wtorek, 27 września 2016

Herbata z serem i zdjęcie z Misako Czan - nasz ostatni konwent mangowy w Chinach


Chińskie konwenty mangowe były jedną z naszych ulubionych atrakcji. Nie tylko dawały możliwość popatrzenia sobie na chińskich mangozjebów, podlansowania się wśród miejscowych lolit, czy zmacania nowych sukienek. Chińskie imprezy są droższe niż polskie, ale przyciągają przeogromne rzesze fanów. Dzięki temu konwenty, jak wszystko w Chinach, można zorganizować z wielkim rozmachem. Wydarzenia tego typu są więc bardzo często okazją do spotkania japońskich celebrytów i celebrytek, także tych lolicich. Dzięki temu mogłyśmy spotkać wiele sław, nie wydając jednocześnie milionów monet na jeżdżenie na podlansowane imprezy w dziwnych miejscach świata.

Nasz ostatni konwent przed wyjazdem do Polski był bardzo udany i dodatkowo przyniósł nam kawaii focie ze słynną MISAKO CHIAN! Ambasadorką stylu lolita i ikoną mody (oczywiście w naszych dziwacznych kręgach). Nie, żebyśmy były jakoś specjalnie zajarane jej osobą, czy też spragnione foci   z kawaii królową. Po prostu zdjęcia ze sławami trzeba mieć. I tyle.
Tym razem kolejka spragnionych rozrywki mangozjebów okazała się wyjątkowo długa... Chiny charakteryzują się tym, że ludzi jest za dużo. Dużo za dużo. Jednak klimka działała bez zarzutu i jakoś udało nam się przetrwać.


Na miejscu, jak zwykle, różne wspaniałe wystawki. A to mangozjebska sztuka, a to jakieś wielkie mechy, a to kawaii mechy klocki...




Cieszące się wyjątkowym powodzeniem występy tańczących dziewczynek...


I równie popularne gry do tańcowania. Można tańcować z prawdziwą dziewczynką!

Nas niestety mangozjebskie atrakcje nie skusiły, bo czas naglił, a trzeba było jeszcze znaleźć Misako!
Tylko gdzie jej szukać?!
Odpowiedzią jest zawsze specjalna lolicia strefa wydzielona na terenie konwentu. 


To miejsce, w którym nie tylko można oddać się zakupom, ale też schronić się przed ciągłymi atakami dziwacznych chłopców polujących na zdjęcia z lolitami.



Nie znaczy to, że nie robi się zdjeć w ogóle! Każdy konwent to swoiste lolicie selfie safari! Proszę zwrócić uwagę, jaka zmiana zaszła w Katarzynie w ciągu tych kilku lat wożenia się  po takowych imprezach. Z człowieka przestraszonego szumem wokół naszych osób, do pewnie i cierpliwie pozującej celebrytki ;)




Jak widać kolejka chętnych do zdjęć jest duża;) Prawdę powiedziawszy nie wiemy, jak będziemy sobie radzić w Polsce będąc super anonimowe.



Zdjęcia z dawno nie widzianymi koleżankami <3


Selfie kółko podświetlające twarz to prawdziwy hit! Choć chińskie lolity mają zawsze magiczne programy, które jednym kliknięciem tworzą SZTUCZNEGO CZŁOWIEKA!



I to dosłownie sztucznego. Spójrzcie tylko na zdjęcia z telefonów naszych koleżanek!






Koniec lansu! Czas zdobyć GIRLISM, czyli chińską gazetę o lolita fashion, o której to pisałyśmy tutaj klik klik klik.


I już można ustawić się w dwugodzinnej kolejce po wymarzone zdjęcie i podpis!



Misako i Kaha


Oraz Misako i Keczup.


Co ciekawe Misako wcale nie jest jakaś super wyfotoszopowana na oficjalnych zdjęciach. Na żywo wygląda tak samo i trzyma się bardzo dobrze, jak na swoje 32 lata (!!!). Zdjęcie wykonywała specjalna służka, której podawało się własny aparat. A boska Misako było oddzielona od plebsu kordonem lolit organizatorek!


No dobra, tak naprawdę, to nie czekałyśmy 2 godziny w kolejce do zdjęcia. Postanowiłyśmy w tym czasie udać się JEŚĆ! A na chińskich konwentach nie je się po prostu chińskich zupek, czy pizzy. Jedzenie jest baaaardzo ważne w kulturze chińskiej, a Chińczyk nie może być głodny. Nawet kilka godzin na konwencie.





Można pożreć sushi, japońskie słodycze albo pyszniutkie chińskie smażeniny!




Dla mangozjebów pro-zachodnich przewidziano nawet frytki i nuggetsy!




Czy lubicie ośmiornicowe kuleczki? 



I wymarzona cheese tea Katarzyny. Kiedyś na południu Chin piło się herbatę z mlekiem, ale od dłuższego czasu największy szał jest na herbatę z kremowym, białym serkiem, wymyśloną w Macau. Keczup uważa, że to obrzydlistwo. Katarzyna bardzo poważa.


Jeszcze kilka typowych konwentowych widoczków, o których pisałyśmy znacznie więcej we wcześniejszych wpisach. Handelek i kosplejerzy.






 Kawaii karol Keczup z przewspaniałą srebrną torebką i mięciusim królisiem.


A na koniec najsłodsze zdjęcie całej imprezy: malutcy kospejerzy NARUTO!


4 komentarze:

  1. Nie czytam zbyt często mang, ale bardzo chętnie wybrałabym się na taki konwent :D Masowo oglądam anime, więc zapewne w akcji niektórych bez problemu bym się połapała bo sporo jest zekranizowanych :))

    Poza tym, wasze stroje i peruki prezentują się wspaniale! W życiu nie wymyśliłabym lepszego połączenie bo raczej moda nie jest moją dobrą stroną :P

    Wspaniały post,
    Buziaki! <3

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo za milusie komplementy <3 My z mang też wyrosłyśmy lata temu, ale taki chiński konwent w dalszym ciągu wydawał nam się przednią atrakcją. Choć odbywały się kilka razy do roku, więc tylko lolicie atrakcje były nas w stanie zmobilizować do przyjścia.

      Usuń
  2. Ale kosmos! Absolutnie zazdroszczę!
    Wyglądałyście cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy <3
      Tak! Chiny to inny świat, ale chińskie mangozjeby to już inna galaktyka

      Usuń