Ten miesiąc zaobfitował w tak wiele dziwactw, że długo zastanawiałyśmy się, co wybrać. Ujrzycie i zdjęcia dość szokujące i zabawne i zwyczajnie DZIWNE. Tacy są bowiem nasi najmilsi PRZYJACIELE CHIŃCZYCY <3. Zaczynamy!
1. Karol Keczup dostała kolejną fuchę w przedszkolu. Raz w tygodniu pięć lekcji po dwadzieścia minut, a płacą stawkę dwugodzinną, nie może być lepiej! Przedszkole jest oczywiście burżujskie i wypasione, a uczą się w nim wyłącznie ładne dzieci (serio, jakieś czary!). Jakie było zdziwienie Keczupa, gdy wchodzi do sali czterolatków, a tam TO. Gazetka ścienna o zwierzątkach.
Wszyscy lubimy ptaszki, pieski oraz tygryski. Karaczanki też <3. Jak widać, Chińczycy wiedzą, jakie słowa przydadzą się dzieciom w życiu. Keczup nie wierzyła w to, co widzi. Szybko przepytała dzieci ze słówek, a one krzyczały chóralnie: tajger, dog, kakrołcz!!!!
2. Przyszedł najgorszy dzień... Dzień wizyty w chińskim supermarkecie. Chińczyki krzyczą, nie da się przejść, taranują wózkami, noszą niemowlaki, co i rusz proponują nam zakup płynu do mycia naczyń ze sprejem na karaczany PROMO, dzieci płaczą, baba wpycha się w kolejkę, wszystko drogie, nie ma jedzenia, KURZE ŁAPKI, AAAAAA! Nagle, w jednej sekundzie, wkurzenie ustąpiło! Ujrzałyśmy wspaniały przykład marketingu w chińskim stylu. Patrzcie!
Ziomek ten miał na plecach konstrukcję w balonów, a sprzedawał... szampon przeciwłupieżowy. Gdy tylko kupisz zestaw szamponów, pan ten rachu ciachu i zmontuje wspaniały owoc z balona! MAGIK JAKI!
Jak myślicie, czy Chińczycy kupowali?
JAK DURNI!
3. To nie koniec atrakcji tego dnia. Ba, tej samej wizyty w Karfurze. Wracamy, ciągnąc siaty, a tu nagle wyjście zatarasowane. Ustawiono piękne stoisko z pandusiami, a obiektem sprzedaży był papier toaletowy z bambusa! Toż to wspaniała ekologiczna idea! Papier reklamowano jako mięciusi jak bawełniana szmatka, naturalny, 100% eko (bambus rośnie bardzo szybko, nie to, co drzewa) oraz procent ze sprzedaży miał trafiać na pandusie. Szybko nabyłyśmy i papier i chusteczki higieniczne! I nochal nie obtarty.
4. Wielokronie widuje się zdjęcia z cyklu: Co Azjata może zapakować na swój rower/motorynę. Otóż... wszystko. Tym razem rekordzistka w dziedzinie transportu styropianowych pudeł! Na naszej dzielni! A wszystko trzyma się na sznurku.
5. I na koniec polski akcent. Można czasami spotkać w sklepach polskie ciastka, herbatę czy soczek. Mleko jest praktycznie w każdym supermarkecie. Ale popcorn maślany? To jest nowość! Nie zdziwiłoby nas, gdyby taki smakołak znalazł się w Karfurze, jednak polskie przysmaki dotarły już nawet do prawdziwie siermiężnych i prawdziwie chińskich sklepików osiedlowych!
I to już wszystkie pięć punktów naszej serii! Czy kupilibyście szampony, by dostać piękne winogrona z balonika? Ile styropianu dacie radę załadować na rower? I czy wiecie, jak jest karaczan po angielsku? ;P
BAJ BAJ!
Ha, rozbawił mnie ten popcorn - wiem, że w UK i innych krajach europejskich można dostać dużo polskich produktów, ale że w Chinach? I to popcorn? :D Za to muszę przyznać, że papier reklamowany jako panda-friendly i mnie by ujął. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie popcorn, też byłyśmy zdziwione! W sklepie, gdzie wiszą różne wstrętne ochłapy, sprzedają kurze łapki i dziwne zielska w dodatku. A ostatnio natknęłyśmy się na ten sam popcorn w dzielnicy afrykańsko - arabskiej w sklepie z produktami halal! :)
UsuńPan z balonami bardzo hardy, zawsze z podziwem patrzę jak tacy magicy robią te cuda z tych kondomiastych baloników. Chyba jednak pani z górą styropianu jadąca na rowerze przebija go swoja zaradnością i zmysłem równowagi. Jestem na tak! DCz
OdpowiedzUsuńSame talenty w tych Chinach! Pan od baloników nie wydawał się co prawda zadowolony ze swojego położenia, czyżby też nie poważał chińskich dzieci? Pani to jest mistrzyni świata!
UsuńNakupiłabym tyle papieru toaletowego z bambusami, że miałabym rowerek obładowany jak pani na zdjęciu powyżej! Czy to prawda, że jest mięciutki i delikatny jak bawełniana szmatka?
OdpowiedzUsuńWszystkie papiery na sznurek i dawaj, na rower! XD Papieru nie miałyśmy jeszcze okazji używać, ale chusteczki do nochala są właśnie takie mięciusie! To wspaniała sprawa, bo oczywiście obie jesteśmy przeziębione i smarkające (w 37 stopniach w naszym Głandzo).
UsuńChińczycy chyba mogliby zrobić konkurs: kto więcej załaduje na swój rower i inny środek transportu :D O ile już takiego nie zrobili... A widzę, że dobra zmyłka, bo patrząc na pana z balonami w życiu bym nie pomyślała, że sprzedaje coś innego. Marketing :) I nawet w Chinach można czuć się jak w Polsce :D
OdpowiedzUsuńhttps://z-igly-widly.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Rekord Guinessa w ładowaniu styropianowych pudeł na rower uważam za pobity :D Ale nie mam zamiaru ścigać się o ten tytuł...
OdpowiedzUsuń