czwartek, 29 grudnia 2016

Jak się bawią lolity w Polsce? Zapraszamy na świąteczny meet!


Relacje z lolicich imprez pojawiają się na naszym blogasiu dość często. Kupowanie dziwacznych sukienek jest bowiem tym, czym zajmujemy się, gdy nie podróżujemy. Większość wpisów pochodzi jednak ze spotkań z chińskimi koleżankami. Czy to znaczy, że w Polsce nie ma lolit?


Oczywiście, że są! Nie jest ich może wiele, ale za to jakie <3! Mamy więc teraz harde postanowienie, żeby pokazać Wam, jak wyglądają polskie spotkania lolit. Bo kawaii (albo GOTH - nie zapominajmy o keczupowej mroczności) można być też w Polsce. Zapraszamy na relację ze świątecznego przyjęcia, które odbyło się na początku grudnia w Warszawie, w restauracji Halka.

Zacząć należy od tego, że sam wybór miejscówki był idealny. Przyjęcie zostało zorganizowane w osobnej sali, w której nikt nam nie przeszkadzał. Sama sala była naprawdę ładna, jasna i przestronna. I z tego, co wiemy, w restauracji są i sale nawet bardziej okazałe, a ta została nam przydzielona właśnie z uwagi na jej lokalizacje. Jak się tak odziewa, to ludzkie gapienie się jest normą. Ale niekoniecznie jest nam to na rękę, gdy chcemy nażreć ryj i poplotkować.

Zacząć należy od tego, że gdy podjechałyśmy taksikiem i zmierzałyśmy w stronę restauracji naprzeciw nam wyszedł pan kelner i zapytał: "Czy Panie na przyjęcie?". A później szarmancko niósł nad nami parasol! Że też jeszcze zdarzają się tacy dobrze wychowani młodzi ludzie! 


Jako, że był to okres świąteczny, przygotowano świąteczne ozdoby! Nie ograniczało się to wyłącznie do ustawienia wielkiej choinki (wyborne tło do zdjęć), ale zadbano i o detaliki.


Dziewczyny (i chłopaki) z warszawskiego komjuniti przygotowały loterię z świątecznymi prezentami. My niestety nie zdążyłyśmy kupić nic godnego, więc nie uczestniczyłyśmy, a był to wielki błąd. Okazało się, że prezenty były przezacne, a nagrody gwarantowane (Keczup nigdy nic nie wygrywa, więc czuje nieco wstrętu do loterii bez nagród gwarantowanych).


Radości przy rozpakowywaniu nie było końca! Proszę tylko zerknąć na te ucieszone twarze!


Przyszedł czas na... JEDZENIE! Początkowo miałyśmy zamówić pierogi ze szpinakiem, ale nasi gospodarze ze wschodu nie dali nam wyjść bez śniadania i nakarmili nas obfitym szpinakowym omletem, które nadal rozpychało się w brzuchach. Dlatego też zdecydowałyśmy się na takie oto słodkie racuszki. Z lodami... z polewą... ze śliweczką...

Najlepszy obiad świata! 


Jak na tea party przystało - sączyłyśmy herbatę. Aromatyczna masala ze świeżymi owocami! Następnym razem wypróbujemy wersję z różaną konfiturą. Zamówiłyśmy jeszcze suflet. Był tak czekoladowy, że czekoladowość jego nieco nas pokonała.


Czas płynął szybko, bo ploteczkom, opowiadaniu o swoich ulubionych drag queenach i żartom na temat krakowsko - warszawskiego hejtu nie było końca. Jak widać: Warszawska ekipa odsunęła się najdalej, jak to możliwe, ale Katarzyna hardo napiera!


Nie obyło się też bez miliardów selfie. Okazało się również, że chiński tablet Kahy jest wspaniałą rozrywką. Rozpoznaje bowiem płeć i określa wiek. Jest to zasługa wbudowanego filtra beauty face, który sprawia, że na zdjęciu jesteś nowym plastikowym człowiekiem (jego możliwości pokazałyśmy tutaj). Wszyscy po kolei bardzo zapragnęli dowiedzieć się, na ileż to lat wyglądają. "Tableciku powiedz przecie, któż z nas najgładszy na świecie?". 

Jak myślicie - czy każdy był usatysfakcjonowany tym, co ujrzał? 


Teraz czas na stylizacje! Zacznijmy od Karola Keczupa - klatkowej królowej mroku!



I trochę mrocznych detali: gotycka kryza, oraz standardowe wyposażenie smutnego gotha: trochę krzyży, czaszek i innych nietoperzy.


Katarzyna ponownie jako Kejk. Cierpi ona ostatnio na pewien kryzys egzystencjalny i pragnie być mroczna, ale nie ma nic mrocznego do odziania. Jest to prawdziwy dramat pierwszego świata. W związku z tymi smutnymi wahaniami nastrojów powiedziała, że jej to się w zasadzie nie chce przygotowywać stylizacji.



Katarzyna z dwoma Paniami, które również zdecydowały się na różowo czarne zestawienie. 


Co prawda meet był świąteczny, ale tylko Marta i Aleksandra zdecydowały się na popłynięcie w świątecznej stylistyce.


Wyobraźcie sobie, że ten przepiękny bonnet (czepiec, co go lolity noszą na głowie) został własnoręcznie uszyty. I to dosłownie - rączkami bez użycia maszyny! Obejrzyjcie więcej jej prac tutaj!


Weronika w swojej śnieżnej karuzeli obwieszona zdobycznym naszyjnikiem (śliczny handmadowy prezencik z loterii). Specjalizuje się ona w słodkim rysownictwie, więc zapraszamy na jej stronę!


Mistrz handmadowych dodatków (polecamy się zaopatrzyć tutaj!) Mazo - Katarzyna.


Oraz słodka Iga, która tak wspaniale zorganizowała to przyjęcie!


I na koniec, jako wisienka na torcie, Adrianna, w inspirowanej retro stylizacji! Po więcej jej wybornych stylizacji polecamy zajrzeć na jej fanpejdż!



Na koniec jeszcze tylko godzinkę pozowania, żeby wykonać jakieś w miarę schludne zdjęcia grupowe i można kontynuować jedzenie, bądź też udać się na dalsze rozrywki.




Czy spodziewaliście się, że w Polsce można spotkać tyle pięknych dam? I że bawią się one tak wykwintnie i wybornie?

Na koniec musimy jeszcze baaaardzo podziękować Piotrowi, który wykonał większość zdjęć, które możecie tu podziwiać. Bardzo pozytywnie podniósł on poziom owej notki - nasze zdjęcia ałtfitowe nie należą bowiem zazwyczaj do najbardziej udanych...

19 komentarzy:

  1. Piękne są wszystkie panie! <3 Super restauracja, mam nadzieję, że uda nam się znaleźć takie u nas! A kiedy relacje z Krakoffa?
    Sektencja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Restauracja była na medal! Z relacją z krakowskiego meetu jest niestety problem takowy, że oświetlenie było fatalne i na zdjęciach wszyscy mają twarze w kolorze twarzy nowego prezydenta US, Donalda Trumpa!

      Usuń
    2. Next time! :D

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że wpadłyście! Spotkanie zdecydowanie było jednym z bardziej udanych. Bardzo dobrze się bawiłam. Do zobaczenia następnym razem *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie spotkanie z pewnością niesie ze sobą ogromną dawkę wrażeń i dobrej zabawy ;) Nie wiedziałam, że odbywa się to również w Polsce.
    Świetne kreacje ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce jest tylko kilkanaście, no może kilkadziesiąt lolit. Ale za to całkiem dobrych:)

      Usuń
  4. W Polsce jest wiele świetnych lolit i cieszy mnie, że jest również coraz więcej takich przyjęć.
    Wszystkie panie wyglądają pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! To prawda. Polskie lolity powinny częściej pokazywać się światu!

      Usuń
  5. Nigdy nie słyszałam o spotkaniach lolit w Polsce, nie sądziłam że takie eventy w ogóle mają u nas miejsce. Ale prawdą też jest że nie za bardzo się tym interesuję :P

    Mimo wszystko bardzo lubię pooglądać takie stylizacje na zdjęciach bo sukienki wyglądają niczym żywcem przeniesione z jakiegoś gotyckiego anime - są piękne, tajemnicze, wręcz magiczne i nie da się od nich oderwać wzroku :)

    PS> Nakrycie głowy od Keczupa jest świetne, ale wygląda na trochę ciężkie - czy to jest wygodne? :D

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A odbywają się, pewnie! I to wcale nie rzadko!

      Moje nakrycie głowy zostało wykonane przeze mnie z kartonu i ozdobione kwiatkami, więc waży prawie nic i trzyma się na wsuwkach, więc nie narzekałam na niewygody :P.

      Pozdrawiam,
      K. Keczup

      Usuń
  6. Weszłam na bloga przez komentarz i pierwsze moje skojarzenie to nie wiem czy znacie z anime Paradisse , które urzekło mnie bardzo mocno i skradło moje serce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z anime znamy i lubimy Paradise Kiss, nie wiemy, czy to o to chodzi?

      Usuń
  7. Szantej ju stej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kompletnie nieznany mi świat! Podziwiam Was wszystkie, przygotowanie takich strojów to chyba... kosmos! No i jakie musicie mieć giga szafy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczna sprawa! Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, że w Polsce jest tyle wspaniałych przedstawicielek lolit :) to spotkania musiało być zupełnie wyjątkowe

    OdpowiedzUsuń