Zainspirowane przepięknym filmikiem "ANTY HAUL - Czego na pewno nie chcę sb kupić?" nakręconym przez niejakiego Dema, postanowiłyśmy napisać analogiczną notkę, tyle że w kategorii beauty! Branżą kosmetyczną rządzą bowiem różniste mody, które są dla nas niezrozumiałe i na pewno nie chcemy w nich uczestniczyć. Nie przedłużajmy! Opowiemy Wam, jakich kosmetyków nie chcemy sobie kupić i dlaczego!
Żeby zrozumieć naszą inspirację powinniście odpalić sobie filmik Dema. Polecamy Wam owo dzieło, gdyż trwa mniej niż 3 minuty i za każdym razem, gdy go oglądamy bawi nas równie mocno. Ba! Już dwa razy popłakałyśmy się ze śmiechu!
A czego Kaha i Keczup nie chcą sobie kupić?
Proszę pamiętać, że jest to post z przymrużeniem oka!
1. Lakierów hybrydowych
Na wspaniałej konferencji Meet Beauty okazało się, że Kaha jest paznokciowym beztalenciem. Nie, żebyśmy tego nie wiedziały już przy zwykłych lakierach. Hybrydy miałyśmy raptem kilka razy (Keczup raz i podziękowała) i za każdym razem noszenie jednego koloru szybko nam się nudziło. Ściąganie było koszmarem i smród acetonu zapamiętamy na zawsze, a ostatnie hybrydy Katarzyny skończyły się uczuleniem i leczeniem paznokci przez kilka miesięcy. Tak właśnie. NIE CHCEMY HYBRYD. A już na stopro nie chcemy ich robić same!
2. Samoopalacza
Keczup jest jasnożółtym człowiekiem do tego stopnia, że Chińczycy brali ją za swoją, a na dodatek opala się na czekoladę w kilka minut! Gdyby chciała być brązowa, to by się poszła opalać i problem z głowy.
Z cerą Kahy już trochę gorzej... Jest ona niestety biało - różowa i każdy kontakt ze słońcem kończy się tragedią. Nawet, jeżeli się bardzo stara i smaruje filtrami. W dodatku jej cera ma wybitnie chłodny odcień, przez co wszystko wydaje się mega ciepłe. To, co u Keczupa robi się różowe, u Katarzyny nosi znamiona pomarańczowości, więc samoopalacz zamieniłby ją w straszne stworzenie! Nie wierzycie? Mamy tu trochę kremów brązujących, które były w paczce z konferencji i mamy zamiar zrobić eksperyment o tytule "czy Katarzyna zdoła się opalić". Challenge już wkrótce!
3. Żadnej maski peel off
Już samo napisanie tej nazwy sprawia, że Katarzynę dopada furia. Może powinny się znaleźć na pierwszym miejscu? Zrywanie takiej maski to najgorsze na świecie zło i szczerze nienawidzimy tego robić. Nienawidzimy też tego nakładać. Czekać aż wyschnie. Sprawdzać, czy warstwa jest dostatecznie gruba, by zerwać w jednym kawałku. A potem w nerwach zrywać ją po trochu. Całkiem gratis mieć w tym ubrabrane włosy. I domywać małe kawałki. NAJGORZEJ!
Tak tak. Nienawidzimy też słynnej maski Pilaten. Pomijając to, że możecie trafić na podróbę z Ali, to jeszcze na dodatek śmierdzi ropą i istnieją zdecydowanie lepsze sposoby na pozbycie się wągrów.
4. Palety matowych brązów
Wiem, że takie brązy są niezbędne, bo trzeba oko wymodelować, pogłębić, powiększyć, czy co tam jeszcze można sobie zrobić makijażem. Tylko, że... w każdej prawie palecie jest taki cień i mamy ich miliard.Tym samym nie chce nam się płacić za kolejne.
Jak widzimy, że pojawiła się kolejna, setna już paleta brązików i wszyscy krzyczą: "Ale piękna! Sprzedam nerkę, ale muszę ją mieć!" to gdzieś tam w głębi naszej duszy odzywa się bardzo podły głos, któremu, dla naszego dobra, nie dajemy się wydostać na zewnątrz. I serio nie widać, że coś jest cieniowane siedmioma różnymi brązami. SERIO.
Matowe cienie tolerujemy tylko w szałowych kolorach, a i tak w zasadzie przy skończonym makijażu dochodzimy do wniosku, żeby rzucić na wszystko odrobinkę brokatu, pigmentu albo choć jakiś skromny duochrom.
5. Zestawu do konturowania na mokro (w szczególnosci za 200 zł)
Nie wierzymy w instagramowe konturowanie i instamejkapy. Może i by się nasze okrągłe gęby przydało konturować na mokro i na sucho i jeszcze nieustannie wciągać powietrze w celu uzyskania kaczego dzioba... jednak nie robimy tego i mamy się dobrze. Konturowanie zwykłym bronzerem na sucho jeszcze ogarniamy (Keczup nie), ale boimy się wielce posiadania brązowej kreski na policzku, bo to naprawdę dziwnie wygląda.
6. Mleczka do demakijażu
To jest kosmetyk, który nas po prostu brzydzi. Idea rozmazywania makijażu wacikiem po twarzy jest bardzo sprzeczna z azjatyckim sposobem oczyszczania twarzy w który wierzymy i który uskuteczniamy. W mleczku wszystko jest złe. Konsystencja tego paskudztwa i sposób, w którym jego resztki mogą zaschnąć na opakowaniu to prawdziwa fujka! Nigdy, przenigdy tego nie kupimy!
7. Rzęs metodą 10 do 1, 8 do 1 i 5 do 1 też nie
http://www.royalbeautyclinic.pl/sites/all/themes/rbcdskin/images/rzes.jpg
Kiedyś, bardzo dawno temu nasza koleżanka ze studiów zrobiła sobie rzęsy metodą 1:1 i to był efekt wow. Wszystkim się podobało i każda koleżanka była wielce podjarana, póki się nie dowiedziała, ile złotych monet to kosztuje i jak szybko odpada. Niestety podczas naszego pobytu w Chinach, w Polsce zapanowała prawdziwie straszliwa meoda na rzęsy, które wyglądają jak gąsienica przyczepiona do oka! Myślicie, że to tylko śmieszki z internetów? Mieszkamy na dresiarskiej dzielni i widujemy to każdego dnia! No dobra, zawsze jak wychodzimy z domu, bo to nie zdarza się aż tak często... Nie mówimy, że rzęs nie da się doczepić ładnie. Z umiarem może to wyglądać spoko. Tylko litości... trzeba wtedy malować dolne rzęsy, a nie u góry czarna szczota, a na dole łysina. Osobiście rzęs nie planujemy doczepiać. NIGDY. To już lepiej męczyć się z przyklejaniem raz w miesiącu, gdy serio tych rzęs potrzebujemy.
8. Szminki w kolorze brązowym
To kolejna moda, której nie ogarniamy. Brązowe usta kojarzą nam się z super śmiesznym czelendżem o wymalowaniu się jedzeniem i ustami uciapanymi Nutellą (nie, tak serio to nie jest śmieszne). Fajnie wyglądają może na ciemnoskórych dziewczynach, może da się to ładnie wkomponować w make up, ale my takich szminek absolutnie nie chcemy. Nie nie nie, brązów nie poważamy w żadnej dziedzinie!
Ostatnio dobra pani na stoisku Golden Rose pokazywała nam nowe kolory szminek. Wyjęła taki okropny brąz i rzekła: "Tu nie wygląda on zachęcająco, swatch na ręku też nie wygląda zachęcająco, ale przysięgam, że wczoraj koleżanka nosiła ten kolor na ustach i wyglądała obłędnie!" Nie uwierzyłyśmy jej i kupiłyśmy super ciemne bordo.
9. Nic od Kylie Jenner
Wiele rzeczy z tej firmy bardzo nam się podoba. Nowa fioletowa pomadka jest obłędna! Rozświetlacze i palety są po prostu przecudowne. To nie jest jednak projekt, który chcemy wspierać swoim pieniądzem i swoją twarzą. Jako konsument wybiera się firmę i twórców, których się podziwia i jest się wdzięcznym za jej pracę, a my zwyczajnie nie chcemy wspierać jakiejś napompowanej pani znanej z wypinania zadka na Instagramie i mamy do tego prawo. Wolimy oddać pieniążki Samozwańczej Królowej Jednorożców z Lime Crime, królowej mroku Kat von D albo i nawet Jeffree Starowi (choć uważamy, że jest on nieco dziwnym człowiekiem).
10. Podrób z Aliexpressu
Napisałyśmy o tym już kilka tekstów, więc nie wiem, czy jest sens się powtarzać. Mocno zależy nam na zdrowiu naszych twarzy, to po pierwsze. A poza tym... Nawet jeżeli nie cenimy za bardzo Kylie jako twarzy firmy, to szanujemy pracę nad skonstruowaniem tych produktów i ponoszone na to koszty. Nawet, jeśli kogoś nie lubisz to nie znaczy, że możesz go okradać. Dlatego nie kupimy podrób z Aliexpressu. Zresztą nigdy byśmy nie uwierzyły Chińczykom co do formuły i metod wyrobu tego.
To na pewno nie są wszystkie rzeczy, których nie chciałybyśmy kupić, ale w zasadzie dziesiątki czytają się najlepiej. Pominęłyśmy więc cień w kolorze sraczkowatej zieleni, insta brwi i cienie w pieczątce, które PODOBNO robią smokey eyes. Mamy nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony, bo to, że coś nie jest w naszym guście nie znaczy, że nie może być w Waszym! Nawet jeżeli lubicie brązowe szminki i harde konturowanie to bardzo to szanujemy. Makijaż jest dla wszystkich i nie wierzcie, że mody i kanony są najważniejsze. Nawet jeżeli fancy jest teraz rozświetlacz - tafla to możecie sobie kleić na policzkach brokat. Katarzyna to robi i nie przejmuje się podśmiechiwaniem!
Dajcie koniecznie znać, czego Wy nie chciałybyście i nie chcielibyście kupić!
XOXOXO
Kaha & Keczup
Nie rozumiem, po co w ogóle produkowane są mleczka do demakijażu. D:
OdpowiedzUsuńTo jeszcze takie stare podejście do demakijażu i mycia twarzy. Tak nam się wydaje. 15-20 lat temu takie mleczko, to był SZAŁ!
UsuńCzym polecacie zmywać makijaż?
UsuńMy stosujemy azjatycką pielęgnację, więc stosujemy dwustopniowe mycie twarzy. W zasadzie robimy tak: zmywamy oczy płynem micelarnym (Sylveco uwielbiam) lub też płynem do demakijażu (jabłkowy z Innisfree najlepszy), później myjemy twarz olejem, a później wszystko jeszcze pianką.
UsuńSzkoda, że nie ma tego więcej, bo genialnie się to czyta! Chciałam wyróżnić jakiś fragment, ale co chwilę pojawiał się równie fajny :D Super post :)
OdpowiedzUsuńHahaha. Bardzo się cieszymy <3 W sumie cały nasz blog jest chyba w takim klimacie, więc zapraszamy!
Usuńdzizzzz te czarne maski to samo zło :D hybrydy za to kocham sercem, ale sama sobie zrobić? never!
OdpowiedzUsuńCzarne maski śmierdzą... fujka. Co do hybryd to doceniamy wygodę i rozumiemy, że ktoś lubi. Ale robienie.... kołchoz!
UsuńJak zwykle czadowy tekst i poryczalam sie rowniez ze smiechu z filmiku na YT =D
OdpowiedzUsuńDziękujemy! A dowcip Dema szczerze polecamy. Równy Ziom ;)
UsuńNo cóż, jestem facetem i faktycznie żadnej z tych rzeczy nie chcę kupić :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest kluczem do sukcesu!
UsuńHah, nigdy wcześniej nie trafiłam na wpis z anty haulem, ale muszę przyznać że czytało się bardzo ciekawie. Z większością rzeczy się z wami zgodzę, jak na przykład samoopalacz (miałam na niego fazę w gimnazjum i nie wyglądało to dobrze), mleczko do demakijażu, PODRÓBY z aliexpress czy mega sztucznie wyglądające rzęsy xD Za to bardzo kocham brązowe pomadki i o ile w przeszłości też nie rozumiałam tego trendu, to od kilku miesięcy jestem w nich zakochana :D :D Ale każdy ma w końcu inny gust - jedyny kolor do ust za którym mniej przepadam to taka mocna pomarańcz - nie pasuje do mojego typu urody :(
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
Świetny post! Dla mnie zdecydowanie nie dla sztucznych rzęs i samoopalaczy.Sama nie wiem po co są mleczka do demakijażu, chyba jeszcze nikomu nigdy nie przypasowały ;D
OdpowiedzUsuńJa jak kiedyś użylam samoopalacza w spreyu na nogach to byłam w ciemniejsze plamki miejscami mimo że robiłam peeling ciała systematycznie zanim uzylam go.na dodatek zamiast subtelnej,stopniowej opalenizny był odrazu wsciekły pomarańcz.na szczęście udało mi się go zszorowac,ale nogi były az czerwone od szorowania
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Też jestem bladoróżowa- zimna jak gołe stopy w październiku, a stosowanie samoopalacza kończy się u mnie w najlepszym przypadku mega smugami, a w najgorszym "jesteś żółta jak jajko"... Takie samo zdanie jak Wy mam też o hybrydach, matowych ( i to w ogóle, nie tylko brązach) cieniach, mleczkach do demakijażu (wyżerają mi oczy) oraz rzęsach w dowolnej konstelacji liczbowej. Jeśli szminka w kolorze brązowym to jako charakteryzacja, a nie makijaż, a do Kylie też mi się nie śpieszy, ceny mnie zniechęcają. Podróbkami zgrzeszyłam w lokalnym "Chińczyku" nie wiem po co, bo... nie zamierzam ich używać. Śpieszę obejrzeć ten filmik, bo lubię płakać ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńhahah uśmiałam się :D U mnie hybrydy i matowe brązowe cienie są TAK ;) Czekam na efekty opalania Katarzyny :D
OdpowiedzUsuńZa nic nigdy przenigdy hybryd. Już nie raz słyszałam jak dziewczyny narzekały na zniszczone paznokcie, ale za raz potem stwierdzał, że jak znowu zrobią sobie hybrydy to i tak nie będzie nic widać :') no nie.
OdpowiedzUsuńNo i ta Kylie...zgadzam się z Wami w 100%. Pusta lala i tyle.
Mam podobne anty-must-have. Na hybrydy jestem uczulona, samoopalacz zawsze robi smugi, mleczko jest tłuste a produkty od Kylie to jest wyrzucanie kasy w błoto (bo można kupić równei dobre kosmetyki za ułamek ceny tegoż zestawu). Aaaaa i jeszcze ta ohydna maska - wtciąfga z twrzy wszystko (poza wągrami oczywiście):)
OdpowiedzUsuńOMG! Ja też sobie nigdy nie kupie samoopalacza i mleczka do demakijażu ;) reszty też nadal nie mam, więc coś w tym jest ;)
OdpowiedzUsuńgenialny tekst!
Z tym aliexpress to faktycznie trzeba uważać w kwestii kosmetyków. Co do hybryd - ja swoje uwielbiam i uważam, ze są mega wygodnym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńByłam już znudzona blogowym światem prawie wszędzie to samo i tak w kółko aż przestałam czytać i pisać a tu takie zaskoczenie. Ciesze się, że Was znalazłam :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że jest tyle hejterów mleczka, kiedy ja je uwielbiam :'D
OdpowiedzUsuńHaha, ale się uśmiałam niesamowicie :) Też nie rozumiem podrób z AliExpressu, maski Pilaten to totalna porażka! Ale najbardziej się podśmiechuję z konturowania, w Warszawie pełno takich dziewczyn chodzi z kreskami na policzkach, dramat :D
OdpowiedzUsuń