poniedziałek, 4 stycznia 2016

Challenge na dziś: Kto w 100 minut wygrilluje i pożre najwięcej jadła!


Wspaniałe zdjęcie ukazujące Katarzynę jako zombie. Zapytacie czemu robimy zdjęcia w takim dziwacznym miejscu? Zaraz wszystko ładnie wyjaśnimy...

Jak wiadomo życie nie składa się tylko z podróży i zakupów. Czasami trzeba też wyjść i spotkać się z ludźmi w prawdziwym świecie. I to na dodatek nie z dziećmi w chińskim przedszkolu i nie z mangozjebami, czy lolitkami na konwencie. Co w takich sytuacjach robić? Należy zachować się jak rasowy Chińczyk i iść się nażreć. 

Tym razem wybór padł na wspaniały lokal BBQ cośtam. Takich knajp w naszym mieście jest sporo, a ich cechą wspólną jest płacenie określonej kwoty z góry. Jest to opcja wyjątkowo wspaniała, gdyż za 68 yuanów przez 100 minut można wszystko grillować i hotpotować do woli. 68 od osoby rzecz jasna.


Gdy opłacamy rachuneczek i zasiadamy do stoliczka zaczyna się samodzielny wybór smakołyków. Na pierwszy ogień idzie, rzecz jasna, pyszniutka żółwiowa galareta i...


... tak! kurze łapeczki. Prawdę powiedziawszy nie skusiliśmy się jednak na te delikatesy.



Tym razem wybór składników nie był jakiś powalający, ale nasz kolega Andrzej jada tam częściej i zarzekał się, że powinny być i krewetki i sushi. Wydaje nam się, że może być to kwestia tego, że po ósmej wieczorem, w czasie dłuższego wolnego, najzwyczajnie w świecie Chińczyki wszystko już wyżarły. 




Na szczęście ostało się nieco morskich potworów.



Jak również różnej maści przepysznych sałatek w occie i kiszonce.



Surowe warzywa koniecznie do wygotowania w hot pocie.


Pyszniutkich i słodziutkich napitków do woli. W wersji ciepłej...

I z lodóweczki.



Ba! Była nawet najprawdziwsza na świecie maszyna do robienia lodów! Prawie jak w Kauflandzie.


Na jednej  ze ścian można było podziwać nieco zchińszczoną gejszę, a na innej...



... sami zobaczcie.




Reasumując, lokal wygląda naprawdę obiecująco, a dodatkowa możliwość gapienia się na to, co też Chińczycy wyczyniają w swoich garńcach wyjątkowo poprawiła nam nastrój. Czas się zabrać za jedzenie! Tutaj prawdopodobnie należy Wam słowo wyjaśnienia. Czym jest grill, wie bowiem każdy, a hot pot może Wam się wydać jakimś egzotycznym wynalazkiem. Jest to popularne w Chinach danie, a raczej może sposób przygotowania jedzenia, ciężko to określić. Polega on na tym, że najpierw wybieramy rosołek/bulion który nieustannie się gotuje. Do niego dobieramy dodatki, które wrzucamy wspólnie do jednego gara. I kto na co ma ochotę, to sobie wyławia. I tak dorzucamy radośnie. Gotować można wszystko. Począwszy od mięs i owoców morza, przez warzywa, a kończąc na... kostkach krwi.



Grillowanie czas zacząć! Mimo, że żyjemy w komunistycznym kraju rozwijającym się wg modelu marksistowskiego, to  (z różnych powodów) zaczęłyśmy jeść mięso. Rowery nam ukradli. Czy Pan Minister byłby z nas zadowolony?


Katarzyna jaki mistrz grillowania. Peruka nie jest najszczęśliwszym wyborem w przypadku siedzenia przy buchającym parą garncu...





Jak w przypadku każdego grilla należy pamiętać o przerzucaniu wszystkiego, coby się nie spaliło. Jedyną różnicą jest fakt, że każdy z biesiadników może na bieżąco porwać na co ma ochotę.

Postanowiono, że wygrillować należy również pomidory. Chińczycy wierzą, że surowe warzywa są niezdrowe i może od nich boleć brzuszek (od owoców się kaszle). Na potwierdzenie tej tezy pomidor wystrzelił w paszczy Katarzyny od razu, gdy tylko próbowała go pożreć na surowo. Chińczycy to stara kultura i zawsze mają racje!



Grillujemy morskie potwory.



Ten się GAPI! Tak po prawdzie, to nie jest on wart zachodu, bo ciężko się do niego dostać. Mięsa mało i jeszcze jakieś takie średnie...



Jak widać hot pocik się wygotował. Tak naprawdę tylko Katarzyna lubuje się w gotowanej sałacie (mimo, że krzyczy, że Chińczyki to zboczeńcy), takoż nie zyskał on wiele uwagi.



Papier w grillu trzeba wymieniać, gdyż może się paskudnie sfajczyć. To wiadomo. Ale by móc go wymienić nic nie powinno się pichcić w danej chwili...



No cóż... nie udało się wezwać nikogo na czas. 


Każdy ma swoje hobby. My nosimy dziwaczne sukienki, a nasz ziom kocha Czarodziejkę z Księżyca. Akurat dostarczyłyśmy mu nowiutką figurkę (jego kolekcja jest naprawdę imponująca).



Gdy, ku uciesze Chinek siedzących przy sąsiednim stoliku, Andrzej postanowił wykonać sesję swojej nowej przyjaciółce. No dobra. To Katarzyna trzymała aparat, jednak stylizacja by A. NIE NAGINAMY WIĘC RZECZYWISTOŚCI. Zachowania takie nie są bynajmniej czymś dla nas nowych. Spotkałyśmy już na swojej drodze życia innych figurkowców i to ich standardowe zwyczaje. Pamiętacie post o mangozjeb... umiłowanej przez mangowców świątyni w Tokyo? Jeśli nie, to zapraszamy do poczytania klik klik klik



Mangozjebska sesja zajęła nam nieco czasu i nagle spostrzegliśmy rzecz straszną! O NIE! Zostało tylko 5 minut, a jeszcze nie jedliśmy lodów! W dodatku Andrzej pochwycił ostatnie dwa wafelki, przez co Katarzyna zmuszona była wypełnić lodami... KUBEK.  Dodatkowo obmyśliła kolejną misję i postanowiła jeść je przy pomocy pałeczek. Proszę jak jej dobrze idzie!




Oho! Czyżby coś nie tak? Pyszniusie słodziusie lody Chińczyków!


Na wyjście owo wyszykowałyśmy oczywiście pierwszy ałtfit roku. I... tak. Nie obfociłyśmy go wcześniej. Po prawdzie, to nawet nie mamy gdzie robić tych zdjęć i zawsze wpływa to na nas frustrująco. Bałyśmy się, że odjedzie nam ostatnie metro, gdyż była już prawie 23. Postanowiłyśmy więc zrobić zdjęcie w na naszej stacji. A tam... oczywiście Chińczyki się kłębią, światło kiepskie i brak wolnych ścian na tło. Było szukać dalej. I tak w przejściu między centrum handlowym, a stacją autobusów BRT trafiłyśmy na kawałek lepszego światła. Niestety podświetlony był napis I LOVE YOU... To tak gwoli wyjaśnienia, cobyście nie myśleli, że jarają nas takie napisy.

Czarno złota Katarzyna...




I Keczup w swoim ukochanym Kolejarzu. Sukienka ta wydaje jej się nad wyraz każualowa...




Dziękujemy za przeczytanie tej nieco miałkiej notki i zapraszamy do kolejnej, która może ambitna nie będzie, ale przynajmniej o sławach!

Katarzyna i jej pierwsze selfie w 2016 roku mówi Wam baj baj! A Keczup wtóruje obok, jednocześnie czytając o planowanych bombardowaniach wegetariańców i rowerzystów.


10 komentarzy:

  1. uwielbiam was XD
    aha, no i oczywiście wszystkiego dobrego w nowym roku~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaha wygląda jak mistrz grillowania, a Ami na stole jak wisienka na torcie, jaką jest ta cała notka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że w Polsce sezon grillowy jakiś krótki i talent się teraz marnuje!

      Usuń
  3. Oddajcie mi sukienkę Katarzyny jest śliczna *o*

    http://moonskillx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Każda okazja żeby się wystroić jest dobra :D
    Tyle pyszności na grillu ♥ aż zamarzyło mi się lato i bardziej 'tradycyjny' sprzęt do pieczenia warzyw i mięsa >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Trzeba się stroić. Szkoda, że w PL nie ma takich grillów :(

      Usuń
  5. zapomniałaś dodać, że piękna ozdoba na Twojej głowie, Katarzyno, została wykonana przez Twoją wspaniałą młodszą siostrę :)

    OdpowiedzUsuń