wtorek, 14 marca 2017

Gothic lolita w podróży, czyli wielkie Tea Party w Londynie


Sporo czasu minęło od naszej wizyty w Londynie. Zwiedzanie (tu możecie poczytać o wycieczce na Camden --> CAMDEN TOWN) oraz polowanie na wieczorne promocje zajmowało nam trochę czasu, lecz głównym powodem wyjazdu do jU Kej była wielka lolycka impreza trwająca 2 dni. Katarzyna, jako jeden z dwóch szefów znanej lolyckiej marki Lady Sloth miała pewne zobowiązania pracownicze, którym oddawała się w pierwszy dzień, a Keczup chodziła po światowych wybiegach, takich jak London, Paris, Milan! O tych przygodach przeczytacie tutaj --> pierwszy dzień party

Drugi dzień imprezy to tak zwane Tea Party, czyli wielka, niezwykle stylowa, impreza, gdzie zajada się różne fancy potrawy, pije się herbatkę, wykonuje setki zdjęć, nawiązuje znajomości, zadaje szyku ze sławami loliciego świata, a nawet próbuje szczęścia w wielkiej loterii! Jesteście ciekawi, co to za cuda? Proszę czytać!

Całe wydarzenie odbywało się w wielce szykownym miejscu w samym centrum Londynu. Oczywiście jako biedne turystki przyjechałyśmy metrem, a podczas podróży nasze szalone ałtfity przyciągnęły wiele zaciekawionych spojrzeń, szczególnie spojrzeń młodzieży nadużywającej alkoholu podczas jazdy. Następnie należało wdrapać się na samą górę...


Przyszłyśmy oczywiście spóźnione, lecz dopisało nam szczęście! Całość również się opóźniła z tak zwanych powodów niezależnych. Szybciutko udałyśmy się do łazienki celem nałożenia większej ilości złotego rozświetlacza na gotyckie oblicze Keczupa.


A dlaczego haniebnie się spóźniłyśmy? Wstałyśmy bodajże 3 godziny wcześniej, żeby się należycie wyszykować nie na ostatnią chwilę. Po czym... 2 godziny zajęło nam poszukiwanie wejściówek na party! Nie było ich nigdzie! Okazało się, że coś zostało wpłacone nie tam, gdzie trzeba i ogółem dramat.
- To koniec! Nigdzie nie pójdziemy! - lamentowała Katarzyna.
- Nie może być! - awanturowała się Keczup.
W końcu któraś z organizatorek odpowiedziała na nasze rozpaczliwe wiadomości.
- Jasne, możecie przyjść! - rzekła.
YAAAAAY! Tyle szczęścia i radości! Pozostał jeden zasadniczy problem... wybranie się w niecałą godzinę! OŁ NOŁ!

Dałyśmy radę! A oto, czym zajmują się wszyscy podczas oczekiwania na wejście do sali. Foteczkami...


Pogaduszkami!


A także wykonywaniem ałtfitowych zdjęć!




Siadamy do stołu razem z dziewczętami z Niemiec oraz Brytyjkami o różnym korzeniach azjatyckich. Niemki twierdziły, jakoby nieprawdą było, że na ich tea party zajada się wursta! Jaaaasne!


Jadła i napoju było co niemiara! Kanapki z wytrwanymi nadzieniami, płaty łososia, kawior i trufle, babeczki, makaroniki, ptysie, tarty, owoce, konfitura i oczywiście herbatka. Spójrzcie tylko na ten makaronik z pszczółką! Co po niektórzy utrzymywali, że to Pikachu...



Jedzenia było w bród! Dość jednak obżarstwa, trzeba zająć się nawiązywaniem znajomości! Keczup znalazła jeszcze dwie dziewczęta w takich samych sukienkach (lecz w innych kombinacjach kolorystycznych) i wspólnie postanowiły uwiecznić szeherazadowe trio.


Katarzyna jako artystka i projektantka światowej sławy (a także artisto szoper, nie zapominajmy o najważniejszym) miała wręcz obowiązek wspólnej zabawy z artystami wszelkiej maści. I proszę, oto pamiątkowe foto z panią z którejś z licznych podmarek Enchantlic Enchantilly!


Super mroczna, gotycka i fancy ekipa z Hiszpanii. Pan ten po prawej projektuje i szyje wszystkie te szałowe stroje!


Złowroga facjata Keczupa spogląda w dal.


Nie zabrakło oczywiście gwiazdy sezonu, koreańskiej projektantki Haenuli, która wesoło pozuje z Katarzyną, w międzyczasie dzieląc się z nią przepisem na najlepsze kimchi.
- A czy masz już swoją specjalną lodówkę do kimchi? - pytała Haenuli.
- Eeeee...


Następnie przyszedł czas na loterię. Z nagrodami! Czegóż tam nie było! I przepiękna odzież, jak spódnice czy koszule, i szalone peruki z różnistych kolorach, i bony i talon na balon, i akcesoria przeróżnej maści... Każdy uczestnik posiadał swój magiczny los, lecz oczywiście (jak zwykle) nas szczęście ominęło i jako jedyne osoby z całego naszego stolika nic nie wygrałyśmy. 

Mama Haenuli cieszy się z nagrody.


Obowiązkowe zdjęcie grupowe. Widzicie nas?


Czas zbierać się do wyjścia. A cóż to?! Zauważyłyśmy, że niektórzy spryciarze zabierają jedzenie ze stołów i pakują do pojemniczków!
- A co ma się zmarnować! - krzyczały Koreanki. - Obsługa powiedziała, że wszystko wyrzuci. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy!
Szybko zdobyłyśmy pojemniczki, a nawet papierowe torby i spakowałyśmy wiele dobra. Ha! Wielce usatysfakcjonowane pomachałyśmy wszystkim na do widzenia i dawaj, w drogę!

Korzystając z tego, że impreza odbywała się w wielce szykownej dzielnicy Londynu zdecydowałyśmy się nie wracać od razu do hostelu, zamiast tego zrobić szybko obchód dzielni.


Po drodze uwieczniłyśmy nasze stylówki w lepszym, bo dziennym, świetle. I tak oto jest Keczup jako arabskie tysiąc i jedna noc.


Jest i Katarzyna z krainy jednorożców!


Warto dodać, że bujając się w tych strojach po dzielni zyskałyśmy wiele aprobaty, wykonałyśmy sobie więcej foteczek z fanami niż na party, a Katarzyna spełniła nawet największe marzenie małej dziewczynki.
- Dziękujemy za zdjęcie! Ona kocha jednorożce! - dziękował jej tata.

Obowiązkowe zdjęcie Big Bena! Mamy także okolicznościową sesję z nim, lecz zdjęcia te nie nadają się do publikacji.


Łaziłyśmy to tu, to tam, zajadając nasze kanapki z wytworną wkładką, robiąc zdjęcia, ciesząc się i radując. Czerwony autobus!



By na koniec wrócić do metra i z powrotem stać się ubogim turystą.
- Trzeba się szybko przebrać i biec na wieczorne promocje w markiecie! - Katarzyna przypomniała o obowiązkowym punkcie każdego dnia.
- Istotnie!


Koniec przygody! Jak podobało Wam się lolyckie Tea Party w wielkim stylu? Może taka zabawa jest Waszym skrytym marzeniem? A może uważacie, że to dziwaczna maskarada? Czekamy na wieści! Baaaaaiiiiii!

10 komentarzy:

  1. Jakie to wszystko śliczne i słodkie :D Lolitką raczej nigdy nie zostanę (mam wrażenie, że ten styl skraca sylwetkę, a ja wystarczająco mała jestem), ale patrzy się na to cudownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Małe Japonki wyglądają w tym stylu uroczo, a wysocy ludzie niestety nieraz mają nieco przykrótkie sukienki :P.

      Usuń
  2. Aż miło to wszystko się ogląda! ;)
    Siebie samej nie widzę ubierającej to wszystko ( u mnie w szafie króluje minimalizm od wieków) ale z chęcią towarzyszyłabym na takim tea party w ramach doświadczenia i świetnej zabawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, świetna impreza, genialnie wyglądacie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niektóre stroje naprawdę robią wrażenie. Mnóstwo włożonej pracy. A samo wydarzenie, niezwykle intrygujące.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam Was na grupowym zdjęciu! Czy wygrałam ciastko? :3
    Wszystko się tak mega fajnie i perfekcyjnie prezentuje, jest tak miło aż chciałoby się tam być, może kiedyś..pierwsze trzeba się zaopatrzyć w lolici set, tylko żeby nie zbankrutować (*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrałaś medal mistrza spostrzegawczości! My niestety zbankrutowałyśmy, jadąc na tą imprezę :P.

      Usuń
  6. Wspaniałe stylizacje, już widzę oczami wyobraźni radość Katarzyny kiedy dziewczyna zrobiłą sobie zdjęcie z "Jednorożczycą". DCz

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że się działo. Zapewne niezapomniana impreza:-) A te wnętrza....

    OdpowiedzUsuń