poniedziałek, 20 marca 2017

Podróbki z Aliexpressu. Czy naprawdę nikomu nie szkodzą?


Jesteśmy wielkimi orędowniczkami szukania tańszych rozwiązań, zaoszczędzania pieniążków, gdzie się da, wyprzedawania rzeczy, które nie są nam już potrzebne, czy też dorabiania sobie, by było człowieka stać na odrobinę luksusu. Zawsze pochwalałyśmy takie zachowania i pochwalać je będziemy. Same staramy się upolować wymarzoną szminkę na przecenach, kupić dobry rozświetlacz mniej znanej marki czy też samodzielnie wykonać ozdoby do stylizacji, by nie płacić za nie grubych pieniędzy. 

Nie rozumiemy pewnej sprawy - dlaczego w Polsce uważa się, że kupowanie podrób jest OK. Że nikomu nie szkodzimy, bo to i tak są wszystko koncerny, które nas okradają. Czy aby na pewno? 

Może znacie jakieś firmy, które upadło przez podróbki? My na przykład znamy!


Niedawno napisałyśmy notkę o gąbeczkach do makijażu, ich podróbach i tym, co tak naprawdę składa się na cenę kosmetyku i jeśli jej nie czytaliście, to warto nadrobić! Wspomniałyśmy w niej o firmie Molly Cosmetics, która to wynalazła słynną silisponge. Tak, jak mówiłyśmy podróbki mogą mieć baaardzo negatywny wpływ na małe firmy. Dlaczego?


Wypuszczenie na rynek nowego produktu pochłania bardzo duży nakład pracy i również pieniądz. Możecie powiedzieć, że nic o tym nie wiemy ale tak się składa, że mama Katarzyny ma firmę produkującą lolicie sukienki i doskonale znamy proces produkcyjny, a także różniste koszta. Wypuszczenie nowej sukienki, od pomysłu po gotowy produkt umieszczony w sklepie trwa często wiele miesięcy. Podobnie jest z kosmetykami. Dobieranie kolorów, praca nad formułą produktu (chemia chemia chemia! to są trudne sprawy), ostateczny forma, kształt i design opakowania i wiele innych. Dużo pracy wielu ludzi, którą później bezczelnie kradną Chińczycy i osoby, które takie produkty na Ali zakupią. Jeśli produkt się nie sprzeda, choćby i z powodu tańszych podrób, które są na rynku, to mała firma nie będzie miała pieniędzy na wyprodukowanie kolejnych nowości. Małe firmy nie mają zazwyczaj na tyle dużych zasobów pieniężnych, żeby pozwolić sobie na kolejne innowacje, podczas gdy poprzedni produkt się nie sprzedał. Nie mają one też na tyle dużej renomy, bo sprzedać cokolwiek, byle by było sygnowane marką. Muszą więc walczyć o jakość i innowacyjność. A innowacyjność kosztuje.

Kiedyś, lata temu, gdy nie było jeszcze Aliexpressu, a moda alternatywna była mniej dostępna, miałyśmy sklepik, gdzie sprzedawałyśmy rajstopy i dodatki sprowadzane z Chin. Nie do końca wiedziałyśmy wtedy, co jest podróbką, a co tylko inspiracją. Przyznajemy - zgrzeszyłyśmy. Pewnego dnia na konto sklepowe napisała do nas amerykańska dziewczynka. Okazało się, że była ona autorką tych oto rajstop:


Wyprodukowała je niestety w Chinach, żeby zmniejszyć koszty i móc sprzedawać je w rozsądnej cenie. Co zrobił producent? Pomyślał: "Phi... tylko 200 sztuk? Naprodukujemy więcej i sprzedamy u siebie. Takie kawaii rajstopki na pewno będą mieć branie" i doprodukował kolejne tysiące sztuk. Rajstopy bardzo dobrze sprzedawały się na taobao, więc produkowano ich więcej i więcej. Sprzedawali je kolejni resellerzy, sklepiki na storenvy, ebaye i różne rzeczy. Pewno nadal można je znaleźć.

Przez to wszystko sklepik dziewczynki splajtował, a ona za punkt honoru przyjęła sobie wycofanie podróbek z obiegu i pisała do wszystkich ludzi mających w ofercie jej rajstopy i prosiła o ich usunięcie. Na drugim froncie jej ojciec prawnik walczył z chińskim producentem. Niestety w Chinach nie ma dobrego prawa chroniącego osoby, które produkują coś w tamtejszych fabrykach. Zazwyczaj Chińczykowi nie opłaca się oszukać Cię, bo pójdziesz do innej fabryki, a on straci klienta. No chyba, że jesteś malutkim klientem... Tak też było i w tym przypadku. Dochodzenie swoich praw przed chińskim sądem to coś w zasadzie nierealnego. Oczywiście można próbować, ale tam rząd wspiera szpiegostwo przemysłowe na bardzo wysokim poziomie: produkujemy coś w naszych fabrykach w dumpingowych cenach, a jak już się wyszkolimy, to baj baj Amerykańce, Japońce czy Koreańce. To jest nasz telefon. Hahahahahahha. Serio.

Dzisiejsza notka jest bardzo krótka, ale nie zawsze o ilość chodzi. Kiedy ludzie pytaja Kahę, czemu nie drukuje swoich materiałów w Chinach, to tylko gorzko się śmieje. Za bardzo szanuje pracę swojej Mamy, swojej graficzki, no i swoją, coby te materiały później znaleźć na całym Taobao.


Pamiętajcie! Wspierając indie marki pomagacie im się rozwijać. Kupując ich podróby wbijacie gwódź do ich trumny. Oczywiście nie zawsze wiemy, że coś jest podróbą i możemy kupić coś nieświadomie, zdarza się i tak. Ale nie róbmy tego celowo, bo gdyby wszyscy kupowali rozświetlacze z Aliexpressu, zamiast Jeffree Stara, to nie byłoby kolorowej rozświetlaczowej rewolucji, tylko chamski brokat do klubu.


A co Wy o tym wszystkim myślicie? Czy znacie jakieś namiętnie podrabiane marki? A może marki, które przez podróbki upadły?

15 komentarzy:

  1. Szkoda mi z powodu tej dziewczyny, a chińska polityka wspierająca oszustów jest niemoralna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, sama zetknęłam się z sytuacją, w której koleżanka zrobiła rysunki (fanarty), umieściła w galerii na deviantart, a później znalazła swoje grafiki w setach pocztówkowych, produkowanych masowo w Chinach...Nie zbankrutowała przez to, niemniej była delikatnie mówiąc wkurzona na maca, że ktoś zarabia na jej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę przyznać, że jest tu parę mądrych spostrzeżeń

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio namiętnie kupuję na ebayu. Oczywiście ceny różnią się od tych w Polsce, ale od tych azjatyckich nieznacznie.
    Nie popieram kupowania podróbek. Nie mówiąc już o ich składzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zaskoczona rozmiarem przekrętu z rajstopami! Od natychmiast, będę bardzo bardzo bardzo dokładnie sprawdzać! :o

    OdpowiedzUsuń
  6. nie trzeba daleko szukać bo i na naszym rynku są firmy, które "inspirują" się droższymi markami, wypuszczając tańsze i do złudzenia przypominające oryginały kosmetyki, tak jakby nie mogły wymyślić czegoś swojego :-/

    OdpowiedzUsuń
  7. No to jest niestety masakra. Mój kolega ze studiów założył dawno temu firmę szyjącą filcowe pokrowce na telefony, iPady, Itp. Szło mu super, duże zlecenia od Google czy Mac w Polsce. Ale pewnego dnia ktoś postanowil 'skorzystac' na jego pomysłach I designie zakładając firmę o niemal identycznej nazwie tylko z jedną dodatkową literką na przodzie. Oczywiście produkty diametralnie różniły się od siebie jakością, ale niższa cena zachęcała do zakupu właśnie u oszustów. Obroty mu spadły o 50% bo niektórzy świadomie lub nie napędzali nieuczciwej konkurencji obroty. Z tego co wiem wyratował się, ale to polska firma taka sprytna, zerżnęła wszystko. Także Chińczyków nie potrzeba, żeby takie świństwo zrobić. Masakra

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj szkodzi szkodzi... prosimy o więcej takich wpisów

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja kupiłam rok temu buty "Nike" na Aliexpress, zapłaciłam 100 zł z groszami, po 3 miesiącach wyglądają jak noszone 2 lata i nadają się tylko na spacer z psem. Teraz kupiłam oryginalne adidasy za 190, na które będę miała prawo do reklamacji. Jeśli kogoś nie przekonują względy ideologiczne, to niech go przekona użyteczność. Podróbka nigdy nie będzie tak dobra jakościowo, jak oryginał.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie kupiłabym kosmetyków na Ali. Mam stamtąd tylko kilka chokerów za grosze :) . Co do ubrań, to po prostu się boje źle dobranego rozmiaru i to mnie powstrzymuje. Dodatkowo podróbka to zawsze podróbka, zazwyczaj gorszej jakości. Przytoczę tutaj pewną historię. Kilka dziewczyn z grupy makijażowej chwaliło się zakupem pędzli drogiej i znanej firmy, oczywiście były to podróby z Ali. Doradzały sobie wzajemnie jak dobrze uprać pędzle, by nie śmierdziały ropą i klejem... Po czym wklejały zdjęcia na swoje fanpage chwaląc się ekskluzywną firmą ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. I w Polsce sporo firm potrafi się "inspirować" :(

    OdpowiedzUsuń
  12. czasami można trafić na coś fajnego na Ali :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też zupełnie nie rozumiem, czemu w Polsce jest ciche przyzwolenie na sprzedaż podróbek. Pół biedy, kiedy ktoś kupi z niewiedzy, ale sporo ludzi robi to świadomie, godząc się na niższą jakość i zdatność do użycia, mając gdzieś oryginalnego twórcę i to, że mu szkodzą. Bez sensu! Fajnie, że o tym mówicie głośno. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze uważałam, że kupowanie podróbek to zwykła kradzież. Popieram.

    OdpowiedzUsuń
  15. No niestety, czasami trudno stwierdzić, co jest podróbką jakiejś marki... Jakiś czas temu szukałam na Ali case'a dla mojego telefonu i bardzo spodobały mi się pewne sowy. A potem sobie przypomniałam, że już gdzieś je widziałam - to były etui od Marca Jacobsa, które dostępne były tylko na iPhony. A na Ali oczywiście na każdy możliwy telefon... ;) I w końcu nie kupiłam, bo już byłoby mi głupio z tym chodzić.

    OdpowiedzUsuń