piątek, 19 lutego 2016

Wizyta w Tokio edycja specjalna - kawaii jedzenie!

Dziś nastąpił czas na notkę głównie zdjęciową. Jak wiecie, w Japonii wielkim powodzeniem cieszy się kultura KAWAII, w której to wszystko ma być milusie i słodziusie.  Jedzenie także! Wiele narobiłyśmy zdjęć przykładów, a kilkoma z nich dzielimy się z Wami tu i teraz. ENDŻOJ!

Okręgi stworzone z mięciusiej gąbki, kojarzące się nam ze swojskim sękaczem. Różne smaki, okrutne ceny!


W Japonii byłyśmy pod koniec września, wszędzie można już było zakupić halloweenowe gadżety i cukieraski.



Rilakkuma-chan, ulubieniec Katarzyny. Był także dostępny w wersji prezerwatiwu.



Kanapka Gundam, dostępna w budce przez Gundam Cafe. Dlaczego jej nie wzięłyśmy?!



Kawałek menu z meido cafe. Nie byłyśmy tam co prawda, ale tylko spójrzcie na te misie pod kołderką! <3



Słynne batony KitKat w szalonych smakach, było ich napawdę wieeele. Tu podziwiać można wasabi...



Serniczek oraz zieloną herbatę matcha. Herbaciane były zielone i pyszne, potem udało nam się jeszcze znaleźć matcha w specjalnej konfiguracji sakura.



Ciekawostka: w Japonii duża butelka wody ma pojemność 2 litrów.



Ach, och, crepesy na Harajuku! Można jeść i jeść i zawsze znajdzie się jakaś nowa kombinacja. Na słodko i na słono.



Patrzcie, jakie piękne!



Wiktuał zdobyty przez Katarzynę w chwili największego głodu. Słodziutka parówa w słodziutkim cieście. Czyżby zatęskniła za chińskimi smakami?



Coś, co wydawało nam się ciepłymi lodami, a okazało się truskawkową (i różową!) czekoladą bąbelkową w wafelku. Tak czy siak, wspaniałe!



Co tylko sobie wymarzysz, wszystko jest dostępne od ręki, z automatu!


Piękne rzeczy!





Pamiątki z Japonii napotkane nieopodal świątyni Asakusa.





Rybka gofrowa, cieplusia i mięciusia. Niestety większość z nich zawierała w sobie czerwoną fasolę, ale dało się wybrać coś smakowitego.



Chipsy o smaku miodu! Z pewnością zdrowe i dobre na chore gardło.



Deser z Vampire Cafe, piękny grobek - tiramisu.




Napoje też powinny być kawaii, a jak!


Nieco szokująca sprawa, kanapka ze spaghetti. Keczup, jako psychofanka makaronu, bardzo chciała tego spróbować, ale akurat była najedzona, a potem już nigdy owego cuda nie spotkałyśmy :(



Słodycze ze sklepu Swimmer.



I na koniec nasz ostatni posiłek z Japonii, jedzony z namaszczeniem na lotnisku Haneda. Truskawkowa kanapka! Ach, też bialutki i mięciutki chlebek bez cienia skórki (Japończycy tak jak Chińczycy  wykrajają skórkę w chlebie tostowym, skórka to zło), ten truskawkowy dżemik. Pożywne!


A Wy? Macie ochotę na coś słodkiego? :P

9 komentarzy:

  1. Zrujnowałyście mi dietę. Czekam na konwent żeby się obłowić w japońskie słodkości ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba wszystko strasznie sztuczne, a przynajmniej tak wygląda. Sama chemia, ale pyszne! Nie ma to jak polskie jadło. DCZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma jak pajda ze smalcem! I Delicje Szampańskie, choć one chyba też sztuczne.

      Usuń
  3. jezuu jak ja bym chciała takie kawaii jedzonko u nas <3 wszystko od razu by się chętniej jadło <3

    moonskillx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja spróbowałam tą kanapkę z makaronem zachęcona przez inną polkę, która mówiła, że jest naprawdę dobra i miała racje (chociaż na początku takie połączenie wydaje się dziwne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz tym bardziej żałuję, że nie zjadłam!
      Cierpiący Keczup.

      Usuń
  5. Chyba byłyśmy w Japonii w tym samym czasie. :)
    Uwielbiam japońskie słodycze - im dziwniejsze, tym lepiej. Natomiast KitKat wasabi mnie rozczarował - bardzo słabo czuć w nim wasabi. A próbowałyście tego nowego (w lutym był nowy) o smaku nihonshu?

    OdpowiedzUsuń