środa, 23 sierpnia 2017

Rok w Polsce - co się zmieniło po powrocie z Chin?


Dziś wypada data wielka i znacząca! Minął równo rok, odkąd opuściłyśmy Chiny i powróciłyśmy żyć na łonie Ojczyzny. Jak nam minął ten rok? Czy coś się zmieniło? Czy tęsknimy za Chinami? Jeśli jesteście ciekawi, zapraszamy!



1. Wróciłyśmy na studia

Smutna prawda jest taka - jesteśmy ludźmi starymi, a bez wykształcenia. Bez magistra, a dzieci uczyły, wstyd! Tak się niestety złożyło, że miałyśmy bronić swoje prace magisterskie we wrześniu, a pismo z Chin nakazało - przyjeżdżacie w sierpniu albo tracicie stypendium! Cóż było robić?!

Tak jest, Chiny przełożyłyśmy nad wykształcenie. Po trzyletnim pobycie w Państwie Środka, studiach na chińskim uniwersytecie i uczeniu dzieci, powróciłyśmy do Polski i trzeba było wracać do szkoły, tym razem polskiej! Oczywiście w ciągu trzech lat naszej nieobecności zmieniły się programy studiów, wykładowcy, studenci i inne takie, przyszło więc normalnie chodzić do szkoły i nadrabiać różnice programowe, O NIE! W tym momencie powiadamy Wam, nigdy przenigdy nie porzucajcie studiów i nie róbcie sobie przerw, bo powrót jest straszliwy! Nie dość, że uczycie się znowu tego samego, wszyscy mają Was za jakichś dziwnych ludzi znikąd, to jeszcze żyjecie jak biedaki studenty. W dodatku podczas naszej emigracji zmarł nasz promotor, Wielki Człowiek Nauki, więc magysterium przyszło pisać JESZCZE RAZ. Smutek i rozpacz!


SUPER BONUS - ulgowe bilety w komunikacji miejskiej!


2. Ściągnęłyśmy majątek z Chin

Nie sądziłyśmy, że skończy się to powodzeniem, oj nie. O rozpaczliwym szukaniu kontenera, pakowaniu się bite trzy dni, przenoszeniu dobytku na plecach i licznych przekrętach przeczytacie w tej notce, a tylko skrótem powiemy, że było to doświadczenie straszliwe. W dodatku nie do końca wierzyłyśmy, że jeszcze kiedykolwiek zobaczymy te rzeczy na oczy, a było to 300 kilo naszych sukienek, torebek, butów, książek, nielegalnych płyt CD (których podobno nie można wysyłać!), garnków, kawaii kubeczków, a nawet maszyna do robienia takoyaki. Nie byle jaki staf!

Taką maszynę zostawić?!

taobao.com

Gdy Chinka z firmy spedycyjnej uparcie nie dawała nam numeru nadania, zaczęłyśmy się denerwować. Pisałyśmy, dzwoniłyśmy Wechatem z Polski do Chin i dobijałyśmy się na wszelkie sposoby, ale ona wymyślała coraz to nowe wykręty. W końcu przyznała się, że tak naprawdę towar przekazany jej w połowie sierpnia wysłała... pod koniec września! ZDRADA! Dzień, w którym dziesięć kartonów zawitało do naszego mieszkania, jawi się nam jako jeden z najpiękniejszych w roku 2017. Nie wierzyłyśmy, a stało się! Po tym wydarzeniu podziwiamy wszystkich ludzi, który zajmują się sprowadzaniem kontenerów z Chin. Macie moc!



2.1. Sprzedałyśmy połowę rzeczy z tego majątku

Zadałyśmy sobie jedno ważne pytanie - czy każda z nas NAPRAWDĘ potrzebuje 50 sukienek i 30 torebek?

https://imgflip.com/memetemplate/53599557/thinking-meme-face


3. Podróżujemy po Europie

Mieszkanie w Chinach miało pewną wielką zaletę - możliwość podróży po Azji! Odwiedziłyśmy więc Tajlandię, Malezję, Japonię, Laos i inne piękne krainy, ale czasem tęskno też było i za Europą. Stwierdziłyśmy, dawaj, jedziemy na Bałkany. Tam dobrze karmią, tam tanio, ludzie dobrzy i uczciwi, a zabytki eleganckie! Najbardziej spodobała nam się Bośnia i Hercegowina, a poza tym JEDZENIE. Olaboga, te pyszne zeljanice i sirnice, te baklavy i pyszne lokum, a także słynny Eurokrem (o jedzeniu w Bośni przeczytacie tutaj), wszystko wyborne.


Wtedy to stwierdziłyśmy, dalekie podróże są spoko, ale bliższe wcale nie gorsze! Dodatkowo wstąpiłyśmy też do Berlina na alternatywną wycieczkę w rytmie punk rocka, Keczup odwiedziła Węgry, a Katarzyna była w Grecji, za kilka dni wybiera się zaś do Londynu. W porównaniu do listy miejsc, które odwiedziłyśmy z zeszłym roku wypada to blado, ale nas bardzo cieszy. Nie macie planów na podróż? Bałkany są super!



4. Przeprowadziłyśmy się do Warszawy

Po pięciu latach życia w Krakowie, pół roku w Pradze, trzech latach w Chinach i jeszcze roku w Krakowie stwierdziłyśmy, że trzeba nam zmian! A gdyby tak zamieszkać w... Warszawie? Nasi krakowscy znajomi słysząc to rzekli FUUUUJ, ale jak to?! My zaś rzekłyśmy - SMOG!

Tak to wyglądało. NAPRAWDĘ.

http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/smog-w-krakowie-fatalny-stan-powietrza-w-centrum,3882500,art,t,id,tm.html

Niestety, krakowski smog nas pokonał. Czegoś takiego w ciągu trzech lat w Guangzhou nie widziałyśmy ani razu! Może jedynie raz w Pekinie, kiedy trafiłyśmy na rekordowe zanieczyszczenie, ale wtedy zabraniano wychodzić w domu dzieciom i starszym osobom, a każdy przechodzień nosił maseczkę. W Krakowie kilka razy pozwolono jeździć autobusami bez biletu (i to tylko osobom z dowodem rejestracyjnym swojego samochodu), to tyle w kwestii zapobiegania. Powietrze było prawdziwie czarne, a w gardle czuło się smołę i węgiel! Nie szło otworzyć okna, więc siedziało się w zaduchu i smrodzie. Ba, nawet przy zamkniętych oknach głowa bolała okrutnie i tak przez miesiąc. Wtedy to nie wytrzymałyśmy i pojechałyśmy na Bałkany, bo nie szło już wytrzymać tego smrodu.

Postanowiłyśmy - nie po to wyjechałyśmy z Chin, żeby się truć! To nasza ostatnia zima w Krakowie!


Cały czerwiec i połowę lipca spędziłyśmy między Krakowem i Warszawą, tracąc nadzieję na normalne mieszkanie w normalnej cenie i pakując nasze rzeczy. Czyżby powtórka z punktu pierwszego?


5. Stałyśmy się fankami RuPaul's Drag Race

Odkryłyśmy ten piękny program całkowitym przypadkiem, a jest to reality szoł polegające na rywalizacji różnistych drag queen! W dodatku pod przewodnictwem najbardziej znanej drag queen świata, czyli samego RuPaula. Wiemy, że być może brzmi to dziwnie, albowiem wielu osobom drag queen kojarzy się z podstarzałym panem w nieudolnym, krzykliwym makijażu, a tak być nie musi. Drag Race przyniósł nam tyle radości, że obejrzałyśmy już dziewięć sezonów oraz dwa sezony specjalne i czekamy na więcej! Porzuciłyśmy nawet naszą poprzednią zajawkę na koreańskie oraz chińskie bojsbendy i teraz zamiast tańcujących pięknych chłopców oglądamy chłopców w strojach powabnych niewiast.

http://verupaulsdragrace.blogspot.com/2017/03/

Nie mówiąc już o tym, że Dziobson (dla niewtajemniczonych - nasz pluszowy dziobak) porozumiewa się głównie cytatami z Drag Race. Miłość nasza okazała się tak wielka, że pojechałyśmy wraz z ziomalką świętować jej urodziny na szoł gwiazd Drag Race w Kolonii. Była to zabawa prawdziwie przednia!



6. Zostałyśmy blogerkami beauty

Wszystko zaczęło się od naszej pamiętnej notki o kosmetykach z Aliexpress, która niespodziewanie rozniosła się po całym Internecie. Przyniosła nam ona prawie sto tysięcy wyświetleń, wiele wyrazów poparcia i równie wiele hejtów. A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że dożywotnio zbanowano nas w grupie Aliexpress Beauty, który dawał nam tyle śmiechu i radości, chlip.


Napisałyśmy też oczywiście kilka innych tekstów o kosmetykach (najczęściej o naszym skąpstwie i kupowaniu próbek drogich kremów), ale to właśnie Aliexpress sprawiło, że zaproszono nas na konferencję dla blogerek Meet Beauty i w ten oto sposób dowiedziałyśmy się, że jesteśmy takowymi beauty blogerkami. SZOK! Cóż robić, skoro zainteresowanie jest, piszemy o różnych kremidłach, lotionach i maseczkach, które kładziemy na nasze gęby, a szczególną wesołość sprawia nam opisywanie naszych wielkich kosmetycznych łupów z koreańskich sklepów. Zakupy zawsze dają radość! Nie znaczy to, że nie będzie innych notek o podróżach, Chinach, hitów z Aliexpress i szeroko pojętym życiu. Nie lękajcie się!



7. Przestałyśmy być zdziadziałe

Tak jest, odeszło nam zdziadzienie! Te czasy, kiedy spędzałyśmy cały dzień zamknięte w swojej norze przed komputerem, wychodząc tylko do pracy i po gotowe dania z 7/11, odszedł w zapomnienie. Co więcej, przypomniałyśmy sobie, że mamy przyjaciół (w Chinach były to całe... 3 osoby) i że warto się z nimi spotykać! Że festiwale podróżnicze i spotkania z ciekawym człowiekiem są za darmo, w kinie nie grają samej szmiry, a najpodlejsza pizza nie kosztuje 50 zł! Że można organizować wyjścia do muzeum i na popijanie abstyntu! Co więcej, nawet i bez wychodzenia z domu można odpalić sobie film (Netflix w Chinach? ZAKAZANY!) i zeżreć paczkę Kranczipsów ser - cebula (a nie wstrętne chińskie Lay's ogórkowe). To jest życie!

Czy widzicie tą apetyczną rybę z głową zanurzoną w chińskim kociołku?




Co dalej?

Plany na przyszłość są proste i jasno sprecyzowane. We wrześniu zostajemy magystrami, potem świętujemy ten fakt na wyjeździe zagranicznym (może Grecja, może Bałkany albo Ukraina), by następnie zostać poważnymi korpoludźmi i oddać się korpopracy. Wtedy to szafy nasze opuszczą sukienki w wesołe duszki i inne konstelacje gwiazd, a zawitają garsoneczki. Hohoho hahaha!



A gdzie w tym planie Chiny?

NIE MA! Katarzyna co prawda snuje plany jakichś wyjazdów turystycznych celem odnalezienia swojego ukrytego JA oraz piękna zaginionej chińskiej kultury i cywilizacji, ale Keczup jest twarda w swym postanowieniu, że noga jej tam nie postanie. Jakby co, oczekujcie sentymentalnej podróży Katarzyny, może odbędzie się za jakieś kilka lat, kto wie. Do pracy na pewno nie wracamy, bo patrz punkt Co dalej? - korpokariera wzywa!




A co z blogiem?

Blog będzie trwał!


I to już wszystko z różnych wesołych i mniej wesołych zmian w naszym życiu. O jakichś nudach typu praca, zakup nowej wersalki lub śluby i dzieciory w rodzinie nie piszemy, bo WHO CARES? XD

Trzymajcie się wesoło! BAIIIIII!

18 komentarzy:

  1. Teraz to bycie starym bez wykształcenia to nie hańba, ba nawet nie raz szybciej znajdziecie z doświadczeniem pracę i bez wykształcenia niż z wykształceniem a bez doświadczenia :) 300 kg? Ło panie, to Wy dobytek życia zgromadziłyście. Jak to mówi moja koleżanka, która w zimę jeszcze w Krakowie mieszkała - w Krakowie jak staniesz obok kogoś na przystanku to po sekundzie szukacie się w smogu to tak czorno od niego. Na Ukrainę zachęcam jechać - jest co zwiedzać, chociaż wiem, że sporo osób się teraz boi jeździć bo Krym itd. Nie pozostaje Wam życzyć nic innego tylko aby kolejny rok w Polsce czy też nie - bo kto wie co czas przyniesie był jak najbardziej pozytywny i żeby Magisterka była tylko formalnością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za takie słowa pocieszenia <3 Co do dobytku życia to mamy pewien problem z gromadzeniem rzeczy i lekkim zakupoholizmem... Na Ukrainie byłyśmy już wielokrotnie, ale zawsze nam za mało!

      Dziękujemy za ciepłe słowa i życzenia!

      Usuń
  2. Korpoludek w kawaii kiecuszce pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chodzisz do korpo w lolicie? W sumie nas to intrygowało zawsze...

      Usuń
    2. Nie, nie chcialoby mi sie az tak szykowac, by siedziec przy kompie caly dzien. Ale moglabym :) IT ma dosc luzne zasady co do stroju

      Usuń
  3. Ostatni akapit o blogu najbardziej mnie ucieszył :D po takiej dawce chińskich przygód mogę wam życzyć tylko spokoju i innych super cosiów, ale już w wersji light & happy. Powodzenia c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że najbardziej cieszy foto my w garsonkach! :P
      Dziękujemy <3

      Usuń
  4. Tyle co się u Was działo w przeciągu kilku lat nie działo się w połowie mojego życia hihi :) Życzę powodzenia w dalszym spełnieniu marzeń :)
    P.s ja też miałam kiedyś pseudonim Keczup jak byłam mała :) Haha :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż człowiek nie kształci się dla papierku, wiek nie gra żadnej roli a liczy się jedynie zainteresowanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis... Ale przez Wasze podsumowanie... sama stęskniłam się za Azją.... Pozdrawiam Was dziewczyny!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama chciałam rzucić studia i zrobić sobie kilkuletnią przerwę ale czytając wasze niezadowolenie z powrotu, chyba sobie daruję i skończę je po prostu za jednym zamachem i będzie z głowy :P Chociaż obecnie jestem dopiero na trzecim roku, więc jeszcze do magistra trochę długa droga przede mną xD

    Pamiętam, że chyba w zeszłym roku czytałam wasz wpis o wyprowadzce z Chin i nie ma co - bardzo się wtedy uśmiałam, bo to całe zamieszanie z kontenerami i chińskim przewoźnikiem było zabawne...ale że też uzbierałyście przez ten czas tyle rzeczy - jestem pełna podziwu hahaha :P

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rób tego, bo powrót to jest zawsze męka! Serio, lepiej już mieć to z głowy, bo potem się zwyczajnie nie chce.

      Co do kontenera to byłyśmy prawdziwie zdesperowane, bo tyle dobra zostawić to NIE MOŻE BYĆ!

      Usuń
  8. 300 kg Waszych rzeczy? Chylę czoła, że udało Wam się to wszystko przewieźć. Już teraz sama wiem, dlaczego unikam kupowania rzeczy, gdy jestem za granicą ;D Moje sentymentalne przywiązanie do przedmiotów doprowadziłoby mnie chyba do depresji, rozstając się z nimi ;D
    Wszystko super fajnie, witamy w Polsce, ale.... jak to korporacja? jak to tak? Nie będzie tęskniło się Wam za chińskim życiem? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie cały problem polegał na ilości tych rzeczy, a ile zostawiłyśmy w Chinach! Wszystkie kawaii kubeczki i dywany z misiem Rilakkumą! To prawda, zbieractwo za granicą zawsze kończy się źle :P.

      Oczywiście, że trochę tęskno będzie, ale w sumie takie codzienne życie to też była nuda, tylko praca, supermarket i dom, a szaleństwa to na wakacjach. Zresztą korpo to będzie dla nas nowość i atrakcja!

      Usuń
  9. Co do smogu w Krakowie niestety muszę się zgodzić...a z Waszych ust, kiedy macie porównanie do Chin brzmi to jeszcze gorzej. Muszę przyjechać do Warszawy i zobaczyć wasze garsonki :D :D Dajcie znać jak będziecie w Krakowie (np po obronie) w końcu mam dług u Was :D Trzeba znaleść godne miejsce z dobrym jedzeniem :)

    OdpowiedzUsuń