Przez lata, gdy mieszkałyśmy w Chinach, naszym najmilszym przyjacielem i sposobem na poprawienie sobie humoru było Taobao (takie swojskie chińskie Allegro). Po powrocie z pracy, gdzie wstrętny dwulatek darł się i tarzał po dywanie, a inny próbował nas znienacka kopnąć, siadałyśmy przed komputerem i otwierał się przed nami świat wirtualnych zakupów. Wszystko piękne, tanie i z dostawą do domu. W tym czasie w Polsce rozpoczął się boom na Aliexpress. Kupowanie z Chin stało się łatwe, a przede wszystkim tanie. Miliony, mniej lub bardziej przydatnych, pierdół za grosze, a często nawet z darmową dostawą! Klikasz, przelewasz z karty dolara, a po miesiącu przychodzi do Ciebie nowy pędzel do pudru. Albo szminka. Lub tusz do rzęs. NO WŁAŚNIE.
https://www.youtube.com/watch?v=1gZBVod48Vk
Z zaskoczeniem odkryłyśmy, że na Facebooku istnieją grupy dotyczące kupowania na Aliexpress. Zaskoczenie przerodziło się w zgrozę, gdy znalazłyśmy ogromną rzeszę fanek kosmetycznych zakupów z Chin. Keczup dołączyła tam jako szpieg i od tej pory codziennie raczyła wszystkich takimi mniej więcej anegdotkami:
- Pani numer 1 kupiła tusz do rzęs Diora za dolara. Co prawda skleja trochę rzęsy i kruszy się, ale za to po jego użyciu nie wyszedł jęczmień ani zapalenie spojówek! Pani jest zachwycona! Tusz otrzymuje notę 10/10.
- Pani numer 2 zakupiła kilka szminek, podróbek znanej marki, każda po dolarze. Kolory zgadzały się ze zdjęciem pana Chińczyka (choć na zdjęciu pokazywał on oryginały), a na ustach były tylko trochę suche. Za to nie dało się ich niczym zmyć, pomógł dopiero aceton. Pani szminki jednak zachowa, bo kolory ładne, a i cena dobra. Ostateczna nota 8/10.
- Pani numer 3 wybrała podróbkę rozświetlacza znanego Youtubera. Nie był tani, bo aż 5 dolarów! Niestety Pani jest niezadowolona. Miała otrzymać piękną taflę, a dostała "chamski brokat"! Sugestie Keczupa, że taflę to ma, ale oryginał za 29 dolców, zostały zignorowane. Koleżanki z grupy doradziły Pani numer 3, by stosowała rozświetlacz do klubu. Tam się nada!
Lepsza za 18 dolców czy za jednego?
http://worldwide.chat/FAKE_EBAY_&_ALIEXPRESS!_JEFFREE_STAR_VELOUR_LIQUID_LIPSTICKS_20_SHADES/mWlG89b6WdA.video
Takich historii była masa! Okazało się, że wielkim hitem są podróbki znanych marek kosmetycznych (ze szczególnym naciskiem na modne obecnie Too Faced, Anastasia Beverly Hills, Jeffree Star, Kylie Jenner, Kat von D, Lime Crime i tym podobne). Nie stać Cię na pomadkę za 30 dolców? Kup podróbę za dolara! Z darmową wysyłką prosto z Chin! Prócz tego warto też nabyć koreańską pielęgnację. Maseczki w płachcie za pół dolara albo i mniej? Krem BB tańszy niż w Korei? W Chinach dostaniesz wszystko za grosz! Kilka osób pytało nas, czy warto kupować kosmetyki znanej aliexpresowej marki Bioaqua i ogólnie aliexpresowych firm. Zatem...
Czy warto kupować kosmetyki na Aliexpressie?
Odpowiedź brzmi: ABSOLUTNIE NIE!
Dlaczego?
1. Nie wiesz, jak te kosmetyki są produkowane
Powiedzmy sobie wprost, co może być w szmince za dolara? Sam syf! W dodatku tak, żeby Chińczykowi opłacało się to sprzedać, wysłać do Polski i jeszcze na tym zarobić. Ile musi kosztować produkcja tego? 10 centów? A może 5? W jakich warunkach jest to produkowane? Chiny nie mają wymogów sanitarnych, znanych nam z Europy. Ma to i swoje dobre strony, bo pan Wang sprzedający banany ma sposobność wyjechać ze swoim wózkiem na ulice i nie zapłaci mandatu. Z drugiej strony cwany pan Zhang może kupić w sieci 10 litrowy kanister kremu BB, podrabiane opakowania i rozkręcić w garażu małą manufakturę kosmetyczną. Ba, nawet my byśmy to potrafiły! Znalezienie sprzętu do produkcji zajęło nam całe 10 minut.
Proszę bardzo, można zakładać biznes! Tu oferta zagraniczna, więc koszt jest dość srogi.
https://pl.aliexpress.com/item/1kg-Nude-Makeup-Foundation-Base-Skin-Color-BB-Cream-Long-lasting-Concealer-Natural-Color-Hospital-Equipment/32494300181.html?scm=1007.13339.33317.0&pvid=a19cc61d-72fd-4962-8149-5b87092c66a0&tpp=1
A tu już oferta na rynek chiński, litr kremu BB za jedyne 60 zł. Rozlewamy do opakowań po 30 ml i handlujemy!
https://world.taobao.com/item/535660958193.htm?spm=a312a.7700714.0.0.3fqNuX#detail
https://www.aliexpress.com/cheap/cheap-bb-1000.html
Skoro o opakowaniach mowa... Koreańska marka Missha sprzedaje te kremy za 50 zł. A u pana Zhanga mamy krem za 2 zł, dokupujemy opakowanie za dolarka i oto jest, gotowy produkt poniżej 10 zł!
https://www.alibaba.com/product-detail/Korea-Cosmetics-Makeup-Missha-M-Perfect_50029028684.html
Missha Wam nie podpasowała? To może Skin79? Ba, fachowcy z Alibaby przygotują Ci nawet opakowania wzorowane na koreańskich czy zachodnich, za to z nazwą Twojej firmy (oczywiście, jeśli zyskała już rozgłos)! Pamiętajcie, na Alibabie im więcej kupujecie, tym taniej!
https://www.alibaba.com/product-detail/SKIN79-Super-Beblesh-Balm-Triple-Functions_143878592.html
Manufaktura w garażu się rozkręca. Pan Zhang miesza podkład w starym wiadrze, obok biegają szczury i karaluchy (normalny widok w Chinach), może nawet kilka wpadło do wiadra, ale to nic, pan Zhang spryskał je obficie sprejem na karaczany (obowiązkowy produkt w każdym chińskim domu) i wyciągnął. Zamówienia napływają, zatem warto rozszerzyć ofertę. Może matowe pomadki z dodatkiem cementu? Będą lepiej zasychać! Albo rozjaśniający krem z metalami ciężkimi? Choroby wyjdą dopiero za kilka lat, a lico będzie białe i piękne! A może czas zainwestować w lepsze maszyny? W końcu ile można mieszać w wiadrze?
Są i maszyny!
https://www.alibaba.com/product-detail/vacuum-cosmetic-bb-cream-making-machine_687334734.html
https://www.alibaba.com/product-detail/vacuum-cosmetic-bb-cream-making-machine_687334734.html
To nie są nasze wymysły. To wszystko można kupić i takich ofert są dziesiątki. W Chinach nikt nie skontroluje takiego garażu, zresztą Chinki też namiętnie kupują szminki za 2 zł i kremy BB za dyszkę. A jak już biznes rozwinie się w potężną fabrykę, zawsze można dać łapówkę komu trzeba i wszystkie certyfikaty będą cacy!
2. Przecież Chińczykowi nie opłaca się podrabiać czegoś tak taniego!
Koronny argument. Ta maseczka musi być oryginalna, bo nie opłaca się podrabiać czegoś za 5 zł! Otóż, opłaca się. Po pierwsze, 5 zł to ona kosztuje, ale w Korei i to w promocji, która czasem się trafi. Po sprowadzeniu do Chin kosztowałaby już dwa razy więcej. Po drugie, Chińczycy podrabiają WSZYSTKO, łącznie z jedzeniem. Swojego czasu słynna była afera, gdzie ziomek malował soję i sprzedawał jako groszek. Groszek jest droższy, zarabiał centa na puszcze, dorobił się milionów. Sztuczne jajka. Skażone mleko dla dzieci, po którym umiera kilka niemowląt, setki tysięcy choruje, bo ktoś dostał łapówkę i wydał lewy certyfikat. Plastikowy ryż. Olej ze ścieku. Szczurze mięso. Milion podobnych skandali. Do tego oczywiście banalne ciuchy i, no właśnie, kosmetyki. Chińczyk podrobi cokolwiek, nawet gdyby miał zarobić grosza na sztuce. Mając na uwadze, jak wielki jest rynek wewnętrzny Chin plus handel zagraniczny, opłaci się, bo taniość przyciąga wielu.
Chiński orzeszek z wkładką.
http://althealthworks.com/7943/top-10-toxic-fake-food-items-produced-in-chinayelena/
Słyszałyśmy wyborne historie, jak to Kylie Jenner produkuje swoje kosmetyki w Chinach, część puszcza oficjalnie przez stronę, a resztę na Aliexpress. To są te same kosmetyki! Tylko głupki przepłacają! Ba, okazuje się, że tak naprawdę więcej kasy łupie na szminkach za dolara! Tak tak. Podobnie, jak to, że chińskie Chanele to tak naprawdę są z tej samej fabryki co oryginały, tylko Chińczycy po godzinach naprodukowali więcej. A buty Nike uciemiężony robotnik wynosi z fabryki i sprzeda pokątnie, żeby mieć na ryż. Niestety, Drodzy Czytelnicy, ale są to wielkie bujdy. Owszem, można kupić takie LV z fabryki, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać i zapłacić 1500 zł, a nie 50.
Dla ciekawych kilka linków o podrabianym jedzeniu w Chinach:
http://www.viralnova.com/fake-food-china/ (po angielsku)
https://www.thebeijinger.com/blog/2016/08/08/secret-ingredients-truth-about-chinas-fake-food (po angielsku)
http://pojechana.pl/2013/11/podrabiana-zywnosc/ (po polsku)
3. To są koreańskie rzeczy!
Ostatnimi czasy azjatyckie kosmetyki są wielce popularne w naszym kraju. Niestety nasza polska natura sprawia, że szukamy oszczędności. Oszczędność jest oczywiście rzeczą godną pochwały i zawsze to powtarzamy, czymś innym jest jednak oszustwo i złodziejstwo. Pięknym przykładem może być tu firma Bioaqua, perła aliexpresowej pielęgnacji. W naszej ulubionej facebookowej grupie, ludzie zarzekają się, że są to wspaniałe kosmetyki produkcji koreańskiej. Hmm... przyjrzyjmy się.
Po lewej plasterki na nos Bioaqua, po prawej koreańskiej marki Holika Holika.
Słynne zwierzątkowe maseczki. Z lewej Bioaqua, po prawej koreański oryginał.
Bananowy krem do rąk? Tradycyjnie po lewej chińszczyzna z Bioaqua, z prawej koreański produkt Tonymoly. Tak, Tonymoly wyprodukowało też krem mango, brzoskwinię i wiele innych owoców i warzyw.
Według nas są to frajerskie i łajdackie podróby, ale co my tam wiemy... W końcu niektóre dziewczęta zarzekają się, że dostały wyborny towar z Korei, bo widziały takie w internecie z koreańskimi znaczkami. Oczywiście udało im się kupić kilkukrotnie taniej, bo akurat trafiły na promocję. Pamiętajcie, nie ma opcji, żeby koreańskie kosmetyki były tańsze w Chinach! Po pierwsze, w każdym większym centrum handlowym znajdują się oficjalne sklepy koreańskich firm kosmetycznych. Dlaczego więc biuro w Korei miałoby sprzedawać coś jakiejś pani Li, handlującej na Aliexpressie taniej, zamiast puścić to oficjalnie? Po drugie, można sprowadzić coś z Korei i sprzedawać w Chinach, ale dochodzą wtedy koszty transportu, podatek od dóbr importowanych, no i jakiś zarobek dla biznesczłowieka też by się przydał. Owszem, można kupić sobie rzeczy na Taobao. Katarzyna miała też koleżankę Chinkę, która jeździła do Hong Kongu i Korei, a potem sprzedawała kosmetyki. Ceny będą niższe niż w sklepach oficjalnych, ale na pewno nie tak niskie jak na Aliexpressie. W sumie, za każdym razem, gdy widzicie coś podejrzanie taniego z Chin, możecie mieć pewność, że to podróba.
Gdzie zatem kupować koreańskie kosmetyki? Polecamy kilka sprawdzonych sklepów:
4. Nasze doświadczenia
Wywód nasz nie dotyczy oczywiście tylko podróbek. Warto wiedzieć, że prawie wszystkie chińskie kosmetyki to gawno (może i są jakieś dobre, choć my na takie nie trafiłyśmy). Kiedyś Katarzyna kupiła sobie tonik. Był w promocji, kosztował jakieś 20 zł przeceniony chyba z 50, więc nietanio. Miał być eko, bio, posiadał wszystkie certyfikaty. Jak myślicie, co się stało, gdy Katarzyna przemyła nim twarz?
Domyślacie się?
Oczywiście! Podrażniło jej, wręcz poparzyło twarz! Nasza chińska współlokatorka, widząc to, krzyknęła:
- Oszalałaś! Nigdy nie używaj chińskich kosmetyków!
Wyjaśniła, że chińskość stosują tylko panie lubujące się w szminkach za 5 juanów i wodach toaletowych z Bravo, pozostała część społeczeństwa wybiera koreańskie, japońskie lub zachodnie marki. W dodatku woda, używana do produkcji tych mazideł, często jest skażona. Posłuchałyśmy. A teraz pomyślcie, tonik za 50 zł na skażonej, zapewne wodzie i szminka za dolara. Hmmmm.
Dobra cena, nieprawdaż? Na chińskiej wodzie, pani syrenka poleca!
Czas na podsumowanie. Nie kupujcie kosmetyków z Aliexpress! Z ogromnym prawdopodobieństwem są skażone, produkowane bez żadnych zezwoleń i zachowanych zasad higieny. Mogą zawierać metale ciężkie i inny syf. Chińczyk może tam dołożyć szkodliwych barwników, pomyj czy włosów szczura! Szanujcie swoje zdrowie i nie nakładajcie tego na skórę. O wiele lepiej jest zainwestować w tanie kosmetyki z Kobo czy My Secret do makijażu, Ziai, Joanny czy Bielendy.
Na koniec polecamy Wam film Weroniki Truszczyńskiej o Aliexpress, kosmetykach i innych rzeczach, których nie należy tam kupować.
Czy obrzydziło Was to, co przeczytaliście? A może zaskoczyło lub uradowało? I najważniejsze, czy kupujecie kosmetyki na Aliexpress? Podzielcie się opowieścią! Pa :*
Siok!
OdpowiedzUsuńza kazdym razem jak widze te durne laski co sie ciesza ze dorwaly za dolara ORYGINAŁY to cos we mnie umiera. Serio są te wszystkie kmarty, a ludzie dalej sie daja robic jak dzieci. Albo bardzo chca wierzyc, ze są chosen ones :D
OdpowiedzUsuńA nuż akurat ONA, używając całej swojej przebiegłości, znalazła tajemną aukcję, gdzie Chińczyk sprzedaje oryginały za dolara z tej samej fabryki, co Kylie? XD
UsuńA zresztą na opakowaniu jest przecie napisane MADE IN USA, ha!
Cały ten interes niestety jest nakręcany przez wspomniane Panie, ponieważ one na tym zarabiają. I to całkiem niezły grosz. Sposób? 95% linków w tych grupach wstawianych jest przez skracacze (goo.gl i inne).
UsuńJak się jednak spojrzy na cały link to widać wyraźnie, że to... zwykła afiliacja. A więc zarobek dla nich za każdy kupiony produkt. I to nie mały, bo ruski epn daje bodaj 8,5% od zakupu. Więc produkt może i jest marnej jakości, ale logo jest i tanio i można jeszcze zarobić. A wiadomo, że tych szminek nie zamawiają po jednej, tylko kilka na raz. Matematykę pozostawiam Wam :)
Linki afiliacyjne zaczynają się od http://s.click.....
UsuńNie jestem fanką zakupów z Chin. Tak naprawdę tylko raz kupiłam mp3 (fakt z allegro ale i tak szło z Chin). Też oczywiście ok. roku temu chciałam spróbować kremów bb, ale bałam się co tu do mnie przyjdzie. Dopiero jak znalazłam polskiego dystrybutora z misshy, zdecydowałam się. Dziś jest już wiele polskich stronek z azatyckimi kosmetykami. Czasem mi tylko brakuje u nich rekomendacji, albo potwierdzenia od dystrybutora. Bo nawet jak są polskie to nadal nie wiem... I zastanawiam się czytając te wszystkie ochy i achy a z drugiej strony nie chce zaszkodzić swojej skórze i zdrowiu. W większości wracam do ziaji i bielendy itp.
OdpowiedzUsuńDobrze że podałyście troche sprawdzonych stronek. :)
Jest to rzeczywiście problem, że i Allegro i nawet sklepy internetowe nieraz sprzedają podróbki. Milion lat temu, jak zaczynałyśmy kupować kremy BB, były podobne akcje z ebayem i każdy się zastanawiał, czy to aby na pewno oryginał. To prawda, że przydałyby się takie potwierdzenia, dziwne, że sklepy o to nie zabiegają.
Usuńmyślę, ze część tych dziewczątek, kupujących podróby z Ali, nawet po przeczytaniu tej notki, nie zmieni nawyków i dalej będzie kupowało badziew. No niestety~~
OdpowiedzUsuńDla mnie chińskie rzeczy odpadają z góry, bo testowane na zwierzętach właśnie, a ja temu procederowi jestem BARDZO przeciwna...
No właśnie. Niestety one wiedzą swoje i do rozsądku nie przemówisz. Czasem odzywa się w tych grupach głos rozsądku, ale zostaje oczywiście zakrzyczany, bo "się nie zna" i "szkaluje Chińczyków".
UsuńTestowanie to najgorsze zło.
Testowanie na zwierzętach...hm. a przypadkiem kosmetyki dostępne u nas, nie sa?loreal-testuje na zwierzetach i masa innych. Powiedziałabym, ze nieliczne tego nie robią. A skład jest tak samo niepewny jak i te z chin. I to pisanie w tekście, ze jak to takie tanie rzeczy mogą byc dobre i jeszcze przesyłka za darmo. A no tak ze w Chinach mają inne standardy wysyłek i to nie jest Poczta Polska;) wysyłka kosztuje niewiele. I zamawiamy z hurtowni wiec tez dlatego taniej. Nie mówiac o taniej sile roboczej. U nas duzy narzut to wlasnie te koszty. Nie twierdze ze tamte kosmetyki sa super. Ani tez nie jestem fanką alli. Zamówilam tam pare rzeczy. Ale tekst uwazam po prostu za bulszit:) sorry. Oczywiście wiadomo ze tam nie kupimy oryginału za 2zł. Ale o to wlasnie chodzi ze zamawia się podróbke. Nie odbiegającą bardzo od oryginałow. A nie placimy za marke i całą reszte.
UsuńSkład kosmetyków produkowanych w Europie jest tak samo niepewny, jak w chińskich fabrykach? A to dobre. Widzę, że ktoś tu bardzo chce się usprawiedliwić z kupowania podróbek na Ali. L'oreal owszem testuje, ale wiele innych marek akurat nie testuje i nikt nikomu nie każe kupować l'Oreala. Napisałyśmy, jak wygląda produkcja kosmetyków w Chinach, jeśli kogoś to nie obrzydza, niech kupuje dalej, proste. Akurat średnio 2 razy w tygodniu przez 3 lata wysyłałyśmy przesyłki an chińskiej poczcie, więc wiemy, ile to kosztuje. Poza tym to chiński rząd dopłaca do tych wysyłek, żeby chiński produkt był konkurencyjny. Jeśli ktoś świadomie kupuje podróby za 2 zł to sorry, ale nie mamy o czym rozmawiać.
UsuńMam okazję kupować niektóre kremy i toniki bywając kilka razy do roku w Chinach i nie za 2 lub 5 zł , bo takich cen tam nie ma, ale za 30, 40 zł i nie jest to taka tandeta ,o jakiej Piszecie. To samo dotyczy kosmetyków z Korei tj wspomniane przez Was firmy Tony Molly i Mishha są sprzedawane e duty free na lotniskach w Korei i zapewniam ,ze są to świetne kosmetyki, może niezbyt tanie, ale lepsze niz dr Irena Eris, Lancome, Estee Lauder do kupy wzięte za mnóstwo pieniędzy.
UsuńWiadomo. Oryginalne kosmetyki nie kosztują 2-5 zł. To są ceny podrób, które są beznadziejne. Co do koreańskich kosmetyków to my jesteśmy ich wielkimi fankami <3
UsuńMnie przeszkadza, że na alim nie podają składów. Prawda jest taka, że wyprodukowanie kosmetyku w Europie także kosztuje grosze i główna składowa produktu to marża producenta.
UsuńCzyli co kosztuje krocie to jest super?, brawo za takie rozumowanie. Jak produkt jest za więcej niż 100zł, to na pewno jest świetny, mało widocznie wiecie na temat tych "oryginalnych kosmetyków"
UsuńKosmetyk nie musi kosztować 100 zł, żeby był świetny. Musi mieć dobry skład i tyle. Można znaleźć niskopółkowe perełki i wysokopółkowe buble.
UsuńNigdy nie interesowałam się tym, jak produkują kosmetyki w Chinach, ale te podróbki nigdy mnie nie kusiły... wiedziałam, że muszą być z byle jakich surowców robione, żeby opłacało się sprzedawcy je sprzedawać.
OdpowiedzUsuńAno właśnie... Na zdrowy rozsądek, co musi być w kosmetyku za dolara i to jeszcze z darmową wysyłką z Chin. Niestety, nie wszystkich to zastanawia.
UsuńSwego czasu w pracy naczytałam się o paniach, które na aliexpress wszystko kupują, włącznie z farbami do włosów, swego czasu były modne te tzw. betony do ust - nie bez powodu nazwali je betony - bo szpachlą trzeba było usuwać. Sama kosmetyków z Chin nie zamawiam i sobie przyrzekam, że nigdy nie zamówię, a bioaqua to chyba wszystkie koreańskie marki już zdążyła podrobić. Dobry post, może ostrzeże wiele osób przed zakupami z alie i handlowaniem podróbkami w PL, zwłaszcza że takie handel - czy na allegro, czy na fb, czy gdziekolwiek indziej jest przestępstwem i to nie tylko jeśli chodzi o kosmetyki.
OdpowiedzUsuńBetony, a to dobre! Farta do włosów z Ali to też jest jakiś totalny hardkor. A Bioaqua mistrzem jest, podrabia wszystko w ekspresowym tempie. Niebawem będzie wypuszczać swoją wersję jednocześnie z koreańskimi nowościami, bo skład się przecież i tak nie musi zgadzać :).
UsuńTrochę nas dziwi to, że handel podróbami kwitnie w najlepsze, bo no właśnie... Przecież to przestępstwo.
Bardzo interesujący wpis, który przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Coraz więcej u nas sklepów z chińszczyzną. Jest też m.in. prawdziwe rękodzieło za bardzo małe pieniądze, np. ręcznie dziergane koronki. Kto więc kupi podobną u naszej rękodzielniczki za dużo większe pieniądze? Chiny nas zalewają i chyba nie ma w Polsce choć jednego domu, który byłby wolny od wyrobów made in China.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale tak jest. Kosmetyki to zaledwie mały wycinek działalności Chińczyków. Chiny produkują też towary wysokiej jakości, ale po pierwsze, wszyscy chcą taniochę, a po drugie zazwyczaj są one w dość specyficznym chińskim stylu :).
UsuńBardzo dobry post udostępniłam na swoim profilu fb może kilka osób które zamawiają z chin kosmetyki zaczną zdawać sobie sprawę z tego jak wielka krzywdę mogą sobie wyrządzić ...
OdpowiedzUsuńSuper, dziękujemy! Mamy nadzieję, że ktoś się zastanowi nad przyszłością swoją i swojej twarzy :).
UsuńPrzyznam, że dwa razy pokusiłam się na pomadki w płynie z Aliexpress. Szczerze? Były beznadziejne i po jednym razie wylądowały w koszu. Nie podrażniły mnie ani nic z tych rzeczy, ale wyglądały okropnie. Od tego czasu nie zamawiam kosmetyków na Ali, jedynie akcesoria, czasami biżuterię. Produkcja kosmetyków w warunkach pozostawiających wiele do życzenia, to jedno, a dwa transport. Nie wiem w jakich warunkach przebywa przez miesiąc jakaś maska czy krem.
OdpowiedzUsuńAch, no i jeszcze parę razy pokusiłam się o lakiery hybrydowe. Są spoko, ale używam ich rzadko, bardziej do robienia wzorników na szablonach. Mam sporo Semilaców, Neonail i innych spoko firm w swoich zasobach, więc wolę nimi malować paznokcie sobie i innym :).
Zawsze mnie zastanawiało, po co kupować tyle tych kosmetyków skoro okazuje się, że co najmniej połowa jest do dupy. W nadziei, że w końcu się trafi? Też miałyśmy przygodę z podróbką, szminka Colourpopa z Taobao (w dodatku kupowanej w cenie oryginału, bo miał być oryginał prosto z USA, haha), badziewo przyszło takie, że szok. Lepiło się, bez koloru i odchodziło płatami...
UsuńNo właśnie, kupuje człowiek to badziewo i leży...
Z alie to ja.mogę kupić dekoracje biŻuterię ewentualnie jakieś jednorazowe spiralki do brwi. I DZIEKUJE WYSTARCZY!!! Wole odłożyć kasę i kupić kat von D oryginał I wiem, że są wegańskie niż jakiś syf blee
OdpowiedzUsuńOtóż to! My kupujemy foremki do fimo :). Też staramy się kupować wegańskie i nietestowane kosmetyki, ale Kat von D jeszcze nie zdobyłyśmy (bo nie wysyła do Polski, chlip).
UsuńTutaj można kupić oryginały Kat von D http://premiumusa.pl/. Znaczy ponoć, bo ja jeszcze nie zamawiałam.
UsuńChwała Ci za ten post. Nigdy nie kupiłam kosmetyków na Alie, nie mam zamiaru i naprawdę dziwią mnie osoby, które wierzą w to, że chińskie podróbki nakładane na naszą skórę mogą zdziałać cokolwiek dobrego... Trzeba być naprawdę naiwnym. A tańsze koreańskie kosmetyki można dorwać po prostu w koreańskich sklepach i na ebay :)
OdpowiedzUsuńPrawda to! Wydaje mi się, że duży wpływ mają tu entuzjastyczne recenzję w grupach dla kupujących z Ali. Ktoś napisze, że krem za dolarka pomógł to przecież co szkodzi spróbować.... Że też im twarzy nie szkoda.
UsuńBardzo dobry post!
OdpowiedzUsuńWibo też produkuje w Chinach
OdpowiedzUsuńCóż, wiele rzeczy jest produkowanych w Chinach. Wibo, w przeciwieństwie do podejrzanych chińskich wyrobów, ma zapewne wytyczone jakieś standardy (skoro potem sprzedaje w UE) i obywa się bez dodatku włosów szczura i mieszania w wiadrze.
UsuńNigdy jeszcze nie zdarzyło mi się czegokolwiek kupić na Alli. O kosmetykach nawet nie pomyślałam, zwyczajnie bym się bała. Świetny post, mam nadzieję, że zobaczy go wiele osób.
OdpowiedzUsuńA jak ma to się do lakierow? Bardzo lubie chinskie hybrydy, ale wlasnie po przeczytaniu tego obawiam sie :/
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc w ogóle nie znamy się na lakierach, ale patrząc na metody produkcji choćby jedzenia, nie spodziewałabym się rewelacji...
UsuńSuper tekst i dobrze, że o tym piszecie. Prawdę mówiąc zamawiam na AliExpress od miesięcy, ale nigdy w życiu nie kupiłam tam żadnego kosmetyku. Do głowy by mi to nie przyszło. Nie mam pojęcia, skąd ludziom przychodzi do głowy, że lepiej kupić podróbę z Chin niż dobrej jakości, tani kosmetyk polski, choćby z wyemionych przez Was firm takich jak Ziaja, Wibo, Bielenda itp. Te polskie marki są podobno cenione również poza granicami kraju, a u nas są często niedoceniane.
OdpowiedzUsuńW punkt 😉 kupowanie podróbek jest dla mnie śmieszne.. Jest tyle tanich polskich firm, po co się truć?
OdpowiedzUsuńJa mam tylko hybrydy chińskie z kosmetyków, cholera wie co w nich siedzi, ale póki co palce mam całe ;) Do twarzy nigdy nic nie kupię, a pomadki w życiu! Przecież zawsze trochę jej "zjadamy", to chore. To prawda, że testowanie na zwierzętach jest obowiązkowe, tylko że taki Chińczyk produkujący w garażu chyba i tak tego nie robi (cholera, mam taką nadzieję!). Wszystkie te Loreale, Avony i inne marki zagraniczne, będące na Chińskim rynku TEŻ MUSZĄ TESTOWAĆ NA ZWIERZĘTACH, aby tam sprzedawać. Warto o tym pamiętać, jeśli ktoś lubi zwierzęta. Generalnie świetny post, puszczę dalej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że marki niechińskie muszą być w Chinach testowane. Niestety nawet Diory, Mac, Lancome i inne tzw. "marki luksusowe" testują... Ech, my staramy się kupować nietestowane i ostatnio make up ściągamy głównie z USA.
UsuńPan Zhang z garażu raczej na zwierzętach nie testuje, chyba że na tym szczurze, co mu tam w kadź z podkładem wpadnie :D.
świetny wpis, z chęcią przeczytałabym też o testowaniu na zwierzętach :)
OdpowiedzUsuńObiecujemy, że będzie!
UsuńMasakra, nigdy bym nie kupiła tam żadnego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńUdostępniłam ten wpis na swoim fanpageu. Niech kobietki uświadamiają się! :)
OdpowiedzUsuńSuper, dzięki! Niechaj wiedzą, co i jak :).
UsuńSzczerze mówiąc kupiłam w sephorze paletkę sleek i później zobaczyłam "made in china". Aż tak się wtedy nie przejęłam. Teraz w sumie zaczynam się zastanawiać. Nie wiem co o tym myśleć
OdpowiedzUsuńW Chinach produkuje się też kosmetyki bardzo dobrych marek. Zachowane są wtedy wszystkie standardy europejskie\amerykańskie, bo laboratoria i fabryki są kontrolowane przez przedstawicieli tych firm i kosmetyki by być dopuszczone do obrotu muszą spełniać unijne dyrektywy. Nie ma się czego bać.
UsuńMiałam okazję poznać tylko Herborist i były naprawdę świetne. Bardzo żałuję, że już ich nie ma w Sephorach :(
Usuńuff dobrze to słyszeć :)
UsuńCudowny wpis obnażający wszystkie grzeszki chińskiego badziewia. Jako kosmetolog nie mogę wyjść ze zdziwienia jak blogerki promują na swoich stronach coś co nie ma składu, zawiera niedozwolone w UE substancje i jest produkowane w tragicznych warunkach sanitarnych przez głodujących, wyzyskiwanych ludzi. Ja polecając kosmetyk biorę za niego pełną odpowiedzialność - klientka ma się czuć bezpieczna, doinformowana i zaopiekowana. Więc gały mi wychodzą jak widzę ochy i achy na temat tych wstrętnych podrób, które mogą zniszczyć czyjeś zdrowie do jasnej ciasnej!
OdpowiedzUsuńMoże brzmię jak kosmetyczna nazistka, ale postawiłabym takie osoby pod ścianą, oblała skażoną wodą z chińskiej rzeczki i zobaczyła jak chwalą sobie chiński przemysł kiedy wypadna im wszystkie włosy, a plecy pokryje łuska ;)
Dziękujemy za mądry komentarz. Taki jest niestety poziom co poniektórych blogerek... Oby tanio i się nachapać darmochy. Uuuuu, woda z chińskich rzek to poważna groźba!
UsuńBardzo przydatny post! Na zakupy kosmetyków z Ali patrzyłam z przymrużeniem oka. mam nawet pomadkę Imagic i bardzo ją lubię. Poza tym zamówiłam plastry na nos, które były zupełnym niewypalem i to tyle. Jak widać na szczęście :)
OdpowiedzUsuńObserwuje i czekam na wiecej ciekawostek :)
Słyszałyśmy, że te chińskie plastry na nos mogą służyć do depilacji, więc nie wszystko stracone :).
UsuńBardzo mądrze napisany post! Myślę, że każda/każdy powinien go przeczytać i coś z niego wywnioskować ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię zamawiać z tego typu stron, ale nie rzeczy, które miałabym zjeść albo nałożyć na twarz :D Ostatnio zamówiłam sobie analizator nawodnienia skóry, osłonki na pędzle, jakieś np. organizery też są ok, bo faktycznie są tańsze. Raz zamówiłam cienie, bo jakoś tak wydawało mi się, że z cieniami mniejsze ryzyko niż np. z podkładem, chociaż w sumie to wcale nie. Ale cienie okazały się niewypałem i nie używałam ich zbyt długo. No i zdarzyło mi się zamówić chińskie pędzle, liczę na to, że nawet jeśli kąpały się w ściekach, to umycie przed pierwszym użyciem wypłucze z nich chociaż większość potencjalnej trucizny :D
OdpowiedzUsuńNigdy niczego nie kupiłam na Alli, po prostu za dużo wszystkiego. Okazuje się, że moja ślepota mnię uchroniła przed popełnieniem błędu. :)
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się tutaj :) Zostaję na dłużej.
Ja kupilam pedzle - zoeva, na ebay. Tanie nie byly. Jak dla mnie kazdy wygladal prawie tak samo, nie za bardzo. No wiec jako, ze z chin nie szly postanowilam je zwrocic. Jak napisalyscie, zdjecia byly oryginalnych. Pan X zaproponowal zwrot czesci kosztow bo wysylka za droga, nie zgodzilam sie. Okazalo sie jednak, ze da sie zwrocic w kraju w ktorym mieszkam za free. Wstretny klamczuch. Zakupilam kilka od producenta, pedzli jest moze mniej ale kwota ta sama.
OdpowiedzUsuńZamawiam na aliexpress przerozne akcesoria, drobny sprzet i lakiery hybrydowe
Chińczycy tak kręcą i oszukują, że szok i zawsze twierdzą, że czegoś się nie da zrobić. Gratulujemy, że udało się wygrać z oszustem. Lepiej mieć mniej, a lepszej jakości. Ostatnio bardzo nam podpasowały pędzle z BH cosmetics, są tanie, wegańskie, oryginalne, tylko ta wysyłka z USA...
Usuńa jeszcze mam jedno pytanie...czy wszystkie koreanskie kosmetyki sa opisane w j angielskim? bo tak widac na zdjeciach i sie zaczelam zastanawiac...
OdpowiedzUsuńZazwyczaj mają opis po angielsku, przynajmniej te marki, które mamy typu Innisfree, Tonymoly, Etude House, Holika Holika. Wszystkie na pewno nie, zależy od marki, ale też od wielkości opakowania.
UsuńNigdy na Ali nie zamawiałam, ale temat zakupów tam jakoś mnie ciekawił. Na YT jest mnóstwo haul'i z kosmetykami z Aliexpress, mnóstwo wpisów na różnych blogach. Z ciekawości dołączyłam do grupy skupiającej osoby tam kupujące i jestem w szoku! Tyle osób, świadomie czy też nie, zamawia te rzeczy. Nie ma się co dziwić, że stało to się tak popularne, pozytywnych recenzji jest mnóstwo, a cena dolara czy dwóch kusi. Troszkę śmieszne jest jednak zarzekanie się, że produkty to oryginały. Któraś z was znalazłby Krem BB Skin79 w cenie 10$? Szukałam i szukałam.. Znalazłam za 15 na wyprzedaży -50% w jakimś sklepie internetowym. Na prawdę szkoda 20 zł? No i skin79 chyba nawet wszedł do jakiegoś rossmanna, a jak się nie ma do niego dostępu to jest ogrom polskich sklepów posiadających oryginalny produkt. Jakby nie patrzeć nakładamy to na naszą skórę, w okolice oczu, ust... Używanie chińskiego badziewia może wyjść po latach. Jak dla mnie nie warto ryzykować poparzeniami lub dziwnymi zmianami na skórze za zaoszczędzenie kilku groszy.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Udostępnię u siebie, może komuś to pomoże.
Bardzo wartościowy komentarz. To właśnie ta grupa ostatecznie skłoniła nas do napisania tej notki. MASAKRA. Oczywiście mamy już tam dożywotnie bany :). Szczerze się dziwiłyśmy, jak można wierzyć, że to oryginały, ale po przeczytaniu kilku komentarzy... Serio ludzie nas zadziwiają.
UsuńNie używam zbyt wielu kosmetyków, dlatego nie są one dla mnie dużą częścią budżetu i nie muszę aż tak szukać oszczędności aby zamawiać je na Ali. To jest dobre miejsce aby kupić sobie jakiś gadżet, w ostateczności ubranie, a nie coś, co nakłada się na twarz. Kosmetyki muszą przejść odpowiednie testy, posiadać certyfikaty, znaki jakości. Dobrze, że o tym piszesz. Myślę, że większość osób na omawianym forum nawet nie interesowało się bardziej szkodliwością tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNiestety mamusie na grupach facebookowych kupują nie tylko kosmetyki z alli,ale również podróbki ubrań znanych marek...
OdpowiedzUsuńno ale ubrania jak ubrania, nie wchlaniaja sie i zbytnio ci nie zaszkodza. To jak isc do chinskiego marketu ktorych w polsce na peczki teraz
UsuńSłyszałyśmy, że niektórzy kupują też jedzenie czy, UWAGA, rzeczy dla dzieci. Ubrania aż tak nie szkodzą, co najwyżej rozmiar będzie ze trzy razy za mały, więc nie wiemy, czy taki interes się opłaca :). Zresztą chińskie szmaty to jedno, ale już podróbki marek to zwykłe złodziejstwo.
UsuńKurcze, z tymi podróbami to jest naprawdę tragedia...już bardzo wiele się nasłuchałam o nieoryginalnych kosmetykach z Aliexpress, dlatego sama nic tam jeszcze nie zamawiałam bo najzwyczajniej w świecie boję się używać produktów, które mają bezpośredni kontakt ze skórą, a nie wiadomo co w nich jest :(
OdpowiedzUsuńZawsze odradzam dziewczynom żeby robić tam zakupy, ale rzeczywiście pojawia się coraz to więcej wątków na forach,gdzie chwalą się one swoimi tanimi zakupami i polecają to innym. Wydaje mi się, że nasze zdrowie jest bezcenne i nie powinno się tak ryzykować, nawet dla 'urody', a chyba nawet nie dla niej - bardziej dla swojego dobrego samopoczucia, bo nie sądzę żeby miały one chociaż w najmniejszym stopniu pozytywny wpływ na cerę.
Wpis bardzo wartościowy, dlatego pozwoliłam sobie udostępnić go u siebie na fanpagu, oczywiście z oznaczeniem :)
Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Bardzo mądra wypowiedź. Dziękujemy za udostępnienie! Mamy nadzieję, że choć kilka osób się zastanowi, czy warto kupować taniochę z Chin.
UsuńObrzydziło mi się wszystko :( Obrzydlistwo :( Fakt nie wiadomo co w nich siedzi a i choróbska można się nabawić ,ale na innych stronach np Allegro też kupujemy i często towar pochodzi z Chin ,a zarabiają Polacy pięciokrotnie czasami !
OdpowiedzUsuńNiestety, na Allegro większość modnych obecnie kosmetyków to podróby. Wystarczy być czujnych i nie kupować nic w podejrzanie niskich cenach. Palety Zoeva za 49 zł, podczas gdy oficjalni dostawczy mają za 90 zł? Coś tu jakby nie gra i pachnie chińskością :).
UsuńDobrze, że ktoś sie wziął za temat. Dodano mnie do takiej grupy i naprawdę jestem W SZOKU ile osób kupuje na Ali podróbki kosmetyków i jeszcze się tym publicznie chwali! To, że nakładają syf na skórę to jedno, a druga sprawa to OKRADANIE oryginalnego producenta. Uznaję zasadę - nie stać mnie, to nie kupuję. Podróbek tym bardziej, bo nimi gardzę. Ali to bardzo fajna sprawa, kiedy ma się np. Niestandardowy, mało popularny telefon i chce się dokupić kejsa albo inną pierdołę. Ale kupować ubrania czy kosmetyki i dziwić się, że wygląda to inaczej, albo uczula... Głupota ludzka mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńWibo i lovely To jedna marka produkowana w Chinach tak więc e sumie to tez lepiej ich nie kupować. Ale artykuł ciekawy. Zamawiam różne rzeczy z ali ale właśnie kosmetyki to strach dla mnie. Mamy polska ziaje która ejst tania i dobra :)
OdpowiedzUsuńNie wiemy, jak jest do końca z Wibo. Oni z jednej strony produkują w Chinach, a z drugiej są niby cruelty free... Niemniej, może jakoś bardziej pilnują swoich Chińczyków od produkcji :).
Usuńkosmetyki produkowane w chinach nie muszą być testowane o ile nie będą tam sprzedawane.
UsuńA teraz pomyślcie, że są blogerki, które na Instagramie chwalą się swoimi "oryginalnymi" kosmetykami z ABH itd., które właśnie kupiły na Alie...co więcej, malują nimi swoje klientki. Porażka po całości, ale niestety nie da się przetłumaczyć.
OdpowiedzUsuńBałabym się ryzykować używając takich kosmetyków, później może być czarna rozpacz.
Tak! Zawsze się zastanawiamy, czy te niezwykle urokliwe zdjęcia na Insta z toną najmodniejszych marek nie zawierają przypadkiem elementu Ali... Malowanie klientek podróbami to już jest najgorszy skandal. Serio, przecież różnicę w jakości widać gołym okiem.
UsuńZ tą jakością aż tak bardzo bym nie przesadzała, Red Lipstick Monster robiła porównanie paletek Kylie: podróbki i oryginału. Jestem pewna, że większość amatorek nawet nie widzi różnicy.
Usuńludzie to jednak gupie som...
OdpowiedzUsuńChwilę temu dodałam kilka maseczek z Bioaqua do koszyka na aliexpress (jedną maseczkę nawet z tą syrenką). Po przeczytaniu tego posta jednak daruję sobie ten zakup. (:
OdpowiedzUsuńJesteśmy dumne z takiej decyzji!
UsuńFirma Wibo, Miss sporty czy My Lovely to den sam dystrybutor. Ściągają kosmetyki z Chin i przyklejają swoje etykiety. Lakiery rozrabiają ;) Pracowałam tam kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńTo straszne! Na szczęście z tych firm mamy tylko lakier do paznokci z Wibo, ale będziemy pamiętać na przyszłość. Dziękujemy za cynk, są to prawdziwie haniebne praktyki.
UsuńDziwne bo Miss Sporty to zagraniczna firma z tego samego koncernu co Bourois (COTY), a Wibo i Lovely to Polskie firmy z Kartuz (nie przecze oczywiście tym praktykom, ale to zupełnie inni producenci, "wrzuceni" do jednego worka). Jeśli jednak dobrze wymieniłaś te marki to praktycznie cała nasza rodzima kolorówka jest również skażona bo Miss Sporty to ta sama firma co Sally Hansen, Rimmel, Manhattan, Astor czy właśnie Bourjois i wszystkie zapachy adidasa, pumy itd
Usuńi polecam przy okazji, jeśli dowiecie się ze jakas firma jest nie fajna, to inne firmy z koncernu tez takie beda i beda wykorzystywac te same skladniki zapewne
Usuńhttp://bjutiprodzekt.blogspot.com/2013/08/z-kim-przystajesz-takim-sie-stajesz.html
Używam szminek z lovely i wibo i sa genialne, mega trwale, fajne kolory, zastygaja na ustach ale nie przesluszaja. Nie wiem skąd te głupie komentarze...moze nie każdego stać żeby kupować pomadkę za 60zl efekt ten sam i płacić za marke. Czasami ze cos jest tanie nie znaczy ze jest gorsze!! Pozdrawiam
UsuńTeż sceptycznie podchodzę do tego typu zakupów jednak w ulubionych mam zapisanych kilka 'koreańskich' maseczek ale po tym wpisie chyba jednak je sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńW życiu nie kupiłabym nic do twarzy ani do jedzenia z aliexpress, nawet na allegro nie kupuję, bo strach! Tylko od producentów, albo od sklepów internetowych pod patronatem producentów, ewentualnie z ebay, ale tylko od rzetelnych i sprawdzonych sklepów.
OdpowiedzUsuńAllegro powoli przemienia się w Ali (tylko droższe) i już spora część rzeczy idzie z Chin (często nawet nie zaznaczają tego na aukcji), więc rzeczywiście strach.
UsuńUdostępniłam u siebie na FB, by wszystkie znajome namawiające mnie do kupowania tego ścierwa wiedziały co nakładają sobie na twarz. Jak nie cementowe szminki, to maseczki w małpki i inne cuda. O tuszach nie wspomnę, jeden taki nawet dostałam od kumpeli. Wyglądał jak czarny klej to go wyrzuciłam. :D Na kosmetykach się nie znam za bardzo, ale niemal już od razu włącza się czerwona lampka jak słyszę o mazidłach z Chin i padaczki dostaję, gdy słyszę ten powielany mit typu "to oryginalne przecież, lol".
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystko co z Chin to marność i tylko marność. I smród. Najbardziej jednak denerwuje mnie, gdy jest człowiek w galerii, w sieciowym sklepie o promowanej marce, chwyta za ubranie i przy okazji sprawdzania składu (którego często nie ma, przypadeg?) napis "Made in China", "Made in Vietnam", "Made in Bangladesz". Trochę to smutne, że za porządne pieniądze nie można dostać czegoś, co nie składałoby się ze 100% poliestru lub kiepskiej jakości bawełny. :<
znam kilka blogerek które kupują kosmetyki na Ali i jeszcze się nimi zachwycają, fuuuuj :-(
OdpowiedzUsuńUwielbiam Aliexpress :D pielęgnacji i kolorówki wprawdzie nie kupuję - raz kupiłam pomadkę w płynie i była fuj - tak,tak jestem w grupach na fb :D , ale kupiłam kilka lakierów hybrydowych i lamp z ktorych jestem zadowolona. No i gadżety dekoracyjne, biżuterię i jakieś pierdołki.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że znane blogerki kupują podróby i niby potem porównują z oryginałem. Jeśli taka podróba jest podobna do oryginału, to potem taka kowalska kupi ją, bo po co przepłacać.
OdpowiedzUsuńBiznes kwitnie, a ludzie zachwycają się byle czym.
Bałabym się kupić kosmetyk na takiej stronie.
Mnie dziwi jaki hejt jest na grupach zakupowych z aliexpress na ludzi, którzy przestrzegają przed kupowaniem tego syfu, bana za to się dostaje ekspresowo. Najgorsze jest jak bardzo ''mądrzy'' ludzie szukali leków na aliexpress... Pare inteligentnych osób powiedziało, że z tym do lekarza, ale oczywiście znów specjaliści stwierdzili, że przecież chińska, naturalna medycyna jest od wieków na wysokim poziomie... Szkoda słów...
OdpowiedzUsuńOd dawna zastanawiałam się czy zamówić sobie kosmetyki z chińskich stronek bałam się ich ,bo jednak zdawałam sobie sprawę ze nie wiadomo co w nich jest ,ale z drugiej strony jest tyle POZYTYWNYCH opini na youtubie . Teraz po przeczytaniu tego postu czuje obrzydzenie. Cieszę się ze utworzyłyście taki post mam przestrogę aby nie kupować tego badziewia.
OdpowiedzUsuńPs. Co sądzicie na temat pędzli z chińskich stron ?
My właśnie też czujemy obrzydzenie i do tych kosmetyków i ich technologii wyrobu przez Chińczyków... Co do pędzli to kupiłyśmy jakieś na Taobao (swoje kosztowały, za dolara to one nie były), bo stacjonarnie w Chinach nie mieli żadnych pędzli, a żadne szanujące się marki nie wysyłają do Chin. Malować malują, jedne lepsze, drugie gorsze, ale później zamówiłyśmy pędzle z BH cosmetics zestawy za 10 - 15 dolarów i są dużo fajniejsze niż "Chińczyki".
UsuńAleż mi się podoba ten post 😊 widuje na niektórych blogach zakupy kosmetyczne z Ali i ręce mi opadają... Sama kiedyś kupiłam slawetną czarną maskę i co gorsza byłam nią zachwycona, pomimo analizy składu...dopiero kiedy wyczytałam się w skutki uboczne maska wylądowała w koszu a kolejne zakupy tego typu jak już robiłam to w celu porównania z oryginałem. Post wyśmienity, szkoda tylko że większość dziewczyn/kobiet myśli nadal kategoriami że tanie wcale nie oznacza złe...W tym przypadku niestety oznacza 😊
OdpowiedzUsuńA jaki jest oryginał tych pomadek z pierwszego zdjęcia? Widziałam je tylko na Aliexpress i nie wiem gdzie szukać oryginału :)
OdpowiedzUsuńTo akurat nie jest podróbka, a takie no name za dolara
UsuńKupuję kosmetyki na ali ze względu na trwałość, kolor, cenę i gwarancję niemacania. Na produktach z PL przejechałam się wiele razy: od jakości po cenę. Bo tego wszystkie kosmetyki z alie były zafoliowane co w PL uchodzi za dziwactwo. Nawet szmin za 40 centów przyszedł zafoliowany.Kupiłam słownie 3 podródy: jeden tusz i dwie szminki - bo kolor się mnie podobał. Wsio przyszło nieekologiczną drogą morską czy tam powietrzną. Jak zużyłam to kupiłam następne. "Szpachluję" się chińczykami od prawie dwóch lat i nic mi nie odpadło, nic nie wyrosło, nie wysypało mnie a chińska cudowna maść to nawet mnie podleczyła - gdy nasza med rozkładała ręce a ja portfel. Jedyne produkty, które jeszcze kupuję stacjonarnie to tusz Wibo i krem BB z Biedry.
OdpowiedzUsuńZ tego, co zauważyłam, to niezafoliowane kosmetyki najczęściej sprzedawane są w Rossmannie, szczególnie w trakcie tych promocji -49%, kiedy jest szał zakupów. Jeśli kupuję jakieś drogeryjne kosmetyki to najczęściej w Super Pharm, tam są zafoliowane. Co do kosmetyków z ali, to każdy ma swój rozum. Napisałyśmy, jak to wygląda ze strony chińskiej, nikogo nie zmusimy do zaprzestania kupowania u Chińczyków.
UsuńJakiś czas temu przypadkiem weszłam na stronę Jolse. Ale nic u nich nie kupiłam, bo zastanawia mnie, jak to możliwe, że kosmetyki stamtąd kosztują często o połowę mniej niż te same, ale w polskich sklepach internetowych. Skąd taka różnica w cenie?
OdpowiedzUsuńTo koreański sklep. Na miejscu wszystko jest tańsze, a polscy dystrybutorzy mają wysokie marże, plus muszą opłacić podatek Vat. Jolse to bardzo bezpieczne miejsce na zakupy. Wszystko przychodzi szybko i bezproblemowo. I to oryginalne kosmetyki.
UsuńDzięki za odpowiedź :)
UsuńZ aliexpress zamawiam jakieś głupoty typu: magiczne gąbki, coś z biżuterii, lampę do hybryd, naklejki na paznokcie. Czasami wpadnie coś z kosmetyków. Niestety wszelakie szminki zawsze zachowywały się jak cement na moich ustach. Kolor ciemniał. Nie miałam ochoty ich używac. Uważam, że to strata pieniędzy. Wolę już kupić coś z GR. Jednak nie miałam obiekcji żeby nałożyć na usta i sprawdzić.
OdpowiedzUsuńJestem anty podróbkowa, więc się nie rzuciłam na te wszystkie rzeczy typu Kylie Jenner, Calvin Klein- Ooo! Tu muszę wspomnieć. Zalewa mnie gorąca krew kiedy ciągle widzę na grupie aliepxress na FB posty "Szukam gaci CK. Muszą mieć logo". NO NIE MOGĘ NO!!! :D Moim zdaniem nie dla psa kiełbasa. Jeżeli nie stać cię na oryginał to nie kupuj podróby, bo wspierasz tym nielegalny rynek!!
Zamówiłam sobie jeszcze puder bananowy na Ali i pomadę do brwi. Używałam też rzęs i uważam, że to rzecz, która jak mało co się opłaca. Jakościowo to samo co w Polsce za dużo większe pieniądze.
www.gitaraiszpilki.pl
Kupowanie chińskich podróbek to głupota, ale ktoś kto myśli ze płacąc grubą kasę za słabe produkty typu szminki kylie Jenner otrzyma cos wysokiej jakosci tez jest kretynem.
OdpowiedzUsuńWażne, żeby nazwa na pomadce się zgadzała! :)
UsuńNie kupiłam do tej pory kosmetyków z Ali, korci mnie Andrea ale trafić na te właściwa byłoby pewnie cudem. Co do testowania na zwierzetach to od jakis czas temu zniesiono ten obowiazek, ciekawe ilu z tego korzysta. ;)
OdpowiedzUsuńZniesiono, ale tylko w nielicznych przypadkach. Postaramy się niebawem ogarnąć notkę o tym.
UsuńAndrea oryginalna działa podobno cuda. Tylko jak ją znaleźć?
ja kupiłam podróbkę paletki modern renaissance oraz glow kit "sweets" z abh. Używam już od niecałych dwóch miesięcy i nadal żyję, skóra nic, a nic mi się nie pogorszyła, a produkty są świetnej jakości także trzeba czytać opinie i patrzeć na zdjęcia
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, czy to aby na pewno świetna jakość. Miałyśmy okazję porównać palety z Taobao (ale to na pewno te same, co na Ali) z oryginałami i podróby to straszna nędza. Pigmentacja fatalna, formuła też. Osobiście wolę zapłacić producentowi, który namęczył się z wymyśleniem produktu/opakowania, promocją i innymi takimi niż dać zarobić Chińczykowi podrabaczowi. Zresztą podróbki są nielegalne.
UsuńA niby dlaczego na jolse.com, przez Was tutaj polecanym, kosmetyki w dalszym ciągu, razem z darmowa przesyłką na Europy, są znacznie tańsze niż na stronach producentów? Są to w większości po prostu stare produkty, często sprzed 2-3 lat. Ma to znaczenie przy kolorówce. Popularnych produktów ta zasada nie dotyczy. One są karpiem na święta w markecie. Zawsze świeże i zawsze tanie;)
OdpowiedzUsuńJak tańsze niż na stronach producentów? Mieszkając w Chinach kupowałyśmy od producentów i ceny były podobne. Koreańskie kosmetyki są drogie tylko poza Koreą. Na pewno dobrze patrzyłaś na datę? Data podana na azjatyckich kosmetykach to data produkcji, nie ważności. Osobiście same z jolse nic nie kupowałyśmy, ale czytałyśmy liczne recenzje, że sklep polecany i sprawdzony.
UsuńDzięki wielkie za ten wpis! Od jakiegoś czasu czaiłam się aby zamówić koreańskie maseczki w płachcie z Ali i (o zgrozo!) krem pod oczy za 2$... Bo skoro "koreańskie" to na pewno muszą być super! Jak dobrze, że tego nie zrobiłam :/
OdpowiedzUsuńHmm To żadna nowość, że Chińczycy wszystko podrabiają. Bardzo fajnie, ze o tym piszecie. Ale jeżeli ktoś chce to i tak kupi, takie artykuły go nie przestraszą. Z Polski powoli znikają sklepy chińskie. Ktoś zaczął sprawdzać co ma być sprzedawane. . W moim mieście z 5 takich sklepów, został jeden.
OdpowiedzUsuńNiech zamykają! No jasne, że ludzie i tak będą kupować i pisać nam, że jesteśmy głupie i się nie znamy :). Chciałyśmy po prostu napisać, jak wygląda taka produkcja, bo mała jest świadomość na ten temat. Mamy nadzieję, że chociaż parę osób to obrzydzi :).
UsuńJa w jakiś azjatyckich sklepach kupuję kominki zapachowe.... może coś jeszcze ale kosmetyków nie. O olejach że ścieków to widziałam gdzieś materiał w którym pokazywali jakie "cuda" tam się dzieją...z tymi szminkami gdzie do usunięcia potrzeba acetonu to w szoku jestem.... Oni sumień nie mają produkując te rzeczy...włos się jeży....
OdpowiedzUsuńStraszne to.
OdpowiedzUsuńZ Chin idzie do mnie dużo paczek - naklejki do paznokci i inne tego typu pierdoły - nigdy bym się nie zdecydowała na kosmetyki stamtąd...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł, świetnie napisany i wartościowy, razi mnie jedynie polecane przez was polskie firmy, które również nie mają najlepszych składów (ziaja, bielenda), trochę to sprzeczne z opowieścią o sprytnym panu chińczyku, który miesza w kosmetykach cement ze skażoną wodą. Mimo wszystko pozdrawiam, usuwam z koszyka paletkę cieni i czekam posłusznie na promocje w drogeriach stacjonarnych! :)
OdpowiedzUsuńTak tak, wiemy, już nam różne osoby wytłumaczyły, że to liche składy :). Musimy to zmienić na bardziej naturalne marki, ale po Chinach trzeba nam się z powrotem zapoznawać z polskim rynkiem kosmetycznym, bo tu się sporo pozmieniało! Bardzo dziękujemy i gratulujemy dobrej decyzji!
UsuńPozdrawiamy :)
Na Ali kupuje mnóstwo - głównie drobiazgi papiernicze, ozdoby do paznokci, gumki do włosów... podróby mnie nie interesują z powodów ideologicznych. ;-) Jakież było jednak moje zaskoczenie, kiedy zamówiłam jeden jedyny kosmetyk mający kontakt ze skórą, pomadę do brwi, bo miała idealny kolor, a ona przyszła... w świetnie podrobionym opakowaniu ABH. Konsternacja milion. :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś na Ali kupiłam cienie do powiek i przyszły pokruszone ;-;
OdpowiedzUsuńGdyby tylko moje koleżanki z klasy choć trochę się ze mną liczyły, to bym je mogła ostrzec, podlinkować tego posta, bo "oryginalne" szminki za dolara to u nich liczy się już nie na sztuki, a na tony :D
OdpowiedzUsuńTo jest coś, co naprawdę ciężko nam zrozumieć. Zamawianie tych badziewnych szminek setkami. Na co to komu?!
Usuńdziękuję za ten wpis!!!
OdpowiedzUsuńWszyscy narzekaja na chinski chlam,ale wiekszosc nosi na sobie ubrania,buty,dodatki made in china,na aukcjach kosmetyki chinskie,koreanskie,japonskie osiagaja nieziemskie ceny,wszedzie napotykamy sie na badziewne produkty rowniez w Polsce,coraz czesciej nietety trafiamy na podrabiane produkty i to u nas,perfumy,drogie kremy,zegarki,torebki czy markowa odziez,nikt nie ma pewnosci,ze kupujac produkt jest on w 100 oryginalny,niestet.Ja sie ciesze,ze odkrylam aliexpres dzieki masci kupionej tam za grosze pozbylam sie choroby na ktora leczylam sie u nas w kraju i zagranica 14 lat wydajac grube tysiace.CHinska "tandeta"a jaka skuteczna.
OdpowiedzUsuńAleż nie wszystko made in China jest złe! W Chinach, choć może trudno w to uwierzyć, istnieje też normalna, porządna produkcja, a nawet i znajdą się szanowane chińskie marki! Oczywiście, że w Polsce znajdziemy badziewie, jak ktoś kupuje w Chińczyku szminki za 3 zł to sam się o to badziewo prosi. Nie wiem, gdzie kupujesz ubrania i dodatki, ale my zazwyczaj robimy to w sklepach i jeszcze nikt nie próbował nam wcisnąć podrobionego zagarka czy torebki... Gratulujemy pozbycia się choroby, być może trafiłaś na magiczny środek oparty na chińskiej medycynie, wiele osób sobie chwali.
UsuńPS. Kosmetyki japońskie i koreańskie należy kupować z internetowych sklepów koreańskich i japońskich, tam są normalne ceny. Chińskich kosmetyków nie polecamy, nawet Chinki ich nie używają.
Nie próbują wciskać tandety z chin bo same tam kupujemy !!! Wystarczyło by wysłać wszystkie te zwolenniczki "oryginałów" na tydzień do pracy na Heathrow do DHL lub dnata i zobaczyły by gdzie produkuje się wszystkie te orginały do hm,nexta, new loka itp 😁 ile tysięcy tak tysięcy paczek !jest dostarczane do Europy w ciągu tygodnia ! Z chin idzie wszystko co zamówi dana firma z metką jaką chce !!
UsuńKilka chwil temu kupiłam podobno super czerwona maść na pryszcze i problemy skórne po przeczytaniu waszego artykuleu anulowalam zamówienie stwierdziłam że nadal będę "myła" niechcianego pryszcza wodą utlenioną i olejem z czarnuszką. Dziękuję za uświadomienie:-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy! Olej z czarnuszki jest super. Polecamy też zwykłą maść cynkową z apteki za 3 zł. Działa cuda!
UsuńCzy ostrzeżenia co do jakości i oryginalności kosmetyków dotyczą też rzeczy dostępnych w sklepach takich jak Gearbest czy Banggood?
OdpowiedzUsuńNie znamy tych stron za dobrze, ale niestety asortyment pokrywa się, więc najprawdopodobniej tak.
Usuńtak a przepraszam ? kosmetyki polskie lepsze w kremach składy ... lepiej nie zaglądać w żywności ciuchy made in china nie wiemy co kupujemy idziemy do galerii aby zakupić bluzke z H&M a tam niespodzianka barwniki rakotwórcze ... nie jestesmy w stanie od tego uciec lepiej czytać metki! poniewż nie zdajemy sobie sprawe. Mogę prosić o link do koreańskich kosmetyków? gdzie kupię
OdpowiedzUsuńKoreański sekret
Usuńz kosmetykami zawsze trzeba uważać i wybierać jeśli już strony polskich producentów. zobacz sobie skin79-sklep Mają tam świetne i oryginalne kosmetyki np mój ulubiony Benton Snail Bee. Wiem, że jeśli u nich zamówię, to dostanę niepodrobiony produkt, na co w innych miejscach łatwo można trafić.
OdpowiedzUsuńZ jednym się nie zgodzę, może nie dotyczy to kosmetyków, ale nie to taka mała poprawka.
OdpowiedzUsuńPrzykładowy pan Wang nie może wyjechać sobie na ulicę i sprzedawać bananów, bo jest to karalne mandatem i skonfiskowaniem całego sprzedawanego towaru.
Przez 3 lata życia w Chinach spotkałyśmy SETKI takich panów Zhangów z bananami i nikt im tego nie zabierał. Nawet, jak handlowali na stacjach metra. Tak samo różne budy z plackami, ananaskami i innymi tego typu rzeczami. To są dość martwe przepisy. I tylko raz na jakiś czas policja udaje, że coś robi, ale wtedy sprytny handlarz zwija swój koc i przenosi towar.
Usuńmnie przekonalas, dzieki!
OdpowiedzUsuńMój jedyny kosmetyczny zakup z Ali to krem od Mizon, jestem bardzo zadowolona i zapewne kupię go ponownie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMój jedyny kosmetyczny zakup z Ali to krem od firmy Mizon. Jestem bardzo zadowolona z zakupu. Kupiłam go taniej niż na Koreańskim sekrecie i nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego działania :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj zamawiam jakieś pierdoły z wish..ale to prawie to samo zo ali:| zawsze mówiłam, że nigdy nie kupię kosmetyków z Chin, bo no wiadomo co jest w środku jak za tak niską cenę...... Ale jednak zdecydowałam się na matową szminkę w płynie. Kolor świetny, dobrze kryła, nie zmazywała się nawet przy jedzeniu, ba! Wcale nie dało jej się jej zmyć!!! Żadnym dobrym płynem do makijażu, dopiero.szorowanie buzi mydłem coś dało, ale trochę czasu mi to zajęło:-o dodam jeszcze, że cały czas miałam wrażenie jakby coś mnie mrowiło w usta i ogólnie jakbym się pomalowała markerem:/ porażka.......
OdpowiedzUsuńZamawiam różności z ali ale nie odważyłabym się użyć na twarzy ani ciele nic co mogłoby mi wypalić skórę :o Zamówiłam kiedyś z ciekawości pomadkę płynną z too faced. Pomadka nie dotarła. Stwierdziłam, że to znak z niebios i już nie miałam tak głupich pomysłów :D
OdpowiedzUsuńWiecie, co jest gorsze od kremu BB za dolara? Krem BB w normalnej cenie wciśnięty w prawie idealnie podrobione pudełeczko pochodzące sprzedawany na innych portalach. Czcionka nazwy producenta jest inna. Boję się tego używać (o.O)
OdpowiedzUsuńWitam. Bardzo dobry post. Zastanawiam sie tylko nad sztucznymi rzęsami. Czy są równie szkodliwe ? Czy mógłby sie ktoś wypowiedzieć na ten temat ?
OdpowiedzUsuńWitam świetny post ja niedawno dołączyłam też do grupy Aliexpress szukałam tam co warto ale z taki dupereli kupić aż byłam przerażona ilością recenzji właśnie kosmetyków. Może jestem zacofana :)ale dopiero od niedawna kupuję przez internet już nie raz się przekonałam, że wolę iść coś zobaczyć na żywo czy kolor mi pasuję czy rozmiar dobry i dopiero np jak jest promocja w internecie kupuję.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za odwagę laski które decydują się na zakup i używanie chińskich kosmetyków;)
OdpowiedzUsuńA jak to jest ze sztucznymi rzesami? Ich tez nie powinno sie kupowac? Moga byc tam jakies chemikalia?
OdpowiedzUsuńSporo tego jest, ale widzę, że niektóre kosmetyki stosujemy podobne ;)
OdpowiedzUsuńHmm bardziej spodziewałam się aktykułu typu co warto kupić. wiadomo, ze tanie nie są dobre, drogie też niekoniecznie, ale chyba chinki tez czymś się smarują i żyją? Napewno są kosmetyki warte polecenia, tylko jak je mądrze kupić?
OdpowiedzUsuńChinki kupują kosmetyki japońskie i koreańskie :D
UsuńA ja podziwiam matki, ktore kupuja gryzaki dla niemowlat,np. takie w ksztalcie szczoteczki banana. U nas duzo drozej ale z bezpiecznych materialow, a z chin za grosze ale co w srodku? Jak dziecko przegryzie, co polknie? Zgroza...
OdpowiedzUsuńO nie, tylko nie inwestowanie w Ziaję, to jest tak samo niebezpieczne dla zdrowia jak podróbki z ali :( z tym, że sprzedawane w aptekach...
OdpowiedzUsuńKosmetyków nigdy na Ali nie kupowałam, ale teraz poważnie zastanawiam się nad zakupem takiego masażera, czy jak to nazwać http://s.click.aliexpress.com/e/ubimQVn Co o tym myślicie?
OdpowiedzUsuńZwatpiłam- beautynetkorea sprzedaje oryginały? Kupiłam serum Mizon, ale duzo taniej niz na polskich stronach.
OdpowiedzUsuńTak, sprzedają oryginalne kosmetyki.
UsuńKupowałam kilka razy pomady do brwi i żadna mnie nie zawiodła ;) tak więc nie szalejmy, że kosmetyki na ali to tylko i wyłącznie dno ;) zawsze wybieram produkt który ma dużo ocen i tyle mi wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że niektóre dziewczyny piszą dobrze o kosmetykach z Ali tylko i wyłącznie dlatego, aby bronić swojego sumienia. Kiedyś po latach może wyjść jakieś badziewie w najgorszym wypadku rak skóry ? Jednak nie życzę tego nikomu i mam nadzieje ze nadal będą zdrowe.
OdpowiedzUsuńJa dziękuję za wpis. Zastanawiałam się nad kupnem kremu PASJEL na rozstępy, widziałam właśnie cudowne opinie na FB... Jestem w ciąży i po niej myślałam ze będę stosować. Chyba jednak wolę żyć z rozstępami niż potem pluć sobie w brodę że coś się do mnie dziwnego przypałętało. Post udostępniłam na swoim Fb, może do kogoś trafi ;)
Pozdrawiam
Argumenty wyssane z palca, nie kupuje kosmetykow z ali bo nie potrzebuje. Słowo przeciwko słowu, bo jakie masz dowody ze woda w chinach jest skazona, ze produkty nie sa robione po godzinach, zadne tak samo zadne na potwierdzenie tego, tazke gadanie byle by gadac jest tutaj nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak to ze chinczycy podrabiaja produkty, to było wiadome i od dawna praktykowane, co wiecej nie masz wplywu ze kupujac produkt ktory ma napisane MADE IN USA nie jest zrobiony w chinach itp itd.
artykuł godny poziomu pudelka dla bab.
pozdrawiam
Hmmm, może dlatego, że co jakiś czas wypływają afery ze skażoną chińską wodą/olejem wyciąganym ze ścieków/skażonym jedzeniem/mlekiem dla dzieci, które truje niemowlęta? Ostatnio było nawet o nalotach policji na fabryki właśnie owych podróbek, wystarczy poszukać i poczytać.
UsuńDzień dobry bardzo dziękuję za uświadomienie mnie o maseczkach które niestety chciałam zamówić, zastanawia mnie czy konturówki do ust są równie niebezpieczne? W Polsce są również dość tanie więc może produkcja jest podobna...
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie polecamy żadnych kosmetyków chińskiej produkcji. Zresztą po co kupować konturówki na Ali skoro, jak sama mówisz, w Polsce można je kupić tanio i bez czekania 2 miesiące.
UsuńHej :) zajrzałam tutaj w poszukiwaniu opinii o maseczkach z alli, i tak jak myślałam to nic nie warte rzeczy, ale chodzi mi po głowie jedno pytanie: czy np. koreańskie maseczki kupowane w drogeriach na terenie Polski mogą być sprowadzone z alli i wprowadzone do obrotu? Jakie jest prawdopodobieństwo, że kupując maseczkę w hebe czy rossmanie nie kupuję maseczki z alli tylko po większej cenie? Dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńNiestety jest to możliwe, wielokrotnie widziałyśmy maseczki Bioaqua w polskich drogeriach. Akurat w większych sklepach typu Hebe się nie spotkałyśmy. Przed zakupem warto sprawdzić po prostu markę, czy warto w to inwestować.
UsuńA co z pędzlami do makijażu? Moja koleżanka zamówiła sobie taki zestaw za bodajże 50 zł z "firmy" DuCare.
OdpowiedzUsuńDuCare to świetna firma, pędzle z naturalnym włosiem za śmieszne ceny. Jedyne pędzle na aliexpress które warto kupić - podobne jakościowo do naszego Hakuro.
UsuńNie mam zaufania do zamawiania kosmetyków z alie. Najczęściej zamawiam tam jakieś pierdółki takie jak zegarki, breloki czy np ostatnio nakładki na wentyle do samochodu ;]
OdpowiedzUsuńJa z Ali zamawiam lakiery hybrydowe z Rosalind. Jakościowo podobne do Semilaca, trzymają się długo i są naprawdę świetne! Mam je od 2 lat i paznokcie są całe :P w ogóle bardzo często zamawiam legginsy, koszulki i bluzy :)ach! i majtki bezszwowe! Są naprawdę świetne! Ale fakt szminek czy innych podkładów nie odważyłabym się kupić :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się i jednocześnie nie. Kosmetyków z Ali nie zamawiam i zamawiac nie będę, bo bym się bała... Ale niedawno kupiłam w polskim sklepie maskę bioaqua i naprawdę mi się spodobała. Nawet nie wiedziałam, że jest dostępna na Ali, tylko przez przypadek natrafiłam w googlach. No i nie wiem - przecież oni muszą mieć chyba jakiś atest skoro drogerie sprzedają je u nas (niedawno też widziałam z tej firmy krem do rąk w naturze). No i zamówiłam ze 4 maseczki z Ali, niech sobie spokojnie do mnie lecą
OdpowiedzUsuńJa też odradzam zamawiania kosmetyków, jedyne co zamawiałam to śluz ślimaka. Jednak jakość w zależności od sprzedawcy różni się znacznie, dlatego kupuje już tylko u nas w kraju.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń