Hej ho!
Notka będzie krótka, za to treściwa. Niestety wszyscy nauczyciele chińskiego jak jeden powariowali i rzekli tak "Jesteście beznadziejni! Z testu same jedynki! Macie się wyuczyć WSZYSTKICH znaków, co byli! NA BŁYSK!" A wszystkie oznacza jakieś hmmm... 300 sztuk? Straszne dzieje!
Jako, że z wyżej wymienionych powodów, nie chciało nam się odpalać potężnego woka postanowiłyśmy sięgnąć do zamrażalki po ten oto piękny produkt :)
MROŻONE ŚWINIAKI!
Nie zwiedźcie się ich groźnemu wyglądowi, tak naprawdę nie zawierają w środku swini (Katarzyna chyba by umarła - zawsze pyta wszystkich Chińczyków i każdego z osobna, czy w środku prodaktu jest swinia).
A tak świniaki prezentują się po rozpakowaniu. Poukładane schludnie w przegródkach, choć zastanawiało nas, dlaczego niektóre są osobno, a 4 inne mają wspólne korytko! Warto zauważyć, że w Chinach wszystkie pierogi mają takie oto plastikowe koryto, które zajmuje potem pół śmietnika.
Jest też historyjka obrazkowa o rodzinie świniaków! Chińczycy mają duży pociąg do słodziaszczych prośków - świadczyć może o tym mnogość bajek w programach dla dzieci o tychże stworzeniach (Keczup mówi - pewno, świniaki najlepsze! aż sobie plazmę odpalę!).
Już po ugotowaniu na parze, przy którym niestety ta oto metalowa miska prawie poszła z dymem.
W środku mają słodkie nadzienie, coś a'la budyń.
Jak co dzień, postanowiłyśmy odpalić sobie do posiłku piękny serial, tym razem o złowieszczym tytule KO ONE 2 Return. Aby nauka chińskiego lepiej szła przerzuciłyśmy się ostatnio z koreańskich na chińskie i trzeba przyznać, że chińskie mają więcej polotu, oj tak. Kiedy tylko świniak zobaczył na ekranie wspaniałego mężczyznę, bożyszcze tłumów Jiro Wanga od razu rzucił się w szale i nakazał uczynić tą oto pamiątkową sesję zdjęciową! (widać, ma on wiele wspólnego z misiem peda... eee, znaczy misiem w stroju pandusi).
Ach, piękny to jest serial! Myślę, że wystarczy wspomnieć, że Jiro Wang jest tam potężnym wojownikiem, a bronią jego ta oto MISTYCZNA PATELNIA!
gdzie teledysk z golym panem? gdzie, pytam?
OdpowiedzUsuńpatelniaaaa!?
OdpowiedzUsuńAle patelnia?!? Faktycznie mają polot! Fajnie wyglądają te świnki, czyżby Katarzyna była wege? :)
OdpowiedzUsuńObie byłyśmy w owym czasie wege, choć Chińczycy haniebnie co i rusz rzucali nam kłody pod nogi. Patelnia wyborna broń!
Usuń