środa, 6 września 2017

SZOK! 9 kompromitujących faktów o nas


Ho ho ho! Na naszym facebookowych fanpejdżu wybiła magiczna cyfra 900 polubień, co postanowiłyśmy poświętować w sposób radosny i kolorowy. A żeby radość nie była tylko dla nas, uradziłyśmy że napiszemy o 9 kompromitujących faktach o nas! Oto jest prawda, którą dzielimy się z naszymi najlepszymi na świecie Czytelnikami <3. 


Nie udajemy, że świat jest zawsze piękny, a my jesteśmy ludźmi wspaniałymi, przedsiębiorczymi, genialnymi i nigdy nie zdarzają nam się dziwne rzeczy. Halo, okradł nas gang Chińczyków na rowerach, pamiętacie? Stąd też nie mamy problemu, by przyznać się Wam do tych oto słabostek. Śmiejcie się i bawcie razem z nami!


1. Jesteśmy fankami Naruto

Ha! To jest dla niektórych największy powód do wstydu i śmiania się z nas, ale wcale się tego nie wstydzimy. Według większości nikczemnych ludzi Naruto jest wyjątkowo głupim anime dla 12 - letnich chłopców, gdzie ninja biegają w bardzo dziwny sposób i walczą przy pomocy oka. Co gorsza, był tam nawet struś ninja! Zaczęło się to wszystko od Katarzyny, znanej miłośniczki mango i animu, która pewne pamiętne wakacje spędziła na oglądaniu z kuzynką odcinków dzień w dzień cały dzień. Po powrocie rzekła.
- Keczupie! To jest coś wspaniałego! Musisz oglądać!
I dawaj, znowu od początku!


Na lolyckich spędach zawsze krzywo na nas patrzą, gdy podejmujemy temat Naruto lub znienacka krzyczymy RASENGAN! Na szczęście jest jednak osoba, która dzieli z nami tą pasję i cały czas planujemy stworzenie pięknych cosplayów, tylko nie możemy się dogadać, która będzie Madarą, która Orochimaru, bądź też Itachim lub Sasuke. Ciężka sprawa.

Kto by nie chciał być takim cwaniakiem?!



2. Miłość do Super Junior

Ekscytacja Naruto nam nie przeszła, pojawiła się za to nowa! Tym razem nie z Japonii, a z Korei, a nazwa jej to K-POP (dla niewtajemniczonych, koreański pop). Ach, te piękne chłopce, ten ruch sceniczny, te skomplikowane choreografie, te fryzurki szałowe!

http://reader.roodo.com/akpop/archives/14448231.html

To wszystko urzekło nasze serduszka. Szczególnie upodobałyśmy sobie jeden bend, a mianowicie Super Junior (może dlatego, że byli jeszcze starsi niż my, a cała reszta małolaty). Choć z początku nawet nie byłyśmy w stanie tych chłopców odróżnić (jest ich w zespole wielu), szybko się wyszkoliłyśmy i na koniec znałyśmy już wszystkie hiciory, co lepsze densy oraz namiętnie oglądałyśmy wszelkie filmy, seriale i programy, gdzie się pokazywali. Warto wspomnieć, że szczególnie urzekł nas film, gdzie chłopcy polują na tajemniczego bandytę obrzucającego najpopularniejsze osobistości w szkole KUPĄ (chętnym możemy odpalić tytuł tego dzieła). Oczywiście zmuszałyśmy do oglądania Super Junior wszystkich naszych znajomych, a jak!

https://kpop007love.wordpress.com/2012/06/05/super-junior-opera-photos/

Miłość ta już nam przeszła, bo panowie poszli do wojska, a my pojechałyśmy do Chin i trochę nam się znudziło. Nawet nie poszłyśmy na koncert w naszym Guangzhou, taka hańba! 


3. Mroczna przeszłość Keczupa

http://www.peterbeste.com/immortal/2lqqmb62ey6462gsrjk5jabzxohqxn

Keczup w czasach nastoletnich była FANATYCZNĄ fanką black metalu, zamiast "Cześć ziom!" krzyczała "Ave True Norwegian Black Metal!" oraz "Chwała Ojcom Blacku!", a jej największym życiowym marzeniem było bieganie po lasach z buzdyganem oraz palenie okolicznych kościołów (murowanych oczywiście), do czego usilnie namawiała znajomych.


W owych czasach wyglądała jak zabiedzony chłopiec w za dużych ciuchach, ponieważ poważała jedynie bojówki męskie w rozmiarze XXL oraz takież trykoty z blackowymi hordami. Damska odzież to było pozerstwo i wszelki ciuch w kolorze innym niż czarny to było pozerstwo! Ta fascynacja nieco jej przeszła, ale do dziś płacze, że przy którejś z licznych przeprowadzek zaginęła jej koszulka Mayhem De Mysteriis Dom Sathanas, a na półce dumne stoi książka pod jakże uroczym tytułem "Władcy Chaosu - krwawe powstanie satanistycznego metalowego podziemia". AVE!


4. Katarzyna offowiec i obszarpaniec

Myślicie, że tylko Keczup ma wstydliwą przeszłość? Katarzyna była obszarpańcem na poziomie równie wybitnym, aczkolwiek innym. Jako znany offowiec jarała się Manu Chao i kupowała lniane giezła, ręcznie szyte buty i offowe kolczyki zrobione ze słomy. Trzy dredy na czerepie i wieczór spędzony w łańcuckim, przyzamkowym parku? A wszystko w rytmie równie offowych bębnów. Gdy zaczynała studia etnologiczne wyglądała jak najbardziej rasowy chałupolog. Jej stylówą zachwycał się nawet legendarny doktor Tracz, który twierdził, że tak właśnie powinna wyglądać młodzież. Tak, czyli jak? Powycierane portki i podejrzana egipska tunika z wielkim sfinksem? Im dziwniej, tym lepiej.

Prawdziwy etnolog w podlaskiej cerkwi!


Gdy Kaha zaczęła nosić lolitę (a zaczęła z grubej rury i nosiła ją na co dzień) to zaczęła w sumie wyglądać... normalnie.


5. Skąpstwo w podróży level HARD

http://www.fonstola.ru/download/167374/1920x1200/

Nie kryjemy się z tym, że jesteśmy skąpe. Z upodobaniem wyliczamy, że dzisiejszy obiad kosztował nas po 2 zł ode łba, a było to pyszne curry z batatem (niestety potem pieniądze te tracimy w Vegan Ramen Shop lub w licznych indyjskich restauracjach). Nasze skąpstwo osiąga jednak wyżyny wyżyn, gdy jesteśmy w podróży. Najpodlejsze hostele? Najtańsze budy ze smażeniną? Autobusy z piekła jadące 24 godziny, bo samolot to pozerstwo? Bierzemy razy milion! Najlepiej opisuje tą tendencję nasza pierwsza bakpakerka na Krym, kiedy jeszcze był Krymem, a nie radziecką bazą, lat temu dziewięć.


Wszyscy mawiali, że podróże są drogie, a my byłyśmy ubogimi studentkami. Spałyśmy więc w naprawdę najgorszych norach (to zasługuje kiedyś na inną notkę!), potem na plaży, a żywiłyśmy się prawie wyłącznie suchą bułą posmarowaną serkiem topionym Clever (z cyklu najtańszy, zamiennik produktów z ręką z Auchana) oraz pomidorem. Po 10 dniach takiej diety stwierdziłyśmy.
- Coś jest chyba nie tak! Nie dam rady ponieść plecaka!
Szybko wyliczyłyśmy, że w ciągu ponad połowy wyjazdu wydałyśmy może jedną czwartą środków na nią przeznaczonych! SZOK! Tak się ucieszyłyśmy, że poszłyśmy na obiad,  a plecak od razu stał się lżejszy. A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że była tam z nami siostra Keczupa - Agi, której Keczup zapragnęła pokazać, jak wspaniała jest bakpakerka!

Agi po przeczytaniu owej notki zażądała sprostowania, bowiem jak i jej, tak i nasza była to pierwsza bakpakerka, taka prawda.


6. Emo impreza

Było to na pierwszym roku studiów (tak, STUDIÓW!), kiedy wraz z ekipą wpadłyśmy na genialny w swej prostocie plan. A gdyby tak zostać emo? Niestety tak się bowiem złożyło, że gdy przyszedł największy szał i moda na emo, byłyśmy już nieco za stare, a wszystkie inne subkultury w międzyczasie pomarły.
- Słuchajcie! - uradziłyśmy wszystkie pięć wybitnych dziewcząt. - To jak skończy się sesja, zrobimy sobie emo imprezę!

http://samequizy.pl/tag/emo/

Tak też się stało. Od razu po egzaminie z Metodologii badań etnograficznych, wbiłyśmy się w naszykowane wcześniej odpowiednie stylizacje i dawaj balować. Zaczęłyśmy od obejrzenia wspaniałego filmu Camp Rock z braćmi Jonas, a potem udałyśmy się na imprezę, gdzie bawili się pozostali ludzie z naszego roku. Jak myślicie, jak zareagowali na nasze piękne przykrótkie trykoty w paseczki i różowe czaszeczki, tiulowe spódniczki oraz świecącą i GRAJĄCĄ koronę Hello Kitty? To była niezapomniana noc!

Niestety nie uchowały się z tego doniosłego wydarzenia żadne zdjęcia, ale macie inny hicior prosto z Bravo!

http://scenemo.blog.onet.pl


7. Zawodowa kariera pokerzystów

Kim chcesz zostać, jak już dorośniesz? Każdy człowiek zadaje sobie to pytanie wielokrotnie, między innymi wtedy, gdy wybiera studia. Antropologiem kulturowym nie zostaje się jednak w celu zdobycia mamony, o nie! To studia dla pasjonatów (choć Uniwersytet Jagielloński wmawiał nam wielokrotnie, że praca i świetlana kariera będzie), a hajsik na życie skądś trzeba kombinować. Z tego oto powodu wpadłyśmy na... jakże oczywisty plan zostania zawodowymi pokerzystkami. Zarejestrowałyśmy się na różnych podejrzanych stronach, które dawały nam 50 USD na start, czytałyśmy mądre artykuły i spędzałyśmy godziny przy wirtualnym stoliczku licząc rachunek prawdopodobieństwa posiadania przez kogoś układu bijącego nasz układ.

http://pokerstars-rigged-scam.blogspot.com

Okazało się jednak, że nie mamy do tego za wiele cierpliwości, a na dodatek trzęsiemy się zbyt mocno nad grosiwem. Na dodatek było to grosiwo, które przecież dostałyśmy za darmo! Na koniec Keczup opracowała swoją słynną metodę przykitrania pary dwójek na rękę i... to był początek końca naszej kariery. Może i dobrze, bo stres związany ze stawianiem 2 centów sprawiał, że nie mogłyśmy spać po nocach!

Czy ta historia odciągnęła nas od hazardu? O NIE! W Azji z namiętnością wręcz odwiedzałyśmy różne kasyna. Pamiętacie, jak się czułyśmy przegrywając w Singapurze całe 6 dolarów z własnej kieszonki?!

http://www.singapore-guide.com/nightlife/marina-bay.htm


8. Ciemna strona Katarzyny

Katarzynę znacie najpewniej jako miłośniczkę dzieci z ciastkową gębą. I taka jest zazwyczaj... jednak K. skrywa mroczną tajemnicę! Istnieje pewien punkt zapalny, po którego przekroczeniu zamienia się w prawdziwego potwora! Jak Dr. Jakyll i Mr Hyde! A dzieje się tak, gdy ktoś wyjątkowo ją zdenerwuje.

Kiedyś nasza współlokatorka wylała z patelni olej, który Katarzyna przygotowała na pyszne fryteczki. Awantura była tak potężna, że skończyło się pisaniem liścików i zostawianiem ich w różnych miejscach domu: "Ile ta brudna łyżeczka będzie leżeć na blacie?!", "Czy zużywasz rolkę papieru toaletowego dziennie?!" i takie różne smaczki. Oczywiście nie dało się tak żyć i trzeba było szukać innego mieszkania.


Raz Katarzyna popadła w furię bo nasza nielubiana koleżanka, z którą mieszkałyśmy w Chinach, wmawiała jej jakieś niestworzone rzeczy na temat młodych ziemniaczków. Jako, że K. była człowiekiem odpowiedzialnym za gotowanie w naszym gospodarstwie domowym, w wielkim nerwie rzuciła w nią ziemniakiem. Z całej siły.

Mroczna strona Katarzyny objawia się również, gdy ktoś budzi ją z drzemki. Wyzywa wtedy ludzi niemiłosiernie i potrafi nawet utrzymywać, że chce ją zniszczyć... pluszowy Dziobak. A na dodatek... niczego nie pamięta.


9. Keczup była łysa

Keczup w młodszym wieku miewała włosy w różnych dziwnych kolorach, począwszy od fioletu, przez niebieskości, potem róż, dwa lata szarości i UPS! Nie ma włosów! Niestety jadąc pewnego czasu na wakacje do Chin, olśniła Chińczyków swoimi srebrnymi jak u wytwornej babci włosiem.
- Jakie piękne! - krzyczeli przyjaciele Chińczycy. - To naturalne? Mogę dotknąć?
- Ależ oczywiście!
Po powrocie do Polski stała się rzecz straszna. Keczup zauważyła...
- ODROST! Zgroza! Muszę to rozjaśnić! - awanturowała się. - Toż zaraz jedziemy na Eurotripa, nie mogę tego tak zostawić!
- A czy po Chinach te włosy nie są jakby... trochę zniszczone i słabe? - Katarzyna próbowała przemówić do rozsądku.
Na nic to! Keczup położyła rozjaśniacz, zmyła, rozczesuje i... Olaboga, odpadły jej włosy! Niestety, została z lichymi resztkami pourywanych, poszarpanych smętnych resztek o strukturze waty cukrowej, w dodatku w kolorze jaja. A najgorsze, że musiała pojechać z czymś takim na Eurotripa. Ból okrutny.

Tak wyglądały te włosy w momencie przeprowadzki do Chin, po ROKU odrastania. Co najlepsze pomimo prób kładzenia na nie różnych farb (bo nie miały swojego koloru) zawsze w końcu stawały się różowe, więc Chińczycy byli przekonani, że to naturalny kolor.


Po powrocie zapukał do naszych drzwi listonosz, dzierżący paczkę. Popatrzał, popatrzał i rzekł:
- Jednak w dłuższych włosach było Pani lepiej.


Jak Wam się podobają nasze kompromitujące sekrety? Który z nich najbardziej Was zaskoczył? A który wcale? :P

A może macie własne wstydliwe tajemnice z przeszłości?

23 komentarze:

  1. Olaboga, to jak długo Keczup zapuszczała włosie od incydentu z bliczem? Bo teraz na fotach ma piękne włosy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję! W sumie to około 5 lat, ale przez pierwszy rok w ogóle prawie nie rosły, bo się w kółko dalej kruszyły i podcinałam je trochę w międzyczasie, wiadomo. Już nie rozjaśniałam i nawet nie farbuję, taka to trauma była, choć czasem by się chciało być znowu szałowym człowiekiem :P

      Usuń
  2. "Władcy Chaosu - krwawe powstanie satanistycznego metalowego podziemia" to coś co muszę od was pożyczyć!!!

    -Matto

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przeczytałam o wieczorach w łańcuckim parku to szokłam bardzo :D

    No ja kiedyś wylałam cały gar oleju do frytek... Do tej pory rodzinka ma ze mnie bekę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeeeeee, biedny olej! Dobrze, że rodzina nie zaczęła zostawiać Ci karteczek :).
      Czyżbyś też lubiła się bawić przy akompaniamencie bębnów?

      Usuń
  4. Ekstra Dziewczyny!!! I inspirująco - pomyślę nad własnymi takowymi, ale tyle ich jest, że muszę jakieś wyłuskać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Pisanie takiej notki to przednia zabawa <3

      Usuń
  5. Swietnie sie Was czyta i uwazam ze wesole z Was dziewczyny :D Super przygody ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Junior - muszę się im przyjrzeć/przysłuchać :D Teraz mam ochotę włączyć sobie znowu Until the light takes us ;)P.S. Pożyczałam Naruto (manga) od koleżanki w liceum :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam bardzo, bycie narutardem nie jest wcale takie rzadkie. Ja niżej podpisana żyję dla Naruto. Od Naruto zaczęło się dla mnie wszysko. Mojego Narzeczonego, wcześniej wielkiego fana Dragon Balla, tak przerobiłam, iż mówi, że Goku może Naruto buty czyścić I w ogóle fabularnie do pięt nie dorasta. Co tydzień rytualnie oglądamy nowy odcinek Boruto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest piękny komentarz <3. Gratulujemy przeciągnięcia Narzeczonego na dobrą stronę. Niech żyje Naruto!

      Usuń
  8. Ja mam podobnie mroczną przeszłość jak Keczup :D fajny post, miło się czytało, jak zwykle z resztą ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam metalu i Manu Chao dalej słucham. I nie zamierzam przestać. :D
    Ale emo?!... fuuuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też nadal słuchamy, ale może już nie tak fanatycznie, no i Keczup jednak bardziej inne gatunki metalu niż jedyny słuszny BLACK. A emo było jednak jednorazową zajawką :P

      Swoją drogą uważamy, że emo było ostatnią wielką subkulturą i szacunek się należy!

      Usuń
  10. No cóż, etap bycia czarniejszym niż dupa Szatana także mam na koncie, jak było modne emo, to nie nosiłam, a teraz to już chyba nie te lata... Chociaż świecąca korona kusi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy biegałaś po lasach z buzdyganami? My w sumie nadal mogłybyśmy nosić świecącą koronę *o*

      Usuń
    2. Biegałam, choć niestety bez akcesoriów (co najwyżej ze szlachetnym plecakiem typu kostka). Za to uparcie nie czyściłam glanów i trampek, bo chciałam być trÓ. A potem kupiłam Martensy i te już czyściłam, bo ciągle myślałam, ile kasy na nie dałam xD I tak się skończyło bycie trÓ.

      Usuń
  11. Wow... Szczerze zaskoczyłyście mnie. Niczego się nie domyślałam przy czytaniu, mało tego jakby mnie ktoś zapytał jakie są Wasze sekrety nie zgadłabym nawet za setnym razem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń