sobota, 16 lipca 2016

Jeszcze więcej kotków! Kocia kawiarnia w Chinach.


Kocie kawiarnie to modna ostatnio inicjatywa w świecie, pomysł prosty, a jakże genialny! Wpuszczamy do kawiarni kilka kotków, następnie miłośników kotków, jedni i drudzy są zadowoleni, miłośnicy kupują jadło i napoje, a właściciel zarabia, haha! Nie każdy bowiem miłośnik kotków może sobie pozwolić na takiego przyjaciela z różnistych powodów, od miernych warunków mieszkaniowych, brak czasu, częste wyjazdy, aż po alergie. Potężną alergię na sierść kota ma Katarzyna, zażyła więc przez wizytą potężną dawkę leków. Keczup Karol uczulenie ma mniejsze, ale ma (efekt zabawy w tzw. pierdzenie z kota w młodości), leków nie brała, bo przylazła prosto z pracy w przedszkolu. Być może pamiętacie, że w naszym mieście Guangzhou kawiarnie takie są dwie. Jedną odwiedziłyśmy już jakiś czas temu (zainteresowanych odsyłamy tutaj ---> kotki kotki więcej kotków), na kolejną czas nadszedł teraz! 


WCHODZIMY!

Powstał również okolicznościowy filmik o naszej wizycie i oczywiście wszystkich kocich gębach. Zapraszamy do oglądania!




Wiele kotów kręciło się przy wejściu, a nawet i przed lokalem, próbując nawiać! Powitał nas ten oto wyjątkowo puchaty osobnik, myjący sobie łapę.


Tak kawiarnia prezentuje się w środku. My trafiłyśmy na drugie piętro, na dole również można siedzieć, są kanapy i w sumie przestrzeń dolna została zaaranżowana przyjemniej. Co nas skłoniło do pozostania na górze? Po pierwsze, koszmarne wąskie schodki prowadzące na dół, a po drugie strategiczna sprawa, więcej kotów!



Półka z książkami o rasach kotów, którą upodobały sobie dwa zwierzaki. Wiele osób przeglądało te periodyki, widać przychodzi tu trochę ludzi rzeczywiście zainteresowanych, nie tylko łowcy setnego słit selfie z kotem. Zresztą trzeba przyznać, że całe towarzystwo zachowywało się kulturalnie, nikt nie przymuszał kotów do przytulania ani nie czynił szaleństw. A trzeba zauważyć, że wśród gości przeważała młodzież szkolna.


Większość kotów zajmowała się oczywiście spaniem, najlepsze zajęcie!


Keczup pozdrawia z naszego stolika i zapytuje "GDZIE JADŁO?!".


Kot zwany przez nas Grubasem z uwagi na tego wyjątkowo puchate futro (choć są tacy, co twierdzą, że to raczej z uwagi na jego tuszę)! Wyglądał bardzo milusio, lecz niestety był też najmniej towarzyski ze wszystkich zwierzaków i w chwili, gdy ktoś próbował go pogłaskać, wstawał i z obrażoną miną przenosił się w inne miejsce. A może to jakieś chińskie dzieci mu dokuczyły i zepsuły humor?



Wszyscy śpią!


Czy to norweski leśny? Nasza wiedza o rasach kotów jest niestety pobieżna.



Zawsze można spróbować wywabić jakiegoś kota z jego legowiska! Tu akurat próbuje dziewczynka, co do której byłyśmy przekonane, że jest chłopcem i przyszła na randkę z inną dziewczynką. Co więcej, po jakimś czasie stwierdziłyśmy, że lokal ten jest chyba modnym miejscem spotkań chińskich homoseksualistów, bowiem natężenie par dziewczynka + dziewczynka wyglądająca jak chłopiec oraz par gejów było srogie!


Grubas próbuje dokazywać.


Znudzony dokazywaniem usiłuje nawiać!


Po wyjątkowo długim czasie oczekiwania, Keczup dostała swoje curry! Jako sztuciec wydano tylko łyżkę... Czy to z powodów bezpieczeństwa?



Katarzyna jęczała już okrutnie.
- Gdzie mój makaron? Gdzie moje spagietti?! Czekam już pół godziny! Swędzi gorzej niż jak mnie ugryzł karaczan! Nawet żopu swędzi! - narzekała wybitnie.
Niestety uczulenie dawało się we znaki i po jakimś czasie Katarzyna spuchła jak bania oraz zaczęła charczeć niczym Chińczyk! Aż zaczęłyśmy się obawiać, czy nie wyrzucą nas z lokalu za sianie zarazy!

Keczup postanowiła wykorzystać ostatnie chwile ze zwierzakami i pogłaskać trochę tego oto śpiącego ziomka. I kiedy czyniła to dyskretnie przy pomocy jednego palca, nagle na ręce władował jej się zazdrosny kot - łysol!



Tu już radość z łysolem! Jest to wyjątkowo chudy i nieco łysawy kot, o wielkich uszach, długim pysku i cieniutkim ogonie, google mówi nam, że to kot egipski. Łysol jako jedyny z tej całej gromady wykazywał zainteresowania napalonymi ludźmi i chętnie mościł się na kolanach.



Katarzyna również zapozowała z przyjacielem, co skończyło się dla niej źle, a mianowicie wielkim kichem. Czy zauważyliście, że odziałyśmy szykowne trykoty Adidas? To celem zaakcentowania naszego życia spod znaku SPORT.



I w tym momencie wielki kich nakazał nam co prędzej opuścić kawiarnię. Płacenie odbywało się na dole, więc całkiem gratis nagrałyśmy jeszcze krótką relację z pięterka pierwszego. Wszystko możecie zobaczyć we filmie! Cóż możemy powiedzieć? Miejsce mogłoby mieć nieco przytulniejszy wystrój i szybciej podawać jadło. Do plusów na pewno zaliczamy obecność wielu ciekawych ras kotów i kotów w ogóle! Nam się podobało! A Wam?


8 komentarzy:

  1. Wystrój rzeczywiście jest taki sobie, ale sama idea prowadzenia kawiarni z kotami jest świetna :D Szkoda, że w Polsce nie ma czegoś takiego bo chętnie bym się wybrała. Na co dzień mam do czynienia z psiakiem, więc kot to miła odmiana raz na jakiś czas :P

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest kocia kawiarnia w Krakowie, w Warszawie, o ile wiemy, też. To prawda, wystrój nie porażał, ale okazało się, że na dole było bardziej przytulnie, choć kotków mniej. A co z psimi kawiarniami?!

      Usuń
  2. Ha ha ha! Cudowne miejsce. Byłam w podobnej kawiarni w Shinjuku w Tokio - bardzo miło wspominam to doświadczenie. A przy okazji polecam malutka neko cafe w Krakowie (Kociarnia na Krowoderskiej). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się w Tokio nie wybrałyśmy, a szkoda. O Kociarni słyszałyśmy, dużo znajomych odwiedziło, na pewno się wybierzemy, bo od października rezydujemy w Krakowie :)

      Usuń
  3. Znam ból uczulenia na koty. Haj fajf! Nie trzymajcie mnei w niepewności! Czy Pani Kaha dostała swój makaron?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu, gdy była już bliska śmierci, przyniesiono jej makaron, z parmezanem nawet! Zagadka ta rozwiązała się ostatecznie w filmie :)

      Usuń
  4. Ten koteczek o pięknym burym umaszczeniu, który przysypia na krzesełku to Amerykański Curl Długowłosy. :D Kocie kawiarenki to, jak same mówicie, świetna sprawa! Mam nadzieje, że uda mi się odwiedzić naszą polską w Krakowie. Sama kiedyś miałam kotka i teraz bardzo brakuje mi kontaktu ze zwierzakiem. :< Może uda nam się spotkać na którymś z lolicich meetów. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny jest ten puchaty kot, choć nam najbardziej przypadł do gustu łysol XD. O tak, my też bardzo pragniemy odwiedzić krakowską kawiarnię, jest też i jedna w Warszawie! Spotkać byłoby się bardzo miło :)
      Keczup miała kiedyś wyrodnego kota, który obraził się na psa i uciekł z domu!

      Usuń