poniedziałek, 26 stycznia 2015

My i "Zacieki", czyli hipsterstwo po chińsku i jak się rodzi Awangardu




Niedawno podjęłyśmy poważną życiową decyzję: z pięknego apartamentu na 40 piętrze z widokiem na rzekę, niestety na zadupiu, przeprowadziłyśmy się do nory. Nory, ale w centrum! Umotywowałyśmy to chęcią wychodzenia z domu... Tak, na nasze SaBoi nawet taksówki nie chcą jeździć, co skutecznie przykuło nas do barłogów. Nie, żeby nam to jakoś przeszkadzało...


Zgodnie z przewidywaniami, 2 tygodnie po przeprowadzce, zmian w naszym życiu towarzyskim nie zanotowano zbyt wiele.

Pewnego jednak dnia WeChat (chyński komunikator zastępujący Facebooka, smsy, dzwonienie i WSZYSTKO) naszego znajomego artisto Polaka powiedział nam, że następnego wieczoru odbyć ma się niesamowite wręcz wydarzenie kulturalne, a mianowicie wernisaż wystawy 5 zagranicznych artystów awangardowych mieszkających w Chinach. Niestety okazja, by wyjść do ludzi, zdawała się być wyśmienita i żadna z nas nie mogła jej pominąć, chcąc nadal udawać prospołeczne usposobienie. Takoż postanowiły iść. Na 2 godzinki przed wyjściem Keczup jęczał, że jednak woli barłóg, Katarzyna tłumaczyła się zapaleniem zatok (phi, co to za wymówka), a AP również niezbyt entuzjastyczna wspominała coś o... nie, ona chciała iść najbardziej, tak po prawdzie. Umyły się, wyszły z barłogu, odziały się i pojechały. Wszystko zapowiadało się całkiem dobrze. Niestety pierwszy zgrzyt pojawił się, gdy Pan Taksówkarz kręcił się jakoś podejrzanie po okolicy i nawet nasza znajomość topografii wskazywała, że chce nas gdzieś wywieźć. Na szczęście interwencja dzielnej Katarzyny zawróciła go na właściwą ścieżkę. A wszystko dzięki temu, że udało nam się rozpoznać studio telewizyjne, w którym robiłyśmy krótką, aczkolwiek intensywną karierę.

I tak podjechały z fasonem pod HANGOVER. Tak. Tak właśnie się nazywał. A Keczup do pracy dnia następnego...




Spotkały nas tam takie oto widoki! Hardo grający DJe i SZTUKA W TLE. Początkowo lekko się zesrożyłyśmy... Awangardowe filmy to jeszcze ogarniamy, jednak dzieło Pani Projektantki Mody, Stylistki i SHOPPERA (szczególnie ta trzecia rola jest nam bliska, bo też jesteśmy artisto shopperami)
przeszło nasze wyobrażenia na temat mody awangardowej. Piękne owe projekty (no chyba, że o całą instalację chodziło, ale w sumie ciężko ocenić) symbolizowały zniewolenie Chińczyków przez system. Być może objawia się ono fatalnym stylem odziewania. Nieustannie nas bowiem nurtuje, czy pewne chińskie odzienia wynikają z podaży tak stylowych artykułów, czy też jednak to naturalna cecha chińska i to popyt napędza produkcję artykułów wysoko święcących (CEKINY!), kiepskich jakościowo (POLYESTER LOVE), tudzież zwyczajnie dziwacznych, zawsze kupowanych w ilości implikujących ceny wystarczającej do zakupu ubrań w dobrej jakości.



Jako, że nie wiedziałyśmy jak zachować się w obliczu takiego wyzwania intelektualnego, postanowiłyśmy zrobić to, co zawsze, czyli robić lansiarskie focie.


Ku naszemu zdziwieniu Chińczyki rzuciły się, by robić to samo! Najwidoczniej wstydzili się biedni i nie wiedzieli, jak zachować się w obliczu awangardy. Na szczęście nasze trendsetterskie zachowanie dodało im odwagi i pozwoliło na objawienie pełnego, azjatyckiego profesjonalizmu w pozowaniu do zdjęć. Mało tego! Poszli oni o krok dalej! Postanowili robić sobie zdjęcia ze sztuką i jej autorką. Niestety nam brakło odwagi, jako że władałyśmy tym samym językiem, co Pani Projektantka i prócz zdjęć mogła by wymagać od nas jakiejś opinii.


Hypsterskie wnętrze lokalu. Surowe i mroczne!


Impreza po chińsku - każden jeden robi na komórze


Perorujemy o filmach, które aktualnie oglądamy. Kolejno: Zacieki, 
Pani Sprzątająca i Domek dla lalek (nie jesteśmy pewne tytułów)


Niestety dość szybko zaniemogłyśmy (gdyż po prawdzie było dość czerstwo) i usiadłyśmy przy stoliku, gdzie bardzo zasmuciły nas ceny drinków.  Chciałyśmy co prędzej wracać do barłogu, gdzie czekała na nas wesoła resztka wódeczki. Jednak...


... z żalem wysupłałyśmy pieniążek na gin z tonikiem...



(tu doskonale widać nasz żal i zmarnowanie godne prawdziwych blakowców)



... i zajęłyśmy się własnoręcznym wykonywaniem sztuki!


Przy pomocy tabletu oraz lampki z napisem HANGOVER wykonywałyśmy te oto studium gotyckości naszych dusz.


Uprasza się o zwrócenie uwagi na psychopatyczny uśmiech Keczupa, który odkrył ostatnimi dniami, że posiada osobowość SCHIZOIDALNĄ! 


Konkretnych zaburzeń u tych pań nie zdiagnozowany, jednak warto powiedzieć, że kochają pracę z CHIŃSKIMI DZIEĆMI (!!!)


Produkcja sztuki wre!


Studium potworności


Jasna strona Księżyca


Prawdziwa natura Katarzyny i rzecz o ilości palców u dłoni


Na koniec okazało się, że nie tylko my wpadłyśmy na pomysł tworzenia sztuki na miejscu. Zgapiła od nas pewna Chinka, która dodatkowo przyniosła okulary, polaroida i PROFESJONALNEGO FOTOGRAFA do dokumentowania swoich działań artystycznych polegających na robieniu zdjęć ludziom w okularach.......................... tak właśnie.


Jako, że od pewnego czasu to blog lifestylowo-modowy AŁTFIT FOTO x2


Katarzyna in her drimu drimu drimu dressu


Uber goth as olłejs - Keczup

Uprzejmie uprasza się o zwrócenie uwagi na ten piękny mural!
(autorem owej pięknej sztuki jest tak zwany Li DuZi - znany chiński artysta awangardowy)

Anna P mówi: Dobranoc - pchły na noc, KARALUCHY pod poduchy!

2 komentarze: