Niestety teraz nie pamiętamy
2. Wzięłyśmy kolejkę linową: Ngong Ping Cable Car. Bilety na podróż w obie strony kosztowały około 165 HKD (była też opcja z przezroczystą podłogą za bodajże 255 HKD i opcja łączona 1+1 za 230). Przejazd zajmuje około 25 minut i... o tym będzie później
3. Po opuszczeniu kolejki maszeruje się luzaczkiem około 10 minut
Tu zaczyna się opowieść właściwa. Otóż... Katarzyna bardzo, ale to bardzo nie lubi wysokości. Podchodzenie do balkonu na wysokim piętrze przyprawia ją o drżenie nóg, gdy inni ludzie stoją nad urwiskami ona dostaje ataku paniki, a każde wchodzenie na przeróżne wysokie wieże ma ona za idiotyczną stratę pieniędzy. Niestety Katarzyna jest też człowiekiem zewnątrzsterowalnym i skrajnie nieasertywnym, więc dała się namówić na taką atrakcję. Początkowo nastawiała się może na trekking i ewentualny powrót kolejką, jednak słaby czas mówił wszystko: BĘDZIESZ WISIEĆ!
Potwornie więc zestresowana, ze szklącymi się oczami i bólem brzucha czekała więc z innymi uczestnikami wycieczki, by zakupić bilety do miejsca swojej kaźni.
Na szczęście Keczup stał w pogotowiu i obronił mnie stanowczo nie zgadzając się na przezroczystą podłogę. Chciałabym jej w ty miejscu serdecznie podziękować i powiedzieć, że mogę jej nawet kupić Jojo Kaczki jako dar mego serca.
A teraz ENJOY THE VIEW, czyli co trzeba było znieść!