poniedziałek, 17 lipca 2017

Antyczne Ateny - co zobaczyć w dwa dni?


Udało nam się wreszcie  ogarnąć zdjęcia z Grecji, tak więc nadchodzi kilka krótkich relacji z tego, co można, a nawet warto zobaczyć w Helladzie. Oczywiście w ciągu kilku dni Katarzynie nie udało się jej zjechać wzdłuż i wszerz, niemniej jednak w Grecji chyba wszędzie można znaleźć coś niesamowitego, od przyrody p zabytki najwyższej klasy. Na pierwszy ogień idą Ateny, i to te w wersji antycznej. Ciekawi jesteście, czy Partenon jest równie fajny, jak na fociach z podręcznika historii? Przekonajcie się sami!


Wiecie, że zazwyczaj podróżujemy razem. Jak to się stało, że Kaha znalazła się na takiej wyprawie bez Keczupa? Otóż postanowiła popłynąć w rejs z naszym kolegą ze studiów, którego mgliście znałyśmy lata temu oraz... ośmioma obcymi jej osobami. Karol K. - znany socjopata, powiedziała, że nie przeżyje tygodnia w zamknięciu i chędoży takie zabawy. Katarzyna, wraz ze swoją ciastkową twarzą i wrodzoną miłością do dzieci i życiowych sierot, postanowiła dać się porwać morskiej przygodzie, jednak kategorycznie odmówiła wesołej jazdy busem z Krakowa do Aten (gdzie jej bakpakierski hart ducha?!) i jak pozer kupiła bilet na samolot. Również dlatego, że jej mama i siostra leciały do Grecji kilka dni wcześniej, żeby odwiedzić mieszkającą tam kuzynkę. I tak pojawiła się szansa na rodzinne zwiedzanie Aten, dzięki czemu mam okazję zaprezentować Wam zwiedzanie w trochę mniej morderczym tempie. Skupiłyśmy się na zobaczeniu najważniejszych zabytków, Muzeum Akropolu, piciu kawki i jedzeniu pity. Musicie przyznać, że dobra opcja.


Ateny już na począku kwietnia były bardzo ciepłe i słoneczne, więc trzeba uważać, żeby nie spiec ryjka i nie cierpieć. Jesteśmy bowiem znacznie niżej i słońce pada pod innym kątem. Jeżeli wybieracie się do Grecji na wakacje koniecznie pamiętajcie o filtrze, który jest naprawdę stabilny. Polecamy te koreańskie - niestety polski filtr 50 SPF nie ustrzegł mnie przed czerwonością i dodatkowym miliardem piegów :( Jeżeli jesteście ciekawi, jakie kosmetyki zabieramy jeszcze na wakacje to koniecznie przeczytajcie post:

Dość tych wstępów! Zapraszamy do Aten Sokratesa i Platona. A raczej do tego, co z nich zostało.


Pierwszym zabytkiem, który odwiedziłyśmy była Świątynia Zeusa Olimpijskiego. Nie będę się bawić w jakieś wywody z historii sztuki czy archeologii, bo każdy ma Internet i może sobie poszukać info o niej, chciałam tylko wspomnieć, że była to największa świątynia starożytnej Grecji. Pozostało tylko kilka kolumn, ale nawet one robią wrażenie. Wspaniale widać rozmach tej budowli i można też ogarnąć, w jaki sposób kolumny były tworzone. Obok znajduje się troszkę ruin fundamentów jakichś domków mieszczan, kapłanów i takie tam. Wspaniała miejscówka, gdyby nie okazało się, że mam uczulenie na te przeklęte oliwki, które pyliły jak szalone. 


Co do ceny wstępu to można zakupić bilet pojedynczy, jednak bardziej opłacalną opcją jest kupienie zbiorczego biletu na cały starożytny kompleks. Jeżeli macie legitymację studencką bądź też uczniowską to wszystkie takie zabytki zwiedzimy za darmo!


Obok Świątyni Zeusa znajduje się Łuk Hadriana, czyli zabytek z czasów rzymskich. Prawdę powiedziawszy nie wydał mi się on szczególnie ciekawy, a jego położenie przy ruchliwej ulicy sprawiało, że zrobienie mu dobrego zdjęcia graniczyło z cudem. Fota jest, bo to przecież przesławny zabytek.


Mijając Muzeum Akropolu kierujemy się ku wzgórzu. Bilecik został sprawdzony i oto wbijamy na rozległy teren wokół jednej z najsłynniejszych górek świata. U jej podnóża nie brakuje antycznych zabytków. Jako pierwszy zobaczyłyśmy Teatr Dionizosa. Może nie wygląda on wybitnie spektakularnie, ale to właśnie na nim swoje sztuki wystawiali najwięksi greccy dramaturdzy. Tak tak. Ajschylos, Sofokles i inni Eurypidesi. Konstrukcja była wzorem dla innych tego typu budynków w całej Helladzie! Teatr należał do Dionizosa, bo na początku sztuki były rodzajem religijnego rytuału, ale o tym chyba wszyscy uczyli się w szkole :) A szacowny zabytek pochodzi z VI wieku przed naszą erą, czyli owe kamulce przetrwały już 2500 lat.


Wchodzimy nieco wyżej i możemy zobaczyć przepiękny Odeon Heroda Attyka, czyli typowy teatr w stylu rzymskim. Co ciekawe nadal jest on wykorzystywany w czasie Festiwalu Ateńskiego. Wiadomo, że częściowo został on zrekonstruowany i odnowiony, jednak klimat całości bardzo zachwyca. Szczególnie, gdy patrzymy z góry!


Z dołu oglądałyśmy go jeszcze kilka razy. Najciekawiej prezentuje się w nocy, kiedy można też zerknąć na iluminację Akropolu. Oczywiście jest to też miejscówa na romantyczne spacery (rzadziej) lub picie alkoholu przez młodzież (częściej). Gdzieś tam z daleka słychać śpiewy ulicznych grajków. Bardzo milusio.


Czas wdrapać się na Akropol. Tu trzeba dodać, że w centrum Aten naprawdę nie sposób się zgubić, bo wzgórze z antycznymi świątyniami widać praktycznie zawsze i możemy się wspaniale orientować według jego położenia. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że na Akropol najlepiej spogląda się z oddali. Czy to prawda?

Well... Gdy już tam wleziemy po dość śliskich schodach, okazuje się, że jest tam dosłownie milion ludzi. Mimo, że Ateny zwiedzałam poza sezonem, było tam wyjątkowo dużo azjatyckich turystów. Niestety przeważali nasi ulubieni Chińczycy, którzy hardo wydzierali ryje i tak, jak pokazywałam Wam kiedyś na fanpejdżu, robili sobie zdjęcia z białymi dziećmi. W tym samym czasie Akropol zwiedzał też... Donald Tusk i wielu zagranicznych turystów wielce się tym podniecało. Nam nie udało się go spotkać, bo wzgórze jest duże, a i motywacja nasza była na wielce niskim poziomie.


Już pierwsze świątynie zapierają dech w piersiach! Świątynia Ateny Nike, Propyleje i wiele innych cudów. Nie będę dokładnie opisywać pomniejszych świątyń, bo nie chcę Was zanudzić. Zainteresowanych odsyłam tutaj i można sobie poczytać. Lepiej oczywiście po angielsku.



Pewien zgrzyt pojawia się, gdy patrzysz na Partenon. W ciągłym remoncie, od wielu już lat... Podejrzewam, że nawet w Polsce dałoby się wyremontować go szybciej, a Grecja ma naprawdę ogromne wpływy z turystyki! Kryzes kryzysem, ale bez przesady, i tak są oni nadal krajem znacznie bogatszym niż my.


Trzeba przyznać, że panorama Aten jest zachwycająca. I to w którą stronę byśmy nie spojrzeli!


Erechtejon to chyba najciekawszy budynek Ateńskiego Akropolu. Wiąże się z nim legenda o nazwie samego miasta. To świątynia poświęcona Posejdonowi i Atenie. Mieszkańcy zastanawiali się, komu poświęcić miasto, więc owi bogowie zrobili sobie takie sprytne zawody: każde dało mieszkańcom jeden dar. Posejdon podarował źródło, ale wypływała z niej słona woda. Atena podarowała drzewo oliwne. I to właśnie bardziej spodobało się sprytnym Grekom. 


Erechtejon ma czteropoziomową konstrukcję i najbardziej szałowe kolumny świata - kariatydy, czyli kolumny w kształcie powabnych dziewcząt! Jeśli pójdziecie do Muzeum Akropolu, wszystkiego się o nich dowiecie. 

Po zejściu z Akropolu warto udać się na tak zwane Wzgórze Marsa. To niewielki, kamienny pagórek, z którego rozpościera się widok na dosłownie wszystkie antyczne zabytki. Selfie z Partenonem? Najlepsze z takiej odległości! Możemy też pobawić się w odszukanie agory greckiej i rzymskiej, a także ciekawych punktów takich jak kościoły czy place.


Kolejnego dnia zabrałyśmy się za zwiedzanie pozostałych zabytków z naszej antycznej listy. Po południu miałyśmy jechać do Patras, więc czasu było niewiele, a tu jeszcze podłe bagaże! Sprytniutko, dzięki protipowi od mojej siostry ciotecznej, zostawiłyśmy je... w szatni Muzeum Akropolu, które to miałyśmy zwiedzić później. Wszystko udało się wyśmienicie i tym sprytnym sposobem zaoszczędziłyśmy pieniążek, który można wydać lepiej. Na przykład na chałwę <3.


Kolejnym zabytkiem na naszej liście była Biblioteka Hadriana. Coż....


Ile razy byśmy obok niej nie przechodziły, za każdym razem wyglądała równie pusto. To był dzień, w którym zaczęło nas nieco denerwować, że wszędzie w podręcznikach pokazuje się trzy wyremontowane świątynie, a tak naprawdę, większość tych zabytków to... kamienie. Antyczne, ale jednak kamienie.


Podobnie rzecz ma się z Grecką Agorą. Wszędzie tylko pojedyncze kolumny, kamienie i fundamenty. Aczkolwiek tu działała wyobraźnia. Człowiek zadzierał głowę w górę, patrzył na Akropol i myślał o tym, jak wyglądało życie w starożytnym mieście. 


Oczyywiście rozpamiętywał też długie godziny spędzone na graniu w Zeusa Pana Olimpu!


Na terytorium greckiej agory, czyli po prostu na obszarze antycznego miasta, znajduje się piękna Świątynia Hefajstosa, która malowniczo wpisuje się w oliwne gaje i lekko góruje nad całością.



Możemy to zwiedzić również coś w rodzaju targowiska lub domu kupieckiego, gdzie umieszczono niewielkie muzeum z rzeźbami i ceramiką. Wiedziałyśmy, że nie zdążymy już zwiedzić Keramejkos, toteż obejrzałyśmy dokładnie każdą skorupę!


To tam udało nam się trafić również na antycznego Lorda Voldemorta!


Forum Rzymskie wydało mi się znacznie mniej fascynujące. Może dlatego, że jarałam się zawsze Antyczną Grecją, a Rzym traktowałam troszkę jak wielką zgapę z Hellady. Nie to co Bizancjum <3. Miłośnicy wschodniej duszy zrozumieją!

Jedyną ciekawą budowlą jest tam Wieża Wiatrów. Ośmiokątna konstrukcja, która była cudem architektonicznym!


Czy Ateny mnie rozczarowały?

Dla mnie było to wielkie spełnienie marzeń. To coś, o czym marzyłam od dziecka i było dla mnie równie ważne, jak zobaczenie Angkor Wat. Bardzo podoba mi się to, że można zobaczyć zabytki greckie i rzymskie w jednym miejscu. Na świeżo porównać architekturę, a na dodatek zestawić to z bizantyjskimi bazylikami, których nie brak w tym mieście. 30 euro to spory wydatek, ale darmowe wejście na legitymację to naprawdę super sprawa, jednak myślę, że można by było troszkę więcej pracy i środków włożyć w rekonstrukcję antycznych budowli. Na pewno odwiedzę Ateny jeszcze nie raz, bo są piękne, mają bardzo wiele twarzy i wbrew pozorom, nie są wcale takie drogie!


Dajcie znać, czy byliście w tym pięknym mieście. Jeśli tak, czy Wasze odczucia pokrywają się z moimi? A w kolejnym wpisie z Grecji pokażę Wam... inną, dość niespodziewaną wersję Aten!

7 komentarzy:

  1. Ateny to przepiękne miejsce. Byłam tam w dwa lata temu i chciałbym jeszcze wrócić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na liście do odwiedzenia :) Dzięki śliczne za relację z wyprawy, wrócę do Ciebie i do posta, gdy już będę bliżej niż dalej planowania! ;) Biszkoptowe kolumny robią wrażenie :D

    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło było przeczytać Twój post i troszkę powspominać, w Atenach byłam dość dawno i rownież mile je pamietam. Ładne zdjęcia i ciekawa relacja z podróży, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak wspaniała panorama miasta. Staramy się takie punkty odwiedzać w każdym możliwym miejscu. A co do Azjatów cóż, trzeba się albo przyzwyczaić, albo wstawać z samego rana zanim zorganizowane wycieczki ruszą na zwiedzanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzielna Katarzyno! Wspaniale, że Ateny Cię zachwyciły bo mnie tak średnio, ale był wtedy straszny upał - może dlatego. Czy widziałaś grecką zmianę warty w tych nieco śmiesznych strojach? Polecam. DCz

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, piękne te Ateny, mam swoją osobistą listę miejsc do zobaczenia, Grecja też na niej jest, ale po tym wpisie mocno awansowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam tam jak miałam 12 lat i muchy w nosie :D dobrze, że rodzice "zmusili" mnie do wejścia na Akropol bo mi się nie chciało w 40st. Pamiętam kobiety-kolumny i tłumy i remonty. Oraz wszechobecne śmieci w Atenach (z tego co widzę na Twoich forach to teraz jest lepiej). Fajnie, że byłaś z rodzinką i spędziliście miło czas no i że zrealizowałaś swoje marzenie. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń