Wizyta w kotkowej kawiarni w Krakowie bardzo Was zainteresowała, dlatego postanowiłyśmy pokazać Wam również inne miejsca, które odwiedzamy. Kto wie, być może znajdziecie jakieś perełki i odkryjecie nowe miejscówki na spotkanie z ziomkami! Wiecie, że lubimy dziwne lokale, dlatego postanowiłyśmy wybrać się do Dziórawego Kotła, czyli kawiarni w klimacie Harrego Pottera. Czy było prawdziwie magicznie? Przekonajcie się sami!
Tematyczne kawiarnie są bardzo popularne w Azji. Wszystko zaczęło się oczywiście w szalonej Japonii, ale takich kawiarni pełno jest również w Korei, na Tajwanie, w Chinach, Malezji i innych krainach. Moda oczywiście rozprzestrzenia się poza Azję i tematyczne kawiarnie pojawiają się na całym świecie. W Polsce jest z tym oczywiście słabo... Najczęściej można spotkać kocie kawiarnie, które znaleźć możemy między innymi w Krakowie, Warszawie, czy Lublinie. Bardzo podjarałyśmy się tym, że otworzono w Polsce kawiarnię inspirowaną Harrym Potterem. Gdy otwierano tę miejscówkę (koniec 2015 roku) mieszkałyśmy jeszcze w Chinach. Od kilku miesięcy siedzimy już w Krakowie, ale i tak nie udało nam się tam trafić aż do maja, zupełnie nie wiemy dlaczego.
Lokal położony jest na ulicy Grodzkiej, czyli w samym centrum Krakowa. Grodzka to jedna z ulic odbiegających od Rynku Głównego, a więc turystyczna miejscówa, która naprawdę daje szansę na utrzymanie ciekawego lokalu. Problem w tym, że w zasadzie nie tak łatwo go znaleźć. Jeżeli nie zmierza się konkretnie do niego, to można ominąć takowe oznaczenia.
Lokal znajduje się w piwnicy, co bardzo dobrze sprzyja klimatowi.
Już na początku spotykamy takiego oto szałowego dementora. Trzeba przyznać, że jest to szyk i goth!
Niestety już na początku spotyka nas pierwsze rozczarowanie... Otóż czekające na nas ziomalki powiedziały, że nie było żadnej rezerwacji! To wielce ciekawe, bo złożyłyśmy ją dwa czy trzy dni wcześniej za pośrednictwem ich facebooka. Dodam, że dostałyśmy odpowiedź odnośnie stolika. To naprawdę wielce nieprofesjonalne i gdyby okazało się, że nie ma miejsc siedzących, to wielce byśmy się zdenerwowały. Podobno w weekendy bywa okropnie tłoczno, więc miałyśmy szczęście!
Przejdźmy teraz do menu. Bardzo klimatyczne i silnie czarodziejskie, trzeba im to przyznać (Keczupowi kojarzy się trochę z krwiożerczą księgą Hagrida).
Każdy punkt menu ma inspirowaną magicznym światem nazwę. Część z nich wielce zabawna, co jest dużym plusem, pomysł trzeba pochwalić!
Niestety w karcie dominowały raczej słodkie desery i koktajle, a większość słonych przekąsek zawierała mięso. Było tylko warzywne curry, na które akurat nie miałyśmy ochoty i bałyśmy się wyciapania nim sukienek. To na pewno punkt do poprawienia - wprowadzenie kilku wegetariańskich, a nawet wegańskich punktów do menu jest obecnie koniecznością. Same mamy dużo znajomych wegan, którzy zawsze boją się, że nie będą mieć co jeść.
Ostatecznie zdecydowałyśmy się na kremowe piwo, które jest tajną recepturą Dziórawego Kotła, dostępne w wersji ciepłej i zimnej. Napój na bazie mleka, cynamonu i nie wiemy jeszcze czego. Całkiem dobre, ale bardzo słodkie.
Ciasta okazały się również całkiem smaczne, jednak trzeba było jeść je bardzo powoli, bo miały miliony kremu i cukru, a podobno czekoladowe ciasto było jeszcze bardziej zapychające! W sumie ceny dość standardowe, jak na centrum Krakowa, jednak za ten sam pieniążek da się zjeść zdecydowanie lepiej. Przyznajmy jednak, że raczej nie przychodzi się do takiego miejsca w celu zapewnienia sobie rozkoszy kulinarnych - najważniejszy jest wystrój!
Główna sala ma na środku powieszonego wielkiego Dementora. To wspaniały pomysł, a posępny dementor jest chyba najmocniejszym punktem całego lokalu. Tylko ta paskudna rura na suficie...
Część obrazów jest dość luźno powiązana z tematyką. Nad poszczególnymi stolikami powieszono portrety bohaterów książki i jest to sposób ich identyfikacji. Dwa kremowe piwa do Harrego, złoty znicz do Syriusza! Ciekawy pomysł.
W Dziórawym Kotle można też pograć w różne magiczne planszówki i tu też autorom konceptu należy się wielka pochwała. Odbywa się tu nie tylko pijaństwo z użyciem kremowego piwa, ale i rozrywki intelektualne. Super! Szczególnie urzeka nas Magia z biznesie, co jest zapewne odpowiednikiem Monopoly. Przyjdziemy kiedyś grać!
Są i gry wideo. Czujemy ten oldschool <3. Oczywiście gra typu 9999999 w jednym, kto wie, może jest nawet Contra i Tanki!
Prócz sali głównej i miejsca przy barze, można usiąść jeszcze w znacznie bardziej kameralnej sali z kominkiem. Sztuczny kominek to coś, co kojarzy nam się z Chinami i niezmiennie bawi, jednak tutaj doskonale się wpisuje w dekoracje. Niestety sala ta jest bardzo słabo oświetlona. Nadaje się jak znalazł na romantyczną randkę, ale ciężko rozmawiać, nie widząc rozmówcy. Ciasta byśmy też nie widziały...
A byłoby szkoda, bo trzeba im przyznać, że ciasta wyglądają smakowicie.
Kto nie kocha ciastek z wróżbą? Szczur Parszywek by jadł!
A na koniec nasze stylizacje! Warto nadmienić, że miał być to meet na pół roku przed Halloween, toteż Keczup zdecydowała się na odzianie sukienki w taki oto kawaii goth print. Jest tam miś przebrany za ducha, jeszcze jeden latający na miotle i inne misie zbierające cukierki!
Katarzyna zatęskniła nieco za noszeniem czekolady, ale postanowiła zrobić stylizację nieco bardziej rebel. Niestety fiolet spłukany do różu sprawia, że wygląda ona jak prawdziwy EMO. Na szczęście emo to styl znów modny, więc nie ma się co wstydzić!
Czytałyśmy o Dziórawym Kotle różne rzeczy. A to, że drogość, a to że wystrój słaby, a to że niewykorzystany potencjał. Wydaje nam się, że te oceny są jednak troszkę niesprawiedliwe. Niestety Kraków to nie Tokio, czy London i trzeba zrozumieć, że nie jest tak łatwo wybić się z takim niszowym biznesem. Ta knajpa radzi sobie bardzo dobrze. Wiadomo, że wiele jeszcze można zmienić, czy w samym menu, czy też wystroju, ale jesteśmy szczęśliwe, że ogółem można pójść do takiego miejsca. Na pewno wybierzemy się ponownie! Chętnie udamy się również jeść lembasy do Pod Rozbrykanym Kócem, czyli miejscówki inspirowanej Władcą Pierścieni. Dziórawy Kocioł dostaje od nas mocną czwórkę, przede wszystkim za pomysł i perspektywy rozwoju!
Jak Wam się podoba Kocioł? Może ktoś z Was już był? Czy lubicie kawiarnie tematyczne? Jesteśmy ciekawe! XOXO!
Wspaniałe były to stylóweczki!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Pani była również przewspaniała!
UsuńBoska sukienka <3 A do Dziórawego kotła muszę sie czym prędzej wybrać!
OdpowiedzUsuńDzięki! Może wybierzemy się kiedyś razem? Miło by się było wreszcie spotkać w realu!
UsuńPiękne stylówy! zgadzam się, że zarówno deserki jak i kremowe piwo mocno za słodkie. Bo zamówieniu takiego dułetu miałam problem z wytoczeniem się z siedziska. Lipa totalna, że nei ma opcji wege. Jakby się skupili na słodyczach, to rozumiem, ale jak chcą oferować obiady, to miło by było jakby każdy mógł cos zjeść. Bardzo mnie śmieszy ten obraz z kosmosem bo nie widzę nawet luźnego połączenia z tematyką. Co do widoczności z ulicy, to widziałam parę razy naganiacza w mundurku ucznia hogwartu, ale bez tego miejscówa da się przeoczyć (widzą ja tylko czarodzieje, jak oryginalny Kocioł!) Chętnię kiedyś dam knajpie drugą szansę, bo za pierwszym razem nie zrobiła wrażenia. A ten zwisający na środku dementor nie tarasował przejścia? Nie było go podczas mojej wizyty.
OdpowiedzUsuńWidzę, że się zgadzamy w opiniach. Może być, że mugole nie widzą Kotła :P.
UsuńNie, dementor akurat był na samym środeczku, więc bokami dało się bez problemu przejść. Następnym razem trzeba rozkminić gry! I może spróbujemy tych rzeczy nie słodkich, obiadowych. A co do kosmosu to prawda, jakoś przeoczyłyśmy ten dziwny zamysł... :D
Strasznie ubolewam nad tym, że w Polsce nie ma tak wielu klimatycznych kawiarenek. Tym samym super, że powoli coś się rozkręca. Zdecydowanie wolę jaśniejsze klimaty i stronię od ciemnych mocy, ale przyznam, że pomysł miejsca mi się podoba! ;)
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że będzie tego coraz więcej. I w różnych klimatach. To jest też mega potencjał biznesowy, więc pewnie ktoś go dostrzeże w końcu.
UsuńJeszcze nie dotarłam tam, ale słyszałam o tej knajpie. Wiecie, że Harrego przeczytałam dopiero w zeszłym roku :P
OdpowiedzUsuńPANI! Toż musim to nadrobić!
UsuńPrzyznam, ze jest to moja pierwsza ,,recenzja" lokalu przeczytana w całości pierwszy raz. Bardzo fajny opis, mam ochotę tam kiedyś zawitać. Niestety w Krakowie rzadko bywam a jak już to tylko chwilowo :( Piękne stylizacje ! W ogóle ładne z was kobietki :) Pozdrawiam gorąco :D
OdpowiedzUsuńOjej... bardzo się cieszymy, że udało się przebrnąć do końca! I dziękujemy za tak miłe słowa <3
UsuńByłam tam razem z siostrą. Co do dań w opcji wege- zgadzam się. Musiałyśmy opuścić lokal, ponieważ żadna z nas nie miała ochoty na nic słodkiego. Mimo to wystrój bardzo nam się podobał.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak wchodziłam i zobaczyłam tego dementora to przeżyłam taki zawał...
Właśnie z tymi opcjami wege to jest lipa naprawdę i powinni to ogarnąć, bo tak traci się klientów. Poza tym, jak jest opcja wegetariańska i wegańska to człowiek się czuje doceniony.
Usuńmoim zdaniem dziórawy kocioł nie jest wart uwagi,zwlaszcza,że ostatnim razen okropnie śmierdziało tam "mokrą szmatą"
OdpowiedzUsuńUuu... my na szczęście nie miałyśmy takich nieprzyjemności. Rozumiemy, że masz złe wspomnienia.
UsuńGenialne miejsce, z ciekawości odwiedziłabym je podczas najbliższego wyjazdu do Krakowa:)
OdpowiedzUsuńZ ciekawości odwiedzić zawsze warto!
UsuńWitam uprzejmie i z góry przepraszam, że nie na temat :P
OdpowiedzUsuńW komentarzach pod postem o zakupach z aliexpress pisałyście, że jeszcze nie rozeznałyście się w polskim rynku kosmetycznym. W takim razie chciałabym Wam polecić kilka firm, większość ich produktów ma bardzo dobre składy i opinie, pod większością się podpisuję. A więc, kosmetyki polskiej produkcji, które są według mnie najbardziej warte uwagi to Sylveco (razem z Viankiem i niektórymi Biolven), Kosmetyki dla (szczególnie seria Niszcz Pryszcz), Ava (istnieje od dawna, ale chyba dopiero niedawno zyskała większy rozgłos) i niektóre kosmetyki Evree (szczególnie nowa maska Black Rose <3).
Dziękujemy bardzo za te rady! Jesteśmy zachwycone polskimi firmami i intensywnie je właśnie testujemy. Kochamy Sylveco, a Ava jest naszym mega odkryciem ostatnich dni. Na razie nie piszemy o nich, bo zawsze wydajemy opinię po kilku dobrych miesiącach użytkowania, ale będzie i o polskich kosmetykach! Nie może być tak, że cudze chwalicie, a swego nie znacie ;) I dziękujemy za pozostałe rekomendacje. Przyjrzymy się im.
Usuń